środa, 21 stycznia 2015

Dziewiąty: Nie chce już dłużej żyć...

Wyspana unosisz swoje powieki, by po chwili z pomocą łokci zmienić pozycję na siedzącą. Spoglądasz swoim nieco jeszcze zamglonym wzrokiem na zegarek i uśmiechasz się blado. Nie masz ochoty iść na te cholerne badania, ale nie masz innego wyboru. Trener jeszcze bardziej by się domyślił, że coś jest z tobą nie tak, gdybyś nie oddała mu tych wyników. Przeczesujesz swoje długie, ciemne włosy palcami, wzdychając głośno. Wstajesz gwałtownie z miękkiego materacu, co powoduję lekkie zawroty głowy. Po chwili jednak bez problemu docierasz do drzwi łazienki. Pozbywasz się swojej  piżamy i wchodzisz pod strumień gorącej wody. Opuszczasz kabinę prysznicową i owijasz się szczelnie białym ręcznikiem, podchodząc do wielkiego lustra. Opierasz się dłońmi o niewielką szafkę, na której znajduje się umywalka i przyglądasz się swojemu odbiciu. Ostatnio strasznie zbledłaś, co da się bez problemu zauważyć. Krzywisz się znacznie na swoje odbicie i szybko pochylasz się nad umywalką, by przemyć twarz zimną wodą. Bezszelestnie przedostajesz się z powrotem do swojego pokoju, by wybrać strój na dzisiejszy dzień. Po kilku minutach zastanowienia wybierasz dżinsową koszulę wraz z białymi rurkami oraz brązowymi botkami na koturnie. Wracasz jeszcze do łazienki, by podkreślić swoje oczy czarnym tuszem i schodzisz po cichu schodami na dół, by nie obudzić Izabeli, ale gdy odwracasz się w stronę kuchni ona już gotowa do wyjścia popija kawę. Kręcisz z nie dowierzaniem głową i wchodzisz do pomieszczenia, by zabrać coś do jedzenia w celu pożywienia się po badaniach. Wrzucasz do swojej torby jabłko oraz sok pomarańczowy i siadasz na przeciw przyjaciółki. 

-Iza tylko nie mów mi, że idziesz ze mną do szpitala.-mówisz, przyglądając jej się. 

-Otóż to Ania.-odpowiada, odkładając pustą filiżankę do zlewu.-Jesteś moją przyjaciółką i wiedź, że cię nie zostawię w tak trudnej chwili.-obejmuję cię ramieniem.

Przytakujesz tylko głową i udajesz się w stronę wieszaka w małym holu. Narzucasz na siebie swoją długą, czarną, ocieploną futrem kurtkę i zakładasz komin, który doskonale zasłania twoją odsłoniętą szyję. Gdy masz już wychodzić, Iza staję tuż za tobą i nakłada ci na głowę twoją ulubioną czapkę oraz wkłada do twoich dłoni rękawiczki. Dziękujesz jej za troskę delikatnym uśmiechem i naciskasz na klamkę w celu opuszczenia mieszkania, kiedy nagle drzwi otwierają się w twoją stronę, stykając się przy tym nieprzyjemnie z twoim czołem. Szybko łapiesz się za miejsce bólu i rozmasowujesz je, spogladając zaskoczona na stojącą przed tobą Olę.Blondynka uśmiecha się do ciebie szeroko i zamyka cię w swoim silnym uścisku. To zaledwie dzień po twoim wyjeździe, a ona już cię odwiedza. Kiedy chcesz spytać o powód jej przyjazdu, zamyka ci usta palcem i ciągnie cię w kierunku wyjścia z domu. Kowalska zamyka za wami drzwi i otwiera samochód jednym naciśnięciem na kluczyki. Opadasz na miejsce pasażera i zapinasz pas, czekając aż dojdzie do was sam kierowca. Iza siada na fotel kierowcy i przekręca kluczyki w statyce, by po chwili wyjechać z pod mieszkania. 

-Ty się już tak głupio nie pytaj, po co ja tu jestem.-odpowiada za którymś razem blondynka.- Doskonale wiesz.-dodaje z uśmiechem. 

Czyli jednak... Twoja przyjaciółka to wszystkich tu dla ciebie pościaga, byle by tylko cię wesprzeć. Jesteś jej naprawdę za to wdzięczna. Aleksandra od pierwszego spotkania wydawała ci się sympatyczną osobą, a teraz jest już twoją kumpelą. Przez całą drogę dziewczyny próbuję cię jakoś podtrzymać na duchu, ale gdy Kowalska parkuję pod znienawidzonym przez ciebie budynkiem mina ci zrzędnie. Chwytasz za swoją torebkę i wysiadasz z samochodu, czując jak twoje ciało drży. Boisz się jak twoje życie będzie wyglądać od dzisiaj. Jak będziesz funkcjonować bez codziennych treneningów, meczy, spotkań z dziewczynami w klubie po wygranych zawodach czy nawet bez ani jednego dotknięcia żółto-niebieskiej piłki, która tyle dla ciebie znaczy. Dziewczyny łapią cię pod ramię i niemalże siłą zaciągają do szpitalnego wejścia. Na sam charakterystyczny zapach, widok różnorakich urządzeń rozmieszczonych w salach czy grobowe miny ludzi chce ci się z stąd uciekać jak najszybciej. W końcu docierasz do części laboratoryjnej, gdzie dostrzegasz kilka swoich koleżanek. Jedna z nich właśnie opuszcza gabinet z wacikiem przy łokciu, by kolejna mogła wejść. Uśmiechasz się do nich sztucznie, gdyż nie mogą nic wyczuć. Po jakiś 10 minutach nadchodzi kolej na ciebie. Ola i Izabela pocierają cię po ramieniu, mówiąc że wszystko będzie dobrze. Bierzesz głęboki oddech i chwytasz za klamkę od ciemnych, drewnianych drzwi. Przekraczasz próg punktu pobrań i siadasz na wskazanym przez jedną z pielengniarek krześle. Drugiej z nich, młodej szatynce podajesz swoje dane, jednocześnie podwijając rękaw koszuli. Blondynka uśmiecha się do ciebie, kojarząc cię z meczów rzeszowskich siatkarek i gratuluję ci świetnych ataków. Zakłada nad twoim łokciem uciskową opaskę, by po chwili wbić się igłą w twoją żyłę. Krzywisz się lekko, czując nieprzyjemne szczypanie, ale już po chwili oddychasz z ulgą. Starsza z nich, blondynka podaje ci wacik i dziękuję, wołając następną.

-A kiedy będą wyniki? -pytasz, siedzącą przy biurku szatynkę.-Potrzeba mi je jak najszybciej.-dodajesz. 

-Po jakiś 2-3 godzin powinny być.-odpowiada, wpisując coś w rubrykę. 

Kiwasz jedynie głową i opuszczasz nieprzyjemne dla ciebie pomieszczenie. Ola natychmiast podrywa się z miejsca, spoglaając zaniepokojona na krew, która przesiąknęła już wacik, a ty machasz jedynie ręką. To przecież normalne, że w białaczkę nawet najmniejszy krwotok jest nieco większy niż zwykły. Z pomocą Izy ubierasz na siebie kurtkę i pośpiesznie ruszasz w kierunku wyjścia z budynku. Oddychasz świeżym, zimowym powietrzem i uśmiechasz się szczerze. Na razie masz to za sobą. Postanawiasz cieszyć się tymi kilkoma godzinami i ruszasz na spacer w towarzystwie przyjaciółek, mówiąc że masz jeszcze naprawdę sporo czasu do porannego treningu. Powolnym krokiem przemierzasz chodnik obok szpitala, napawając się urokami twojej ulubionej pory roku. Obserwujesz jak ptaki przysiadają na gałęziach drzew, by później odlecieć , jak ludzie śpieszą się do pracy z teczkami w ręce, jak Rzeszów po prostu budzi się do życia. Pod twoimi nogami skrzypi, lśniący w błysku promieni słonecznych śnieg, co powoduję jeszcze szerszy uśmiech na twoich ustach. Po drodze wstępujecie do Starkuksa, po gorącą kawę i ponownie ruszacie w wędrówkę po mieście. Nim zauważasz opuszczasz już samochód Kowalskiej, stając przed Podpromiem. Bierzesz głęboki oddech i z delikatnym uśmiechem zmierzasz w stronę wejścia na obiekt, z nastawieniem dania z siebie wszystkiego. To w końcu chyba twój ostatni trening. Witasz się z promiennymi dziewczynami, które idą już w stronę hali, a sama znikasz w szatni. 

-Hej Domi!-uśmiechasz się szeroko do Nowakowskiej, co ona odwzajemnia. 

Upija łyk swojej wody, by następnie rozciągnąć nieco swoje długie nogi. Ty tymczasem naciągasz na nogi klubowe spodenki, a następnie związujesz włosy w długiego kucyka. Korzystasz z jeszcze chwili czasu i pożywiasz się zabranym z domu owocem, popijając jeszcze resztkami kawy. Równo o  ósmej wraz z dziewczynami rozpoczynasz rozgrzewkę. Kilka kółeczek wokół boiska, odbijanie przez siatkę w dwójce, wystawy, zagrywki, przyjęcia.... Aż w końcu mija te pół godziny i nadchodzi czas gry. Wybierasz skład i wystawiasz język Dominice, twierdząc że i tak przegra. Brunetka śmieje się głośno i ustawia na swojej pozycji. Rozpoczyna twoja drużyna od autowej zagrywki. Po chwili jednak doskonale wdraża się w seta, którego bez większego problemu wygrywa 14:25. Zmiana stron. Prowadzenie przeciwników 8:6, twoje doskonałe zagrywki, w które wkładasz całą siłę. Ustawiasz się na tyłach boiska, podpierając ręce o kolana i głęboko oddychając. Po chwili znów odzyskujesz siły i śmigasz w ataku niczym wyścigówka, której zatrzymać nie może nawet Policja. Śmiejesz się głośno na widok krzywych min kumpeli z drużyny przeciwników, z którą przyjaźnisz się już od dobrych kilku lat. Jako kapitan drużyny tryumfujesz, wygrywając 3: 1 w setach. Uradowana przybijasz z dziewczynami piątki i schodzisz do szatni. Nawet nie zauważyłaś, kiedy te dwie godzinki ci minęły. Klepiesz każdą z dziewczyn za dobrą robotę i momentalnie zamieniasz strój na swoje ubrania. Przykładasz usta do kartonu z twoim ulubionym sokiem pomarańczowym i opróżniasz pół opakowania, resztę podając dziewczynom, które zapomniały picia. Ten napój to także sprawka Andersona, który pił go całymi dnia, do wszystkiego. Z torbą na ramieniu wypadasz na korytarz niczym torpeda i wyjmujesz telefon z kieszeni, wybierając numer Izy. Przyjaciółka natychmiast zgadza się na odebranie cię z pod hali i oznajmia, że zaraz tam będzie. 

-Ania! Poczekaj!-słyszysz za sobą, na co natychmiast się odwracasz i zatrzymujesz.

-Tak, trenerze?-pytasz, spoglądając na niego pytająco. 

-Kiedy będą twoje wyniki badań? 

-Już powinny być. Zaraz po nie wstąpię po drodze.

Wójtowicz kiwa głową na znak zrozumienia i wraca do swojego gabinetu. Wypuszczasz powietrze z ulgą, gdyż myślałaś, że zauważył coś niepokojącego w twoim zachowaniu. Na szczęście nic takiego się nie stało. Odpychasz od siebie drzwi, wybiegając z budynku. Nakierowujesz Izabelę na szpital, na co się zgadza. Wypadasz z samochodu niczym strzała i biegiem ruszasz w kierunku laboratorium. Pukasz delikatnie w drzwi, a kiedy słyszysz głośne "proszę" wchodzisz do środka. Blondynka wręcza ci spięte dwie kartki, a ty dziękujesz i opuszczasz obiekt. Opadasz na fotel pasażera i z zainteresowaniem przeglądasz wyniki. Krzywisz się lekko na widok parametrów, które jednoznacznie wskazują i potwierdzają białaczkę. Rzucasz plik kartek na siedzenie z tyłu i beznamiętnym wzrokiem wpatrujesz się w ulicę, na której właśnie robi się korek. Kowalska korzystając z okazji przygląda ci się z troską, a kiedy dostrzega łzy w twoich oczach przytula cię do siebie i szepczę do ucha, że będziesz walczyć, nie poddasz się. Jeśli nawet to oznacza, wykluczenie siatkówki z twojego życia na najbliższy czas. Wkładasz do kieszeni telefon i otwierasz drzwi maszyny, mówiąc że musisz się przejść. Przyjaciółka spogląda na ciebie niepewnie, ale w ostateczności kiwa tylko palcem, prosząc byś nie zrobiła niczego głupiego.Trzaskasz za sobą drzwiami i wyruszasz w doskonale znaną ci drogę. Masz nagłą potrzebę zobaczenia się z Mattem, mimo tego co ci zrobił. Chcesz wtulić się w jego ramiona, poczuć zapach jego perfum, pragniesz jego bliskości. Nie myślisz teraz o konsekfencjach tego spotkania, po prostu chcesz by ktoś cię zrozumiał, a on zrobi to za pewne doskonale, gdyż sam niedawno zawiesił karierę ze wzdgledu na rodzinę. Podczas drogi, w tle słyszysz słowa smutnych piosenek, które pomagają ci się wypłakać. Nie obchodzą cię ciekawskie spojrzenia obcych ludzi. Po prostu przemieżasz centrum Rzeszowa, by w koncu znaleźć się pod tym cholernym blokiem. Po blisko 40 minutach drogi zatrzymujesz się przed blokiem, w którym się do niego przekonałaś. W pamięci otwarzasz kod do klatki, co o dziwo bez problemu ci się udaję. Przeskakujesz schodki, by jak najprędzej stanąć pod drzwiami Jego mieszkania. W końcu zdyszana zatrzymujesz się przed ciemnymi drzwiami i naciskasz na dzwonek. Słysysz jak ktoś przekręca kluczyk w zamku, by po chwili twoim oczom ukazał się Matt w całej okazałości. Nie zważasz na jego zdziwiwienie spowodowane pojawieniem się twojej osoby pod jego mieszkaniem, tylko po prostu wtulasz się w jego tors. Anderson zaskoczony zamyka cię w swoim uścisku, by później zaprosić się do salonu. Podaje ci kubek gorącej herbaty i pyta co się takiego stało. 

-Jak to kur** co?! Skończyła się moja przygoda z siatkówką.-wyznajesz drżącym głosem. 

-Ale kiedy, dlaczego?-dopytuję, oniemiony tą informacją. 

-Wójtowicz zlecił nam badania. Dokładnie kilkanaście minut temu odberałam winiki i czarno na białym widać, że to białaczka. Ja nie wiem co dalej będzie... Nie chce już dłużej żyć...-twój głos coraz bardziej się łamie, aż w końcu znowu zaczynasz płakać. 

Matthew bez zastanowienia przyciąga cię do siebie i gładzi po włosach, szepcząc abyś się uspokoiła. Znowu czujesz jego silne ramiona na swoim drobnym ciele, a zapach jego perfum przyprawia cię o zawroty głowy. Znów jesteś blisko niego, tak blisko, że zaczynasz się niekontrolować. Zbliżasz swoje usta do jego warg, delikatnie je muskając. Odwzajemnia pieszczotę, co jest błędem. Zwykłe zasmakowanie ust przeradza się z minutą na minutę, w coraz to namiętniejszy pocałunek. Anderson odrywa się od ciebie i pośpiesznie znika w kuchni, pod wymówką umycia kubków. Jednak gdy znów zjawia się w salonie po raz kolejny zatapiasz się w jego wargach. Amerykanin popycha cię delikatnie na ścianę, układajac swoje ramiona tuż nad twoją głową. Ściąga z ciebie powoli zimową kurtkę, pozwalającą zsunąć się jej z twojej szczupłej sylwetki. Wyskakujesz na jego pas, pozwalając aby ujął twoje pośladki w swoje dłonie.Wplatasz palce w jego ciemne włosy, które tak uwielbiasz, na co on podmrukuję. Powoli docieracie do sypialni, gdzie rozpoczyna się dziać jeszcze ciekawiej. Anderson układa cię na swoim łózku,  zabierając się za odpinanie guzików od twojej dżinsowej koszuli, by rzucić ją następnie gdzieś w kąt.Wpija się wargami w twoją szyję, doprowadzając cię tym samym do obłędu. Później zjeżdża ustami coraz niżej, pozostawiając na twoim ciele mokre ślady. Jesteś taka szczęśliwa. Przecież go kochasz, tylko nie pozwalasz sobie na to zbliżenie, którego tak cholernie potrzebujesz. Jednak dziś postanawiasz nie myśleć o tym co będzie jutro, a żyć dzisiejszą nocą. Jego dotyk, te rozgrzane wargi, płytki oddech... On tak cholernie na ciebie działa. Czujesz się wspaniale. Jest ci tak bliski, jak kilka lat temu.Jesteś szczęśliwa. Nim zauważasz pozbywacie się nawzajem kolejnych części garderoby, które lądują gdzieś na podłodze. Wodzisz palcem po jego umieśnionym torsie, co sprawia mu wielką przyjemność.

-Kocham Cię, Anna.-szepczę seksownym, zmysłowym głosem do twojego ucha, co jeszcze bardziej cię pobudza. 

Nareszice osiągacie szczyt, o czym świadczy twój jęk zadowolenia, do którego doprowadzić cię umię tylko ten, jedyny w sym rodzaju Amerykanin. Wbijasz paznokcie w jego plecy, co sprawia mu przyjemny ból. Nie chesz by brunet jutro  dostał opierdziel od sąsiadów, za zakuszanie ciszy nocej, dlatego starasz się powstrzymać dźwięki wydobywające się z twojego gardła. Matt zmęczony opada obok ciebie, okrywając was śnieżnobiałą kołdrą. Obejmuję cię ramieniem i szepczę czułym głosem " dobranoc", układajac rękę na twoim płaskim brzuchu. Uśmiechasz się pod nosem i przymykasz powieki. Może warto mu wybaczyć? Może się zmienił? 

                                        ~*~
No to dziewiąteczka z wynikami badań jest do waszej dyspozycji :) Ten fragment o Matthew naprawdę bardzo mi się podoba :3 Nie wiem jak wy, ale ja jestem zadowolona z dziewiątki :D No i chyba mamy najdłuższy rozdział na tym blogu :D Kolejne będą już chyba krótsze ;) Pewnie się tego nie spodziewałyście, no ale cóż Ania taka już nieprzewidywalna i zagubiona w swoim życiu jest :P Czy ten wieczór świadczy o tym, że wybaczyła Mattowi? Przekonacie się już chyba w kolejnym ;)  Zapraszam do wyrażenia swojej opinii w komentarzach, na której bardzo mi zalezy <3 Dziękuję za ponad 7700 wyświetleń <3  Pozdrawiam i do zobaczenia w piątek :* 

23 komentarze:

  1. Rozdział świetny, wcale się nie dziwię, że jesteś z niego zadowolona bo zdecydowanie jest z czego :D Niestety wyniki badań się potwierdziły, ale wiem, że Anka się nie podda bez walki. Poza tym po dzisiejszych rewelacjach z Mattem być może oprócz wiernych przyjaciół on też dołączy do teamu wsparcia :) Na pewno ciężko będzie jej zrezygnować z gry, którą kocha, ale zdrowie i życie przede wszystkim. Da radę, dzielna dziewczyna.
    Pozdrawiam i do piątku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On zawsze ją wspiera, tylko w większości na odległość :) Kocha ją i nie pozwoli by się poddała :P Dziękuję za komentarz :3
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Nie no wiedziałam że mu wybaczy! Czułam to w kościach! :P Znaczy.. nie tyle co wybaczy ale się do niego zbliży, odważy na kolejny krok ku zgodzie, o może tak. Ja również jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału :D Mam wielką nadzieję że Ania da sobie radę i wygra z chorobą. Boże jak ja nienawidzę białaczki.. Ale Lisicka jest fajterką i jeszcze wszystkim pokaże, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisicka ostra babka! :D Ale dziś pozwoliła sobie na brak kontroli i tak to wyszło...
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Zadowolona??? Ja jestem zachwycona tym rozdziałem :) Już nie mogę się doczekać dziesiątki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam jeszcze taką małą nadzieję, że jednak wyniki badań będą pozytywne, ale niestety nadzieja matką głupich. Mimo wszystko wierzę, że Ania się nie załamię, że będzie walczyć i ten najważniejszy mecz w swoim życiu wygra. W końcu ma przy sobie wspaniałe przyjaciółki i ..Matta?
    Co do Andersona, to totalnie mnie zaskoczyłaś. Może faktycznie on się zmienił i zasługuje na drugą szansę? Mnie przekupił! :D Widać, że Ania go kocha i nie potrafi o nim zapomnieć. Ale z drugiej strony jest jeszcze Kłos, który być może coś namiesza?
    A rozdział genialny i jeden z moich ulubionych! :3
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol bez namieszania to tak jak siatkówka bez siatki :D
      Matt nie chciał by później Ania żałowała, ale on jest tylko człowiekiem i jak tu odepchnąć taką istotkę drobniutką jak naszą Anie ? :)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Świetna ;*
    Niestety wyniki się potwierdziły i Ania będzie musiała porzucić to, co tak kocha...czyli siatkówkę. Na szczęście ma przyjaciół. Sądzę, że wsparcie ze strony Matta też otrzyma ^^
    Pozdrawiam i czekam na kolejny...pisz dłuższe proszę ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matt to pierwszy chętny by ją postawić na nogi :)
      Ty się tam nie bój! Anka się nie załamie :D
      Pozdrawiam i dziękuje :*

      Usuń
  6. Jednak wyniki się potwierdziły, a miałam juz taką nadzieję, że jednak nic w nich nie wyjdzie .. Nadzieja umiera ostatnia.:)
    Wiedziałam, że Ania Wróci do Matta, ale, że tak szybko? Ale to tylko jedna noc , O niczym nie świadczy . . W sumie tak bardzo do Sb pasują, tak bardzo.. .Kłos kiedy wkracza do akcji ? Mam głęboką nadzieję, że najszybciej :) Jeszcze do do Białaczki Anii. .. Moim zdaniem ona się pozbiera, Nie za szybko , ale się pozbiera.. Będzie chciała jak najszybciej wrócić do gry w siatkówkę ! I Wróci <3
    Czekam na 10 - teczke <3 Pozdrawiam :)
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ I W BARDZO DŁUGI , A TAKIE LUBIĘ :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona do niego nie wróciła, a dała upost swoim pragneniom, poddała się im. Wiesz jak przez te dwa lata trzymała w sobie spragnienie jego bliskości, ust, jego ramion, to miała prawo nie wytrzymać dłużej, choć i tak była silna. Nie bądź taka pewna czy wróci :D Jej losy są w moich rękach i klawiaturze xD
      Pozdrawiam i dziękuję :*

      Usuń
  7. Czyli Ania jednak jest chora na białaczkę :( Mam nadzieję, że wyniki nie są bardzo złe i Lisicka zdoła się z tego wywinąć :D
    Boże co za emocjonująca końcówka!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xD Mi tam się ona najbardziej podoba i mnie mega cieszy jak ją napisałam <3
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Jestem bardzo ciekawa, czy do siebie wrócą i czy Ania nie będzie żałować tego, co zrobili. Oczywiście zostaję na dłużej ^^ Pozdrawiam i zapraszam do mnie: gracogladackibicowac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko do siebie nie wrócą, tego możesz być pewna :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Chyba najlepszy, jak dotąd rozdział :3 Ania i Matt ♥ Nie wyobrażam sobie ich osobno, chyba ich emocjonujące ,,spotkanie" wpłynie pozytywnie na rozpatrzenie powrotu, prawda ? ; > Czekam z niecierpliwością na kolejny. ;) Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być możę :) Na pewno Ani teraz będzie trudniej o nim zapomnieć i go unikać...
      Dziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam :*

      Usuń
  10. No, cóż, takiej sytuacji z Mattem należało się po tobie spodziewać ;) Za bardzo go lubisz, żeby w opowiadaniu nie był szczęśliwy chociaż na chwilę ;) Podejrzewam, że jeszcze nie jedno podobne wydarzenie będzie miało miejsce :P Poza tym zakładam, że to jeszcze nie koniec przygody Ani z siatkówką, nawet pomimo tych felernych wyników ;)
    No, ale literówki były nadal i to całkiem sporo, kochana. Pilnuj się!
    Czekam na następny :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ty mnie Kochana dobrze znasz! :*
      Matt jest naprawdę świetnym facetem, zdradził ją, ale naprawdę tego nie chciał. Przecież oboje byli ze sobą szczęśliwi :3 A on zasługuję choć na chwilkę szczęścia, po tych dwóch ciężkich dla niego latach, właściwie już trzech :P
      Sama jeszcze nie myślałam, jak ułoże jej chorobę w tym opowiadaniu, ale jak zawsze na spontanie cos wymyślę i będzie dobrze :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  11. Rozdzial swietny jak. Zawsze: * scena z mattem najlepsza na swiecie jejku. On jest taki. Cudowny czy to w opwiadaniu czy na serio haha tylko martwi mnie to zero wyniki badan. Sie potwierdzily; / + czekam na klosa.: ** - Juliet

    OdpowiedzUsuń
  12. Melduje , że jestem :-)
    Znalazłam trochę czasu w końcu :-*
    Rozdział świetny , ale te badania :-\
    Szkoda gadać. . No ale cóż to twoje opowiadanie :-)
    Czekam, Marta.

    OdpowiedzUsuń