[Matthew]
Nareszcie twoje oczy otwierają się, ale natrafiają na rażący cię promyk słońca. Osłaniasz je rękami, by po chwili ponownie unieść powieki ku górze. Natychmiast odwracasz głowę w prawą stronę, choć wiesz, że jej już tam nie ma. Nie czujesz już ciepła bijącego od jej drobnego ciała, woni słodkich, truskawkowych perfum, kosmyków włosów, które poprzedniego wieczoru opadały na twój tors, lekko cię przy tym łaskocząc. Rozpłynęła się niczym w powietrzu. Uciekła, zniknęła, ale mimo to wciąż uśmiechasz się delikatnie na wspomnienia upojnej nocy. Tak wspaniale czułeś się, będąc niej tak blisko jak tylko mogłeś. Całując jej piękne i drobne ciało, byłeś w niebie, a zasmakowanie jej ust ponownie po tych dwóch, a raczej już trzech cholernych latach... Marzyłeś jedynie o jednym, czułym pocałunku, a ona obdarowała cię milionami gorących pocałunków, pełnych pożądania. Przez te lata kompletnie nic się nie zmieniło, a wystarczył jeden wieczór by być tak blisko niej. Potrząsasz głową i podnosisz się do pozycji siedzącej, rozglądając się wokół. Nigdzie nie dostrzegasz jej rzeczy, co tylko potwierdza, że cię zostawiła. Opuszczasz wygodne łóżko i przeczesując włosy, podążasz w kierunku kuchni.Z szafki wyciągasz kubek, na którym widnieje jej uśmiechnięta twarz i wsypujesz do niego kilka łyżeczek mocnej kawy. Pamiętasz dokładnie jak podarowała ci go na Walentynki. To było dokładnie w 2013, gdy siedzieliście u niej w mieszkaniu i rozkoszowali sobą, karmiąc się nawzajem czekoladkami, które jej kupiłeś. Tak zagłębiasz się w wir wspomnień, że z zamyśleń wyrywa cię dopiero dźwięk nowej wiadomości. Podrywasz się z miejsca i sięgasz po telefon, leżący na kuchennym stole. Z nadzieją, że to Ania odblokowujesz urządzenie, ale twoim oczom ukazuje się wiadomość od Facundo. Rzucasz telefon na bok i napełniasz dzbanek na wodę zimną cieczą. Po chwili zalewasz ciemny proszek wrzątkiem i z naczyniem w dłoni siadasz przy stole, przymykając powieki i wdychając zapach napoju. Upijasz łyk, a następnie odstawiasz go na mebel i zmierzasz do łazienki. Wchodzisz do kabiny i odkręcasz zimną wodę. Ręce opierasz o zimne płytki, krzywiąc się lekko na zimne krople spływające po twoim ciele, które zmywają z ciebie ślady wczorajszej nocy. Zakręcasz kurek z zimną wodą i owijasz się ręcznikiem w pasie, zamykając za sobą drzwi. Bierzesz w dłonie kubek i bierzesz spory łyk, spoglądając na zegar. To już 8:40! Pośpiesznie dopijasz kawę i odstawiasz naczynie do zlewu, obiecując sobie, że później je umyjesz. W pośpiechu wyciągasz z szafy biały T-shirt, szarą bluzę oraz czarne dresy i narzucasz ubrania na siebie. Zabierasz z blatu kluczyki do Nissana i ubierasz na siebie kurtkę, a następnie zamykasz za sobą mieszkanie i zbiegasz schodami na dół. Rzucasz torbę na tylne siedzenia i zasiadasz na fotelu kierowcy, zapinając pasy. Po około 10 minutach parkujesz pod halą "Podpomie"i zmierzasz szybkim krokiem w stronę wejścia na obiekt. Wpadasz do szatni, witając się z chłopakami i wyciągając z torby strój na trening. Przebrany opuszczasz pomieszczenie i wchodzisz na salę. Witasz Lotmana szerokim uśmiechem, na co on podaje ci Mikasę. Rozgrzewasz palce, stawy skokowe a następnie przebijasz z nim przez siatkę. Kilka minut później na obiekcie pojawia się Kowal, który wita was z uśmiechem i zachęca do pracy, gdyż za kilka dni, dokładnie za 3 rozgrywacie kolejne spotkanie z PGE Skrą Bełchatów i macie zamiar się zrewanżować za przegraną w Hali "Energia". Kiedy on opowiada wam o planach na najbliższe dni, ty całkowicie odpływasz w rozmyślenia. Cały czas twoich myśli nawet na sekundę nie opuszcza piękna brunetka. Naprawdę dobrze zrobiła, że przyszła się wypłakać na twoim ramieniu. Nie miałeś pojęcia, że ten wieczór tak się skończy. Przez dłuższy czas starałeś się jej nie ulec, ale gdy tak potężnie wpiła się w twoje usta to nie miałeś już siły, ani chęci. Byłeś w końcu tylko człowiekiem, tak ja ona. Naprawdę jest ci jej szkoda. Nie dość, że skrzywdziłeś ją ty, to jeszcze los zesłał na nią tą cholerną białaczkę. To najgorsza choroba jaka może być! Wyniszcza cię powoli z każdym dniem, coraz bardziej, aż w końcu pewnego dnia zżera całkiem. Nawet nie możesz sobie wyobrazić Lisickiej leżącej w szpitalu i umierającej w takich męczarniach, na twoich oczach. Kręcisz przecząco głową, tym samym zwracając uwagę chłopaków na siebie. Lotman spogląda na ciebie ze zmarszczonymi brwiami, za pewne myśląc o co chodzi, a Kowal natomiast klaska w dłonie, krzycząc byś szybciej biegał. Obiecujesz sobie, że nie pozwolisz by Ania poddała się bez walki. Nie wybaczysz sobie, jeśli nie wróci do siatkówki i nie będzie w pełni zdrowa. Przecież są te cholerne chemio terapie, sterydy, przeszczepy! Oni muszą ją uratować! Nie pozwolisz by to pieprzone świństwo pozbawiło życia i realizowania marzeń twoją ukochaną Anię!
-Ej, stary! Co jest? - podbiega do ciebie Paul, który przyprawia cię o palpitacje serca.
-Kur** Lotman! Chcesz bym zszedł z tego świata? - pytasz z wyrzutem.- Nic nie jest.-mówisz spokojnie.
-Ty mi tu nie kłam Anderson, bo jak ci zaraz przez łeb palnę to zobaczysz! - mówi stanowczo przyjmujący. - Chodzisz taki zamyślony. Jesteś całkowicie nieobecny. To do ciebie nie podobne, tym bardziej na treningu. -kontynuuje twój przyjaciel.
-No dobra...Przespałem się wczoraj z Anią.-wyznajesz wreszcie, oczekując jego reakcji.
-Na moją kochaną Jasmine, że co kur**?! - wykrzykuje głośno, nie kryjąc swojego zaskoczenia i przywołując na was spojrzenia wszystkich obecnych tutaj siatkarzy wraz z trenerem.
Nareszcie twoje oczy otwierają się, ale natrafiają na rażący cię promyk słońca. Osłaniasz je rękami, by po chwili ponownie unieść powieki ku górze. Natychmiast odwracasz głowę w prawą stronę, choć wiesz, że jej już tam nie ma. Nie czujesz już ciepła bijącego od jej drobnego ciała, woni słodkich, truskawkowych perfum, kosmyków włosów, które poprzedniego wieczoru opadały na twój tors, lekko cię przy tym łaskocząc. Rozpłynęła się niczym w powietrzu. Uciekła, zniknęła, ale mimo to wciąż uśmiechasz się delikatnie na wspomnienia upojnej nocy. Tak wspaniale czułeś się, będąc niej tak blisko jak tylko mogłeś. Całując jej piękne i drobne ciało, byłeś w niebie, a zasmakowanie jej ust ponownie po tych dwóch, a raczej już trzech cholernych latach... Marzyłeś jedynie o jednym, czułym pocałunku, a ona obdarowała cię milionami gorących pocałunków, pełnych pożądania. Przez te lata kompletnie nic się nie zmieniło, a wystarczył jeden wieczór by być tak blisko niej. Potrząsasz głową i podnosisz się do pozycji siedzącej, rozglądając się wokół. Nigdzie nie dostrzegasz jej rzeczy, co tylko potwierdza, że cię zostawiła. Opuszczasz wygodne łóżko i przeczesując włosy, podążasz w kierunku kuchni.Z szafki wyciągasz kubek, na którym widnieje jej uśmiechnięta twarz i wsypujesz do niego kilka łyżeczek mocnej kawy. Pamiętasz dokładnie jak podarowała ci go na Walentynki. To było dokładnie w 2013, gdy siedzieliście u niej w mieszkaniu i rozkoszowali sobą, karmiąc się nawzajem czekoladkami, które jej kupiłeś. Tak zagłębiasz się w wir wspomnień, że z zamyśleń wyrywa cię dopiero dźwięk nowej wiadomości. Podrywasz się z miejsca i sięgasz po telefon, leżący na kuchennym stole. Z nadzieją, że to Ania odblokowujesz urządzenie, ale twoim oczom ukazuje się wiadomość od Facundo. Rzucasz telefon na bok i napełniasz dzbanek na wodę zimną cieczą. Po chwili zalewasz ciemny proszek wrzątkiem i z naczyniem w dłoni siadasz przy stole, przymykając powieki i wdychając zapach napoju. Upijasz łyk, a następnie odstawiasz go na mebel i zmierzasz do łazienki. Wchodzisz do kabiny i odkręcasz zimną wodę. Ręce opierasz o zimne płytki, krzywiąc się lekko na zimne krople spływające po twoim ciele, które zmywają z ciebie ślady wczorajszej nocy. Zakręcasz kurek z zimną wodą i owijasz się ręcznikiem w pasie, zamykając za sobą drzwi. Bierzesz w dłonie kubek i bierzesz spory łyk, spoglądając na zegar. To już 8:40! Pośpiesznie dopijasz kawę i odstawiasz naczynie do zlewu, obiecując sobie, że później je umyjesz. W pośpiechu wyciągasz z szafy biały T-shirt, szarą bluzę oraz czarne dresy i narzucasz ubrania na siebie. Zabierasz z blatu kluczyki do Nissana i ubierasz na siebie kurtkę, a następnie zamykasz za sobą mieszkanie i zbiegasz schodami na dół. Rzucasz torbę na tylne siedzenia i zasiadasz na fotelu kierowcy, zapinając pasy. Po około 10 minutach parkujesz pod halą "Podpomie"i zmierzasz szybkim krokiem w stronę wejścia na obiekt. Wpadasz do szatni, witając się z chłopakami i wyciągając z torby strój na trening. Przebrany opuszczasz pomieszczenie i wchodzisz na salę. Witasz Lotmana szerokim uśmiechem, na co on podaje ci Mikasę. Rozgrzewasz palce, stawy skokowe a następnie przebijasz z nim przez siatkę. Kilka minut później na obiekcie pojawia się Kowal, który wita was z uśmiechem i zachęca do pracy, gdyż za kilka dni, dokładnie za 3 rozgrywacie kolejne spotkanie z PGE Skrą Bełchatów i macie zamiar się zrewanżować za przegraną w Hali "Energia". Kiedy on opowiada wam o planach na najbliższe dni, ty całkowicie odpływasz w rozmyślenia. Cały czas twoich myśli nawet na sekundę nie opuszcza piękna brunetka. Naprawdę dobrze zrobiła, że przyszła się wypłakać na twoim ramieniu. Nie miałeś pojęcia, że ten wieczór tak się skończy. Przez dłuższy czas starałeś się jej nie ulec, ale gdy tak potężnie wpiła się w twoje usta to nie miałeś już siły, ani chęci. Byłeś w końcu tylko człowiekiem, tak ja ona. Naprawdę jest ci jej szkoda. Nie dość, że skrzywdziłeś ją ty, to jeszcze los zesłał na nią tą cholerną białaczkę. To najgorsza choroba jaka może być! Wyniszcza cię powoli z każdym dniem, coraz bardziej, aż w końcu pewnego dnia zżera całkiem. Nawet nie możesz sobie wyobrazić Lisickiej leżącej w szpitalu i umierającej w takich męczarniach, na twoich oczach. Kręcisz przecząco głową, tym samym zwracając uwagę chłopaków na siebie. Lotman spogląda na ciebie ze zmarszczonymi brwiami, za pewne myśląc o co chodzi, a Kowal natomiast klaska w dłonie, krzycząc byś szybciej biegał. Obiecujesz sobie, że nie pozwolisz by Ania poddała się bez walki. Nie wybaczysz sobie, jeśli nie wróci do siatkówki i nie będzie w pełni zdrowa. Przecież są te cholerne chemio terapie, sterydy, przeszczepy! Oni muszą ją uratować! Nie pozwolisz by to pieprzone świństwo pozbawiło życia i realizowania marzeń twoją ukochaną Anię!
-Ej, stary! Co jest? - podbiega do ciebie Paul, który przyprawia cię o palpitacje serca.
-Kur** Lotman! Chcesz bym zszedł z tego świata? - pytasz z wyrzutem.- Nic nie jest.-mówisz spokojnie.
-Ty mi tu nie kłam Anderson, bo jak ci zaraz przez łeb palnę to zobaczysz! - mówi stanowczo przyjmujący. - Chodzisz taki zamyślony. Jesteś całkowicie nieobecny. To do ciebie nie podobne, tym bardziej na treningu. -kontynuuje twój przyjaciel.
-No dobra...Przespałem się wczoraj z Anią.-wyznajesz wreszcie, oczekując jego reakcji.
-Na moją kochaną Jasmine, że co kur**?! - wykrzykuje głośno, nie kryjąc swojego zaskoczenia i przywołując na was spojrzenia wszystkich obecnych tutaj siatkarzy wraz z trenerem.
-Lotman, co ja mówiłem o używaniu wulgaryzmach na treningu?! Sto pompek, ale już! - zwraca uwagę Paulowi, Andrzej.
Wybuchasz głośnym śmiechem, ledwo co dając radę biegnąć. Kowal spogląda na ciebie groźnie, a ty natychmiast się uspokajasz. Zatrzymujesz swój wzrok na Lotim, który posłusznie wykonuje ćwiczenia trenera. Po chwili wraca do was i rozpoczynacie grę.
[Ania]
Spacerujesz ulicami Rzeszowa, rozmyślając nad tym co wydarzyło się wczoraj w mieszkaniu Andersona. Cholera dlaczego to musi być takie trudne i skomplikowane! Kochasz go, ale coś ciągle blokuje ci do niego drogę. Wczoraj miałaś tylko w zamiarze przytulić się do niego i usłyszeć jego słowa, które dodałby ci otuchy. Nie wiesz kompletnie, co cię podkusiło by go wtedy pocałować. Przecież niedawno sama spoliczkowałaś go w Bełchatowie, właśnie za to, że wpił się w twoje usta. Pocałunek jeszcze mogłaś zrozumieć, ale by przespać się z nim po tym co ci zrobił? Do tego zamiast to wyjaśnić zwiałaś z stamtąd z prędkością światła ! Jesteś dokładnie taka sama jak swój ojciec. Brawo Lisicka! Do tego od rana przeszłaś już miliony kilometrów tylko dlatego, że boisz się spotkania ze swoimi przyjaciółkami.Wyciągasz ręce z kieszeni i szybko sięgasz po wibrujący w jednej z nich telefon. Wzdychasz głośno na sam widok zdjęcia swojego trenera i zastanawiasz się czy odebrać. Nie fair zachowałaś się wczoraj w stosunku do niego. Nawet nie podrzuciłaś mu tych cholernych badań! Naciskasz na zieloną słuchawkę i pośpiesznie przykładasz telefon do ucha :
-Anka! Co się z tobą dzieję? Czego nie przyszłaś wczoraj na wieczorny trening?
-Przepraszam trenerze, ale nie mogłam.Siatkówka jest całym moim życiem, a przynajmniej była. - odpowiadasz, czując jak do twoich oczów zaczynają napływać łzy.
-Ania, o czym ty mówisz? Jak to była? - pyta zdezorientowany Wójtowicz.
-Zaraz będę pod halą. Do widzenia.-pośpiesznie się rozłączasz, by nie usłyszał jak płaczesz.
Stajesz w miejscu i łapiesz głęboki oddech, postanawiając już więcej nie płakać. Jesteś już niedaleko mieszkania Izy. Kilka minut później stoisz pod drzwiami jej mieszkania i naciskasz dzwonek. Kowalska widząc cię w takim stanie natychmiast przyciąga cię do siebie, zamykając za wami drzwi. Prowadzi cię do salonu, a następnie każe usiąść ci na kanapie. Ola porzuca krojenie marchewki i szybko zjawia się w salonie, siadając obok ciebie. Dziewczyny obejmują cię ramieniem i czekają aż się wypłaczesz. Po jakiś 15 minutach uspokajasz się i zaczynasz opowiadać im o wczoraj. Blondynka spogląda na ciebie z troską, przytulając jeszcze mocniej do siebie. Szepcze ci na ucho, że wszystko będzie dobrze, a Iza zbiera już swoje rzeczy i jest gotowa by podwieźć cię pod halę. Ty natomiast zmykasz w swoim pokoju, by wybrać nowe ciuchy i zniknąć po chwili w łazience. Odświeżona i umalowana na nowo ubierasz na siebie kurtkę i ruszasz za Izą. Narzucasz na ramię swoją torebkę i zapinasz pas, spoglądając w boczne lusterko. Zajęta rozmyślaniem nawet nie zauważasz, kiedy twoja przyjaciółka parkuję pod halą. Nalega by z tobą iść, ale ty każesz jej zostać w samochodzie. Gdy wchodzisz do środka, ona natychmiast opuszcza samochód i podąża za tobą.Pukasz delikatnie w drzwi od gabinetu twojego trenera i wchodzisz do środka, gdy do twoich uszu dociera głośne "proszę". Stajesz przed biurkiem Wójtowicza i nie możesz wydusić z siebie ani jednego słowa. Wręczasz mu jedynie tylko wyniki badań. Spogląda na nie z ciekawością, a ty przyglądasz się jego twarzy ze skupieniem. Widzisz jak pojawia się na niej zdziwienie i zaniepokojenie, a po chwili wstępuje na nią złość :
-Anka do cholery! Myślałaś, że to się nie wyda?! Co ty chciałaś zrobić?! Powiedzieć mi dopiero po końcu sezonu!?
- Chciałam po prostu jak najdłużej grać! Jestem silna, dam radę!- unosisz głos.
-Anka, czy ty nie rozumiesz?! Jesteś chora na białaczkę! Jest ci potrzebne leczenie, a może nawet przeszczep!
-Dam radę! Rozumie trener dam!- zapewniasz go.
-Nie tym razem, Anka!
Wściekła wybiegasz z gabinetu i ruszasz w kierunku hali. Nawet nie zauważasz obecnej na korytarzu Izy. Po drodze zdejmujesz bluzę i rzucasz ją gdzieś w kąt, szybkim krokiem zmierzając do stojaka z piłkami. Wyciągasz jedną Mikasą i odbijasz od parkietu, wykonując mocną zagrywkę. Nie zważasz na to, że chłopaki z Rzeszowa właśnie kończą trening, a w progu stoją już dziewczyny z twojej drużyny. Powtarzasz to po raz drugi, kiedy ukazuję ci się sylwetka trenera:
-Ania! Anka!
-Wyniki mogę być nawet najgorsze, ale ja nie zrezygnuję ! Za bardzo na to pracowałam, żeby być tak dobrą atakującą jak teraz! Pojadę z wami do Polic!
-Nie pozostawiasz mi wyboru.-rozpoczyna, a ty spoglądasz na niego zaskoczona.- Usuwam cię z drużyny. Naprawdę, przykro mi.
W obiekcie nagle nastaje cisza. Chłopaki przerywają grę i spoglądają w waszą stronę zaskoczeni słowami, które padły przed chwilą z ust trenera. Dziewczyny natomiast stoją dalej w drzwiach, ale doskonale słyszą wszystko, co mówicie. Dominika zdumiona przykłada do ust dłoń, a reszta spuszcza wzrok, wbijając go w podłogę. Nie możesz w to uwierzyć! To niemożliwe! On tego nie powiedział, prawda? To tylko sen! W twoich oczach zaczynają gromadzić się łzy.
-Ale trenerze... Nie może mi pan tego zrobić! Nie teraz! Błagam!- mówisz łamiącym się głosem.
-Przykro mi. Zabierz swoje rzeczy i weź się za siebie, za swoje zdrowie.
Nie wytrzymujesz. Zatrzymujesz piłkę w dłoniach, by po chwili mocno uderzyć nią w parkiet. Z łzami w oczach wybiegasz z sali, także opuszczając budynek. Kowalska natychmiast biegnie za tobą, ale ty nie zważasz na jej nawoływania i nie zatrzymujesz się nawet na chwilę. Jesteś wściekła! To cholerstwo odebrało ci pasję! Odebrało ci połowę twojego serca! Tyle godzin spędzonych na parkiecie, wylewając poty, by teraz wylecieć z klubu, tylko przez tą pieprzoną chorobę! Marzyłaś od bardzo dawna, by znaleźć się w pierwszej szóstce na mecz z Chemikiem. Zawsze na boisku była wtedy Szeremeta. Wszystko legło w gruzach! Masz dość! Przechodzisz akurat przez jezdnię, kiedy twój oddech przyśpiesza i masz z nim problem. Świat zaczyna wirować. Później jest już ciemność.
~*~
Uch! Nareszcie go skończyłam! :) Niesamowicie trudno było opisać uczucia Matthew na początku, ale się udało. Znaczy, że napisać, ale nie tak bym była z tego zadowolona. W ogóle jestem z tego rozdziału średnio zadowolona, ponieważ miałam zupełnie inaczej opisać te uczucia ich, ale jak to ja, gdy sobie zaplanuję mega super opis i tak nigdy nie wychodzi :P Pewnie zauważycie, że końcówka i scena z trenerem jest całkowicie podobna w szczegółach do " Nad życie", ale to właśnie na tej historii i filmie się wzoruje, jak już wiecie :) Mam nadzieję, że nie będzie to wam przeszkadzać i chociaż wam ten rozdział się spodoba :) Dla mnie to kompletna masakra :( Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu ;3 Pozdrawiam i do następnego :* ( może w niedzielę, jak będzie czas :) )
Wybuchasz głośnym śmiechem, ledwo co dając radę biegnąć. Kowal spogląda na ciebie groźnie, a ty natychmiast się uspokajasz. Zatrzymujesz swój wzrok na Lotim, który posłusznie wykonuje ćwiczenia trenera. Po chwili wraca do was i rozpoczynacie grę.
[Ania]
Spacerujesz ulicami Rzeszowa, rozmyślając nad tym co wydarzyło się wczoraj w mieszkaniu Andersona. Cholera dlaczego to musi być takie trudne i skomplikowane! Kochasz go, ale coś ciągle blokuje ci do niego drogę. Wczoraj miałaś tylko w zamiarze przytulić się do niego i usłyszeć jego słowa, które dodałby ci otuchy. Nie wiesz kompletnie, co cię podkusiło by go wtedy pocałować. Przecież niedawno sama spoliczkowałaś go w Bełchatowie, właśnie za to, że wpił się w twoje usta. Pocałunek jeszcze mogłaś zrozumieć, ale by przespać się z nim po tym co ci zrobił? Do tego zamiast to wyjaśnić zwiałaś z stamtąd z prędkością światła ! Jesteś dokładnie taka sama jak swój ojciec. Brawo Lisicka! Do tego od rana przeszłaś już miliony kilometrów tylko dlatego, że boisz się spotkania ze swoimi przyjaciółkami.Wyciągasz ręce z kieszeni i szybko sięgasz po wibrujący w jednej z nich telefon. Wzdychasz głośno na sam widok zdjęcia swojego trenera i zastanawiasz się czy odebrać. Nie fair zachowałaś się wczoraj w stosunku do niego. Nawet nie podrzuciłaś mu tych cholernych badań! Naciskasz na zieloną słuchawkę i pośpiesznie przykładasz telefon do ucha :
-Anka! Co się z tobą dzieję? Czego nie przyszłaś wczoraj na wieczorny trening?
-Przepraszam trenerze, ale nie mogłam.Siatkówka jest całym moim życiem, a przynajmniej była. - odpowiadasz, czując jak do twoich oczów zaczynają napływać łzy.
-Ania, o czym ty mówisz? Jak to była? - pyta zdezorientowany Wójtowicz.
-Zaraz będę pod halą. Do widzenia.-pośpiesznie się rozłączasz, by nie usłyszał jak płaczesz.
Stajesz w miejscu i łapiesz głęboki oddech, postanawiając już więcej nie płakać. Jesteś już niedaleko mieszkania Izy. Kilka minut później stoisz pod drzwiami jej mieszkania i naciskasz dzwonek. Kowalska widząc cię w takim stanie natychmiast przyciąga cię do siebie, zamykając za wami drzwi. Prowadzi cię do salonu, a następnie każe usiąść ci na kanapie. Ola porzuca krojenie marchewki i szybko zjawia się w salonie, siadając obok ciebie. Dziewczyny obejmują cię ramieniem i czekają aż się wypłaczesz. Po jakiś 15 minutach uspokajasz się i zaczynasz opowiadać im o wczoraj. Blondynka spogląda na ciebie z troską, przytulając jeszcze mocniej do siebie. Szepcze ci na ucho, że wszystko będzie dobrze, a Iza zbiera już swoje rzeczy i jest gotowa by podwieźć cię pod halę. Ty natomiast zmykasz w swoim pokoju, by wybrać nowe ciuchy i zniknąć po chwili w łazience. Odświeżona i umalowana na nowo ubierasz na siebie kurtkę i ruszasz za Izą. Narzucasz na ramię swoją torebkę i zapinasz pas, spoglądając w boczne lusterko. Zajęta rozmyślaniem nawet nie zauważasz, kiedy twoja przyjaciółka parkuję pod halą. Nalega by z tobą iść, ale ty każesz jej zostać w samochodzie. Gdy wchodzisz do środka, ona natychmiast opuszcza samochód i podąża za tobą.Pukasz delikatnie w drzwi od gabinetu twojego trenera i wchodzisz do środka, gdy do twoich uszu dociera głośne "proszę". Stajesz przed biurkiem Wójtowicza i nie możesz wydusić z siebie ani jednego słowa. Wręczasz mu jedynie tylko wyniki badań. Spogląda na nie z ciekawością, a ty przyglądasz się jego twarzy ze skupieniem. Widzisz jak pojawia się na niej zdziwienie i zaniepokojenie, a po chwili wstępuje na nią złość :
-Anka do cholery! Myślałaś, że to się nie wyda?! Co ty chciałaś zrobić?! Powiedzieć mi dopiero po końcu sezonu!?
- Chciałam po prostu jak najdłużej grać! Jestem silna, dam radę!- unosisz głos.
-Anka, czy ty nie rozumiesz?! Jesteś chora na białaczkę! Jest ci potrzebne leczenie, a może nawet przeszczep!
-Dam radę! Rozumie trener dam!- zapewniasz go.
-Nie tym razem, Anka!
Wściekła wybiegasz z gabinetu i ruszasz w kierunku hali. Nawet nie zauważasz obecnej na korytarzu Izy. Po drodze zdejmujesz bluzę i rzucasz ją gdzieś w kąt, szybkim krokiem zmierzając do stojaka z piłkami. Wyciągasz jedną Mikasą i odbijasz od parkietu, wykonując mocną zagrywkę. Nie zważasz na to, że chłopaki z Rzeszowa właśnie kończą trening, a w progu stoją już dziewczyny z twojej drużyny. Powtarzasz to po raz drugi, kiedy ukazuję ci się sylwetka trenera:
-Ania! Anka!
-Wyniki mogę być nawet najgorsze, ale ja nie zrezygnuję ! Za bardzo na to pracowałam, żeby być tak dobrą atakującą jak teraz! Pojadę z wami do Polic!
-Nie pozostawiasz mi wyboru.-rozpoczyna, a ty spoglądasz na niego zaskoczona.- Usuwam cię z drużyny. Naprawdę, przykro mi.
W obiekcie nagle nastaje cisza. Chłopaki przerywają grę i spoglądają w waszą stronę zaskoczeni słowami, które padły przed chwilą z ust trenera. Dziewczyny natomiast stoją dalej w drzwiach, ale doskonale słyszą wszystko, co mówicie. Dominika zdumiona przykłada do ust dłoń, a reszta spuszcza wzrok, wbijając go w podłogę. Nie możesz w to uwierzyć! To niemożliwe! On tego nie powiedział, prawda? To tylko sen! W twoich oczach zaczynają gromadzić się łzy.
-Ale trenerze... Nie może mi pan tego zrobić! Nie teraz! Błagam!- mówisz łamiącym się głosem.
-Przykro mi. Zabierz swoje rzeczy i weź się za siebie, za swoje zdrowie.
Nie wytrzymujesz. Zatrzymujesz piłkę w dłoniach, by po chwili mocno uderzyć nią w parkiet. Z łzami w oczach wybiegasz z sali, także opuszczając budynek. Kowalska natychmiast biegnie za tobą, ale ty nie zważasz na jej nawoływania i nie zatrzymujesz się nawet na chwilę. Jesteś wściekła! To cholerstwo odebrało ci pasję! Odebrało ci połowę twojego serca! Tyle godzin spędzonych na parkiecie, wylewając poty, by teraz wylecieć z klubu, tylko przez tą pieprzoną chorobę! Marzyłaś od bardzo dawna, by znaleźć się w pierwszej szóstce na mecz z Chemikiem. Zawsze na boisku była wtedy Szeremeta. Wszystko legło w gruzach! Masz dość! Przechodzisz akurat przez jezdnię, kiedy twój oddech przyśpiesza i masz z nim problem. Świat zaczyna wirować. Później jest już ciemność.
~*~
Uch! Nareszcie go skończyłam! :) Niesamowicie trudno było opisać uczucia Matthew na początku, ale się udało. Znaczy, że napisać, ale nie tak bym była z tego zadowolona. W ogóle jestem z tego rozdziału średnio zadowolona, ponieważ miałam zupełnie inaczej opisać te uczucia ich, ale jak to ja, gdy sobie zaplanuję mega super opis i tak nigdy nie wychodzi :P Pewnie zauważycie, że końcówka i scena z trenerem jest całkowicie podobna w szczegółach do " Nad życie", ale to właśnie na tej historii i filmie się wzoruje, jak już wiecie :) Mam nadzieję, że nie będzie to wam przeszkadzać i chociaż wam ten rozdział się spodoba :) Dla mnie to kompletna masakra :( Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu ;3 Pozdrawiam i do następnego :* ( może w niedzielę, jak będzie czas :) )
Pierwsza! :3
OdpowiedzUsuńJejku, jak mi szkoda Ani. Najważniejsze, by się teraz nie poddała i nie załamała. Musi walczyć z tym cholerstwem, który odebrał jej pasję. Jestem pewna, że będzie i jeszcze wyjdzie na parkiet w pierwszej szóstce.
Świetnie opisałaś uczucia Matta. No to teraz Anderson ma szansę się wykazać. Niech pokaże Lisickiej, że żałuje zdrady i zależy mu na niej. W tym momencie na pewno wsparcie bliskich jest jej najbardziej potrzebne.
Pozdrawiam! ;**
Gratki ;3
UsuńWiara i upartość naprawdę jej się przydadzą :) Jak dla mnie to opis nie wyszedł mi najlepiej, ale Twoja opinia ważniejsza :D Bo to dla was piszę <3
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
Ania potrzebuje teraz wsparcia bliskich Jej osób...pora żeby Anderson się ogarnął i Ją wspierał. Widać, że żałuje tego, co się stało kilka lat temu, ale teraz ma szansę się zrehabilitować. Coś czuję, że nie tyle, co będzie Ją wspierał jako przyjaciel , ale Oni będą jeszcze razem ^^ Tak mi właśnie pasowało do "Nad życie" i naprawdę kocham ten film, a to opowiadanie przypomina o poświęceniu Agaty...więc mam nadzieję, że Anka też się nie załamie, a w trudnych chwilach będzie mogła liczyć na przyjaciół. Planujesz dalej opierać się na filmie?...wiesz chyba o co mi chodzi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Może i dobrze czujesz? ;) Wszystko się okaże :D
UsuńWłaśnie zastanawiam się co dać dalej :3 Ale chyba zakończenie będzie nieco inne :)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
Dziś znalazłam to cudeńko i nadrobiłam rozdziały :))
OdpowiedzUsuńNie dość, że tak świetnie piszesz, to jest jeszcze mój cudowny siatkarz Matt :D
Zostaję, z Tobą :)
I przy okazji zapraszam do siebie :))
http://zawszewartomiecnadzieje.blogspot.com/
Boże! Dziękuję za tak piękne i miłe słowa *.*
UsuńMatt jest najcudowniejszy i zapiękny na ten świat <3
Pozdrawiam i mam nadzieję, że się nie zawiedzisz na mnie :*
Kochana i Wypieszczona Dziesiąteczka <3
OdpowiedzUsuńDobrze opisałaś uczucia Anderson i Nie mów, że nie ! Widać, że on Ją bardzo Kocha ! Myślę, że Ania powinna dać mu jeszcze Jedną sznsę, powinna mu wybaczyć, choć jest Jej tak bardzo Trudno.. Nie powinna uciekać od problemów, to nic nie rozwiąże, jedynie przeciągnie wszystko..
Co do choroby Lisiciskiej.. Powinna zacząć się leczyć, to pomoże jej wrócić to Jej ukochanego sporu - SIATKÓWKI <3 Trener postąpił bardzo dobrze, jeżeli by jej coś się stało w trakcie meczu napewno by Sobie Tego nie wybaczył . I jeszcze jak zemdlała na jezdni.. Ach, te życie.
Właśnie widzę, że większość koncówki jest pdobna do "Nad Życie" i bardzo dobrze, Będzie dużo emocji, Walki z chorobą..Choć Bym wolała, żeby koncówka była całkiem inna :) Wolałabym , a jak będzie to Ty Wybierzesz ! :)
Pozdrawiam :* ° Natalia
Ach, dziękuję :D Miło usłyszeć coś takiego z twoich ust :3
UsuńKońcówka zapowiada się inna niż w filmie, mam kilka opcji, ale wiem już, że nie będzie taka sama :)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
Nie dość, że ta choroba to jeszcze wypadek?! Nie oszczędzasz Ani :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny ;*
Sorki, że tak krótko, ale z fona :D
A kto powiedział, że wypadek? o.O
UsuńOna zemdlała na jezdni, ale nic nie wspomniałam, że ktoś ją potrącił...
Pozdrawiam i dziękuję :*
Spoko, wiem jak to jest xD
Najważniejsze, żeby Anka się nie załamała. Matt ma teraz szanse zrehabilitować się za to co stało się kilka lat temu i wspierać ją. Wierze,że Anka wróci jeszcze do podstawowej szóstki. Pozdrawiam i do następnego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam :*
UsuńCo do poprzedniego rozdziału...
OdpowiedzUsuńWyłamuję się z tłumu i oświadczam, że nie lubię Karola i Oli jako pary (oczywiście w opowiadaniu :P).
Liczyłam na jakieś zażylsze uczucie pomiędzy nim a Anką, ale nie tracę nadziei i nadal wierzę. Może do on uratuje ją przed bolesnym upadkiem po utracie przytomności? ;>
Przez to, że wyjawiłaś, że fabuła będzie podobna do "Nad życie" mam wizje jak dalej potoczy się Twoje opowiadanie, a to źle na mnie działa ;__;
Wolę życie w niepewności, więc zaczynam akcję o kryptonimie "wyrzucić tą wizję z głowy" XD
Pozdrawiam! ;*
Dlaczego? o.O
UsuńTy wiesz, że akcja dopiero się rozkręca i szykuję się chyba jakieś dobre z 40-50 rozdziałów?
Podobna, ale zakończenie zupełnie inne :)
Pozdrawiam i dziękuję, że wpadłaś :*
Po pierwsze to pochwalę, że po raz kolejny rozdział wyjątkowo bezbłędny.
OdpowiedzUsuńPo drugie - pewnie teraz wiele czytelniczek i ty również będziecie gotowe mnie udusić i nie wiem co jeszcze zrobić, ale przyznaję się bez bicia, że nie oglądałam "Nad życie".
Przez to nie wiem w jak dużym stopniu wzorujesz się na filmie. I tak pewnie nie będę wiedziała, że to robisz, ale radzę nie przenosić tamtej historii kropka w kropkę do opowiadania. W końcu chodzi o to, żeby było TWOJE, no nie?
Z drugiej strony jednak trochę też zyskuję, bo dzięki temu nie będę wiedziała, co się dalej wydarzy (to o czym wyżej wspomniała Life is a joke) :)))
Co ja jeszcze mogę powiedzieć... Podobało mi się i niech tak zostanie :*
Pozdrawiam ♥
Nieco staram się zmieniać w opowiadaniu, by nie było w 100% podobne do filmu :)
UsuńWłaśnie zdecydowałam się chyba na zakończenie, które będzie zupełnie inne :3
A po za tym planuję, wiele innych akcji niż w filmie ;)
Dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam :*
PS: Za błędy odpowiada moja koleżanka, która mi sprawdza zawsze rozdziały, więc to nie moja robota :D Ją pochwal! :D
Kończysz w takim momencie... Oj Kasiu, nieładnie :P Poza tym rozdział super, tak jak każdy zresztą. Mam nadzieję, że Ania wyzdrowieje, choć chyba są nikłe szanse... :( Pozdrawiam i zapraszam do siebie :) http://gracogladackibicowac.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSzansę są, a wierzyć trzeba do końca :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję, że wpadłaś :*
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak musi teraz czuć się Ania. Przecież jest młoda, ma całe życie przed sobą... Gra w siatkówkę, która jest jej całym życiem. I teraz, co? Przez białaczkę wszystko się posypało. Jak na razie musi zrezygnować z tego, co kocha. Z gry, z treningów, meczy... Nie wyobrażam sobie tego! Ma wsparcie przyjaciółek, to najważniejsze. Mam nadzieję, że dziewczyna wygra walkę z chorobą, uprze się, pokona ją, przezwycięży to wszystko i dalej będzie spełniać swoje marzenia...
OdpowiedzUsuńWidać, że Matt bardzo żałuje tego, co zrobił. I dalej ją kocha. A ona kocha jego... Więc, może jest dla nich jakiś ratunek?
Końcówka mnie zaniepokoiła...
Pozdrawiam ;*
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńTen rozdział przypomina mi scenę z filmu Nad Życie o Agacie Mróz strasznie podobna scena. ale bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńBo na niej się wzorowałam, oglądałam film i pisałam jednocześnie :D
UsuńPozdrawiam i dziękuję :*
Strasznie mi szkoda ani całe życie oddała siatkowke. A teraz wszystko się wali mialam nadzieję ze trener będzie bardziej wyrozumiały :( a uczucia obojgu udało ci się świetnie opisac biedny lotman haha. Mam nadzieję ze ten wypadek nie skonczy sie tragixznie dla ani ale to przekonam się w następnym. PoDrawiam: ** -Juliet
OdpowiedzUsuńWyrozumiały? Ona jest śmiertelnie chora, więc nie mógł jej zostawić :(
UsuńPaul jak zawsze gaduła i zawsze za to obrywa xD
Pozdrawiam i dziękuje :*
Stracić jedną z najważniejszych rzeczy w swoim życiu, aby móc o nie walczyć ciężka sprawa. Jednak wierzę, że warto to zrobić, by Anka mogła wrócić jeszcze silniejsza. Bardzo podobało mi się wprowadzenie Lotmana do tej historii (tak samo jak w opowiadaniu o Alice i Matthew) - człowiek zdecydowanie pozytywnie zakręcony, mam nadzieję, że będzie tutaj częstym gościem :)
OdpowiedzUsuńTen wypadek na końcu nie wróży dobrze, ale oby to było tylko lekkie zasłabnięcie, które nie będzie groźne, a jedynie pozwoli zauważyć Ance, że musi zacząć poważnie traktować swój stan zdrowia. Na pewno da radę :)
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
O nią się nie martw! Ona sobie radę da! :D
UsuńLotman mega poztywny człowiek, który z wszystkiego wyciąga same dobre rzeczy :3
Pozdrawiam i zapraszam być może jutro, gdyż mam luźny dzień albo w środę :)
Dziękuję :*
Jestem. :-)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny , sceny podobne do filmu "Nad życie". To jeden z moich ulubionych... :-)
Tylko proszę żeby ta historia nie skończyła się jak ta Agaty Mróz. .. :-\
No ale cóż czekam na kolejny. .. Marta <3
Czytając ten rozdział i fragment z trenerem, przypomina mi się scena z "Nad życie". GENIALNY ROZDZIAL! Czytam dalej! ;)
OdpowiedzUsuń