Twoje powieki po dłuższym czasie się unoszą.Odwracasz głowę na bok i zamglonym wzrokiem lustrujesz pomieszczenie. Te bijące śnieżno bielą ściany, charakterystyczny zapach, pikanie aparatury...Cholera! Jesteś w szpitalu! Unosisz się lekko na łokciach, ale czujesz jak twoje ciało przeszywa fala silnego bólu, więc natychmiast opadasz z powrotem na miękką pościel.Zaciskasz dłonie w pięści i ponawiasz swoją próbę, ale tym razem na swoim ramieniu czujesz czyjąś dłoń. Przestraszona natychmiast kierujesz głowę w prawą stronę i dopiero teraz zauważasz, że obok twojego łóżka na małym stołku siedzi Anderson. Spoglądasz na niego pytająco, a on uśmiecha się pod nosem. Zerkasz na zawieszoną na stojaku jednostkę krwi i swoją rękę, która zaopatrzona jest w tak zwany "motylek".
-Co ja tu do cholery robię?-pytasz szeptem, przeczesując dłonią swoje włosy.
-Zemdlałaś na chodniku i nieźle mnie wystraszyłaś. Na szczęście w karetka przyjechała w porę.-odpowiada, ujmując swoją dłoń w swoją.
Splata twoje palce ze swoimi, a drugą ręką gładzi twoją zewnętrzną część dłoni.Momentalnie kierujesz wzrok na jego twarz, którą wypełnia delikatny uśmiech. Pochyla się i muska twoją kończynę swoimi ustami, na co ty od razu wyrywasz ją z jego uścisku. Odwracasz wzrok w lewą stronę i umiejscawiasz go w wazonie z czerwonymi różami, który stoi obok łóżka. Marszczysz brwi, zastanawiając się czy podarował ci go Matt. Siatkarz widząc jak przyglądasz się kwiatom kiwa głową.
-Żałuję, cholernie żałuję! Proszę cię porozmawiajmy, wyjaśnijmy to sobie.-ponownie odwracasz głowę w jego stronę, ale też układasz się na boku.
-Czy ty masz pojęcia co ja przez ciebie przeszłam?!-podnosisz głos.-Myślisz, że to jest takie banalne? Myślisz, że przeprosiny i wyjaśnienia wystarczą!? Nigdy nie wynagrodzisz mi czasu spędzonego na płaczu w poduszkę, nocy na wspominaniu, na przeglądaniu albumów.
-Ania, ale ja naprawdę tego nie chciałem! Chce ci to wytłumaczyć, ale nie dajesz mi dojść do słowa...-odpowiada, zrywając się z krzesła.
-Proszę cię wyjdź.-mówisz drżącym głosem.
-Anka, no! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś chora na białaczkę? -pyta, siadając na krawędzi materacu.
-Wyjdź z stąd! -powtarzasz, tym razem głośniej.
-Co tu się dzieję? Proszę się natychmiast uspokoić. Tu jest szpital.-upomina was, wchodząca do sali pielęgniarka.
Wściekły siatkarz opuszcza pomieszczenie, trzaskając za sobą drzwiami. Odwracasz się tyłem do kobiety i tak po prostu zaczynasz płakać. Wszystko ci się wali. Ta cholerna choroba niszczy się od środka, psychicznie i fizycznie. Wczoraj ukazała się po raz pierwszy, a najgorsze jest to, że ty nic nie pamiętasz. Zdecydowanie za dużo wypiłaś. Podskakujesz na łóżku, gdy nagle otwierają się drzwi sali. Pośpiesznie ścierasz spływające po twojej twarzy łzy i uśmiechasz się sztucznie do udającego się w twoją stronę lekarza. Doktor Morawski, spogląda w twoją kartotekę, aż w końcu podchodzi do ciebie bliżej i siada na stołku, gdzie przed chwilą znajdował się Anderson.
-Pani Lisicka, niestety nie mam dla pani za dobrych wieści. Choroba po raz pierwszy dała o sobie znać, a do tego ta utrata przytomności nie jest najlepszym znakiem. Podaliśmy pani kilka jednostek krwi, więc wszystko jest na razie w porządku. Jednak dość często musi się u nas pani pojawiać na przetaczaniu krwi. Musi pani natychmiast zacząć leczenie. A przede wszystkim nie spożywać tyle alkoholu.-mówi, nie owijając w bawełnę.
-Jak to leczenie?-dziwisz się.-Przecież ja naprawdę dobrze się czuję.Kiedy będę mogła z stąd wyjść?-pytasz, unosząc pytająco brwi.
-Oj nie tak szybko. Najpierw musimy pani zrobić szczegółowe badania, by sprawdzić poziom rozwoju choroby, ale z tego co widać, to nowotwór jest niestety złośliwy i szybko się rozwija.
-Nie ma mowy! Dziś muszę wrócić do Rzeszowa. Nie mogę tego zrobić u siebie? Naprawdę muszę wracać. -spoglądasz na niego błagalnie.-Za kilka dni mam bardzo ważny mecz i muszę trenować.
-W takim stanie nie za bardzo sprzyja pani gra, ale skoro pani musi. Jeśli zrobi je pani zaraz po przyjeździe, nie zwlekając to droga wolna. Przygotować wypis?
Kiwasz tylko głową i obserwujesz oddalającą się sylwetkę lekarza.Oddychasz z ulgą, gdyż nie musisz tutaj siedzieć. Chwilę po wyjściu doktora w sali pojawiają się zawiadomieni przez Matta , Karol i Ola. Uśmiechasz się do nich blado, a kiedy Olka zauważa, że płakałaś zbywasz ją. Ulega twoim tłumaczeniom i więcej już nie porusza tego tematu. Zatroskani pytają o twój stan zdrowia, a ty wzdychasz głośno i odwracasz głowę. Nie masz ochoty opowiadać im o swoim poważnym stanie, bo zwyczajnie nie pozwolą ci opuścić szpitala w Bełchatowie, a przecież naprawdę musisz dziś wrócić do domu, do stolicy Podkarpacia.Kłos żegna się z Kozłowską czułym całusem i opuszcza te cztery ściany bijące bielą, tłumacząc się, że musi na trening. Machasz mu na pożegnanie i zostajesz sama z blondynką. Tak, jak się spodziewałaś dziewczyna natychmiast porusza temat płaczu. Po raz kolejny tego dnia wzdychasz głośno i poddajesz się, opowiadając jej o rozmowie z atakującym rzeszowskiego klubu. Ola przytula cię do siebie i radzi, by naprawdę się nad tym zastanowić. W końcu jakby mu nie zależało, jakby cię nie kochał, to by cię nie ratował. W takim razie po co cię zdradził? Kręcisz głową, by odgonić tę myśli. Ola mimo twoich próśb dzwoni po Izę. Kowalska zapewnia, że zaraz będzie na miejscu i od razu weźmie ze sobą wasze bagaże. Uderzasz się z otwartej dłoni w czoło, na co blondynka tylko śmieje się perliście. Jak ona czasami cię irytuję. Naprawdę nie raz zastanawiasz się, kto jest głupszy w tej parze. Ona czy Kłos? Owszem, środkowy ma te swoje durnowate pomysły, ale ona za to czasami naprawdę nie używa mózgu i jak się zaprze to nie przyjmuję odmowy. Chwilę później stałaś już przebrana w luźne, normalnie ciuchy i nie kusiłaś już mężczyzn, podążających korytarzem. Iska czekała na ciebie na parkingu, a Olka pomagała ci dojść do wyjścia. Wolała dmuchać na zimne, byś jej nie zemdlała. Po kilku minutach w trójkę jechałyście do mieszkania blondynki, byś miała chwilę na poprawę swojego stanu. Gdy dziewczyny popijały kawę w salonie i plotkowały, ty brałaś prysznic oraz zmywałaś resztki wczorajszego make up, zmieniając go na świeży. Zadowolona ze swojego wyglądu opuszczasz łazienkę i pojawiasz się w salonie, opadając na wygodną sofę i upijając łyk mocnej czarnej.Dołączasz się do dyskusji o ciałach siatkarzy, twierdząc że największy kaloryfer posiada Nowakowski. Dziewczyny spoglądają na ciebie oczami wielkości spodków, by po chwili wybuchnąć śmiechem i dodać:
-Już zapoznałaś się z jego Wacusiem.
Po ponad godzinie żartów i śmiechów nadchodzi czas wyjazdu. Mocno wtulasz się w drobne ciało Oli, która obiecuje ci, że kiedyś wpadnie do Rzeszowa i wyskoczycie na kawę. Kiwasz tylko głową i opuszczasz jej ramiona, machając jej na pożegnanie. Jeszcze raz ją przytulasz, tym razem krótko i spontanicznie. Będziesz za nią tęsknić. Ten pobyt w Bełchatowie był naprawdę ciekawy, ale także pechowy. Zajmujesz swoje miejsce obok kierowcy samochodu i w schowku odszukujesz płytę z waszymi ulubionymi piosenkami, by po chwili rozbrzmiewały we wnętrzu maszyny. Przez całą drogę twoje myśli błądzą gdzieś daleko. Zastanawiasz się jak teraz będzie wyglądało twoje życie, jak będziesz funkcjonować bez siatkówki, ze śmiertelną chorobą. Jak na razie nie masz zamiaru udawać się do szpitala, gdyż szykuję się naprawdę wiele ważnych spotkań i jesteś potrzebna drużynie, o czym doskonale wiesz. Równo 14 docieracie na miejsce. Szybki obiad typu jarzyny na patelnię i podsmażony łosoś, gorąca herbata na rozgrzanie i znikasz na trening. Masz pewne obawy co do swojego stanu, ale przecież nic nie tracisz. Po jakiś 15 minutach jazdą taksówką, jesteś na miejscu. Dziękujesz kierowcy za podwiezienie, rzucając w jego stronę banknot i biegiem ruszasz w stronę wejścia. Przekraczasz próg budynku i już na korytarzu słyszysz piski dziewczyn. Śmiejesz się pod nosem, wchodząc do szatni. Twoje koleżanki witają cię uściskami i całusami w policzek, na co uśmiechasz się delikatnie. Szybko przebierasz się w bokserkę z barwami klubu oraz takie same spodenki. Kilka minut później biegasz już wokół boiska, odliczając okrążenia. Po dziesięciu meldujesz się na zbiórce i rozgrzewasz stawy skokowe. Chwilę później stoisz już na boisko, na swojej ukochanej pozycji. Dwie drużyny, ty w tej z pierwszym składem. Rozpoczyna pierwsza. Dobre przyjęcie Pauliny, piłka dostarczona do Karoliny, by później wystawić ci do prawego skrzydła. Zdobywasz pierwszy punkt. Przybijasz piątki z dziewczynami i kierujesz się na zagrywkę. Porzucasz piłkę i uderzasz w nią mocno. Świetnie bronisz, a następnie bierzesz rozbieg i odpowiadasz potężnym gwoździem. Śmiejesz się z Nowakowską z jakiegoś jej żartu, ale po chwili powracasz skoncentrowana do gry. Źle oceniasz lot piłki i jej nie przyjmujesz. Nim zauważasz stoisz już pod siatką, rozgrywając do Dominiki na krótką. Później jest już twój punktowy blok, kolejne dobre zagrywki, w tym dwa asy i niezłe ataki. Nagle twój oddech przyśpiesza swojego tępa co zauważa trener i natychmiast każe ci usiąść na ławkę.
-Nie trzeba, nic mi nie jest.-silisz się na uśmiech.
-Bez gadania. Anka na ławkę.-mówi stanowczo, a ty wykonujesz jego polecenie.
Opadasz na ławkę i bierzesz głęboki oddech, ujmując twarz w dłoniach. W uszach odbija ci się przyśpieszona akcja serca. A kilka minut później atakują cię zawroty głowy. Upijasz łyk wody, którą rzuca ci w butelce Dominika. Przymykasz powieki i starasz się spowolnić swój oddech.Na szczęście udaje ci się to i wchodzisz z powrotem na parkiet.
Ze śmiechem naciągasz na nogi swoje ukochane dżinsy, obserwując jak dziewczyny biją się koszulkami lub wpychając sobie do nosa skarpetki. Uwielbiasz przebywać w ich towarzystwie.Nowakowska spogląda na ciebie znacząco, a ty już dokładnie wiesz o co jej chodzi. Z piskiem bronisz się przed ściągnięciem przez nią swoich skarpetek, a dziewczyny wybuchają głośnym śmiechem.
-Ty, Anka! Ostatnio podobno w Bełchatowie byłaś! Przyznaj się, kogo już tam wyrwałaś?!-krzyczy z końca szatni Ewka.
-Szczerze?-pytasz, a kiedy dziewczyny przytakują.Odpowiadasz.- Całą Skrę! - śmiejesz się.- Poznałam Kłosa i jego dziewczynę. Nawet się zaprzyjaźniłyśmy.-przyznajesz, uśmiechając się pod nosem.
-Tylko jego? Ja widziałam jak cię w tv Facundo obserwował, a potem kamera złapała jak się gapił na twoje pośladki.-mówi ze śmiechem Paulina, poruszając zabawnie brwiami.
-Pośladkowa Anka!-krzyknęła Dominika, za co oberwała od ciebie w żebra.
-Dzięki za spostrzeżenia dziewczyny, ale ja na razie się w nic nie pakuję z żadnym facetem.-mówisz stanowczo i zbierasz swoje rzeczy do torby.
-Dziewczyny, mogę?-pyta trener, a kiedy słyszy głośne "tak" wchodzi do środka.-Jak same wiecie czeka nas kilka ważnych meczy... Do jutra wieczora proszę was o zrobienie kontrolnych badań.-mówi stanowczo Wójtowicz. - A teraz życzę miłego wieczoru.-oznajmia z uśmiechem i opuszcza waszą szatnie.
~*~
Za nami siódemka, która naprawdę mi się podoba :) Dziękuję Wam z całego serca za podbudowujące mnie i motywujące komentarze, na których naprawdę mi zależy i dodają one kopa pozytywnej energii do pisania ^^ Miałam wam tutaj zdradzić szczegóły i okoliczności zdrady Andersona, ale jednak inaczej napisałam ten rozdział, za co przepraszam, ale mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu :) Postaram się już naprawdę w ósemce dać większą część dotyczącą wyjaśnienia zachowania Matta z przed tych dwóch lat :D Wisła nie wyszła tak jak ją sobie wszyscy planowali, ale zostaje Zakopane, magiczne i pełne uroku <3 Trzymamy kciuki za naszych skoczków oraz w weekend siatkarzy :3 POLSKA BIAŁO-CZERWONI! <3 Pozdrawiam i do następnego ( może w poniedziałek :) )
-Czy ty masz pojęcia co ja przez ciebie przeszłam?!-podnosisz głos.-Myślisz, że to jest takie banalne? Myślisz, że przeprosiny i wyjaśnienia wystarczą!? Nigdy nie wynagrodzisz mi czasu spędzonego na płaczu w poduszkę, nocy na wspominaniu, na przeglądaniu albumów.
-Ania, ale ja naprawdę tego nie chciałem! Chce ci to wytłumaczyć, ale nie dajesz mi dojść do słowa...-odpowiada, zrywając się z krzesła.
-Proszę cię wyjdź.-mówisz drżącym głosem.
-Anka, no! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś chora na białaczkę? -pyta, siadając na krawędzi materacu.
-Wyjdź z stąd! -powtarzasz, tym razem głośniej.
-Co tu się dzieję? Proszę się natychmiast uspokoić. Tu jest szpital.-upomina was, wchodząca do sali pielęgniarka.
Wściekły siatkarz opuszcza pomieszczenie, trzaskając za sobą drzwiami. Odwracasz się tyłem do kobiety i tak po prostu zaczynasz płakać. Wszystko ci się wali. Ta cholerna choroba niszczy się od środka, psychicznie i fizycznie. Wczoraj ukazała się po raz pierwszy, a najgorsze jest to, że ty nic nie pamiętasz. Zdecydowanie za dużo wypiłaś. Podskakujesz na łóżku, gdy nagle otwierają się drzwi sali. Pośpiesznie ścierasz spływające po twojej twarzy łzy i uśmiechasz się sztucznie do udającego się w twoją stronę lekarza. Doktor Morawski, spogląda w twoją kartotekę, aż w końcu podchodzi do ciebie bliżej i siada na stołku, gdzie przed chwilą znajdował się Anderson.
-Pani Lisicka, niestety nie mam dla pani za dobrych wieści. Choroba po raz pierwszy dała o sobie znać, a do tego ta utrata przytomności nie jest najlepszym znakiem. Podaliśmy pani kilka jednostek krwi, więc wszystko jest na razie w porządku. Jednak dość często musi się u nas pani pojawiać na przetaczaniu krwi. Musi pani natychmiast zacząć leczenie. A przede wszystkim nie spożywać tyle alkoholu.-mówi, nie owijając w bawełnę.
-Jak to leczenie?-dziwisz się.-Przecież ja naprawdę dobrze się czuję.Kiedy będę mogła z stąd wyjść?-pytasz, unosząc pytająco brwi.
-Oj nie tak szybko. Najpierw musimy pani zrobić szczegółowe badania, by sprawdzić poziom rozwoju choroby, ale z tego co widać, to nowotwór jest niestety złośliwy i szybko się rozwija.
-Nie ma mowy! Dziś muszę wrócić do Rzeszowa. Nie mogę tego zrobić u siebie? Naprawdę muszę wracać. -spoglądasz na niego błagalnie.-Za kilka dni mam bardzo ważny mecz i muszę trenować.
-W takim stanie nie za bardzo sprzyja pani gra, ale skoro pani musi. Jeśli zrobi je pani zaraz po przyjeździe, nie zwlekając to droga wolna. Przygotować wypis?
Kiwasz tylko głową i obserwujesz oddalającą się sylwetkę lekarza.Oddychasz z ulgą, gdyż nie musisz tutaj siedzieć. Chwilę po wyjściu doktora w sali pojawiają się zawiadomieni przez Matta , Karol i Ola. Uśmiechasz się do nich blado, a kiedy Olka zauważa, że płakałaś zbywasz ją. Ulega twoim tłumaczeniom i więcej już nie porusza tego tematu. Zatroskani pytają o twój stan zdrowia, a ty wzdychasz głośno i odwracasz głowę. Nie masz ochoty opowiadać im o swoim poważnym stanie, bo zwyczajnie nie pozwolą ci opuścić szpitala w Bełchatowie, a przecież naprawdę musisz dziś wrócić do domu, do stolicy Podkarpacia.Kłos żegna się z Kozłowską czułym całusem i opuszcza te cztery ściany bijące bielą, tłumacząc się, że musi na trening. Machasz mu na pożegnanie i zostajesz sama z blondynką. Tak, jak się spodziewałaś dziewczyna natychmiast porusza temat płaczu. Po raz kolejny tego dnia wzdychasz głośno i poddajesz się, opowiadając jej o rozmowie z atakującym rzeszowskiego klubu. Ola przytula cię do siebie i radzi, by naprawdę się nad tym zastanowić. W końcu jakby mu nie zależało, jakby cię nie kochał, to by cię nie ratował. W takim razie po co cię zdradził? Kręcisz głową, by odgonić tę myśli. Ola mimo twoich próśb dzwoni po Izę. Kowalska zapewnia, że zaraz będzie na miejscu i od razu weźmie ze sobą wasze bagaże. Uderzasz się z otwartej dłoni w czoło, na co blondynka tylko śmieje się perliście. Jak ona czasami cię irytuję. Naprawdę nie raz zastanawiasz się, kto jest głupszy w tej parze. Ona czy Kłos? Owszem, środkowy ma te swoje durnowate pomysły, ale ona za to czasami naprawdę nie używa mózgu i jak się zaprze to nie przyjmuję odmowy. Chwilę później stałaś już przebrana w luźne, normalnie ciuchy i nie kusiłaś już mężczyzn, podążających korytarzem. Iska czekała na ciebie na parkingu, a Olka pomagała ci dojść do wyjścia. Wolała dmuchać na zimne, byś jej nie zemdlała. Po kilku minutach w trójkę jechałyście do mieszkania blondynki, byś miała chwilę na poprawę swojego stanu. Gdy dziewczyny popijały kawę w salonie i plotkowały, ty brałaś prysznic oraz zmywałaś resztki wczorajszego make up, zmieniając go na świeży. Zadowolona ze swojego wyglądu opuszczasz łazienkę i pojawiasz się w salonie, opadając na wygodną sofę i upijając łyk mocnej czarnej.Dołączasz się do dyskusji o ciałach siatkarzy, twierdząc że największy kaloryfer posiada Nowakowski. Dziewczyny spoglądają na ciebie oczami wielkości spodków, by po chwili wybuchnąć śmiechem i dodać:
-Już zapoznałaś się z jego Wacusiem.
Po ponad godzinie żartów i śmiechów nadchodzi czas wyjazdu. Mocno wtulasz się w drobne ciało Oli, która obiecuje ci, że kiedyś wpadnie do Rzeszowa i wyskoczycie na kawę. Kiwasz tylko głową i opuszczasz jej ramiona, machając jej na pożegnanie. Jeszcze raz ją przytulasz, tym razem krótko i spontanicznie. Będziesz za nią tęsknić. Ten pobyt w Bełchatowie był naprawdę ciekawy, ale także pechowy. Zajmujesz swoje miejsce obok kierowcy samochodu i w schowku odszukujesz płytę z waszymi ulubionymi piosenkami, by po chwili rozbrzmiewały we wnętrzu maszyny. Przez całą drogę twoje myśli błądzą gdzieś daleko. Zastanawiasz się jak teraz będzie wyglądało twoje życie, jak będziesz funkcjonować bez siatkówki, ze śmiertelną chorobą. Jak na razie nie masz zamiaru udawać się do szpitala, gdyż szykuję się naprawdę wiele ważnych spotkań i jesteś potrzebna drużynie, o czym doskonale wiesz. Równo 14 docieracie na miejsce. Szybki obiad typu jarzyny na patelnię i podsmażony łosoś, gorąca herbata na rozgrzanie i znikasz na trening. Masz pewne obawy co do swojego stanu, ale przecież nic nie tracisz. Po jakiś 15 minutach jazdą taksówką, jesteś na miejscu. Dziękujesz kierowcy za podwiezienie, rzucając w jego stronę banknot i biegiem ruszasz w stronę wejścia. Przekraczasz próg budynku i już na korytarzu słyszysz piski dziewczyn. Śmiejesz się pod nosem, wchodząc do szatni. Twoje koleżanki witają cię uściskami i całusami w policzek, na co uśmiechasz się delikatnie. Szybko przebierasz się w bokserkę z barwami klubu oraz takie same spodenki. Kilka minut później biegasz już wokół boiska, odliczając okrążenia. Po dziesięciu meldujesz się na zbiórce i rozgrzewasz stawy skokowe. Chwilę później stoisz już na boisko, na swojej ukochanej pozycji. Dwie drużyny, ty w tej z pierwszym składem. Rozpoczyna pierwsza. Dobre przyjęcie Pauliny, piłka dostarczona do Karoliny, by później wystawić ci do prawego skrzydła. Zdobywasz pierwszy punkt. Przybijasz piątki z dziewczynami i kierujesz się na zagrywkę. Porzucasz piłkę i uderzasz w nią mocno. Świetnie bronisz, a następnie bierzesz rozbieg i odpowiadasz potężnym gwoździem. Śmiejesz się z Nowakowską z jakiegoś jej żartu, ale po chwili powracasz skoncentrowana do gry. Źle oceniasz lot piłki i jej nie przyjmujesz. Nim zauważasz stoisz już pod siatką, rozgrywając do Dominiki na krótką. Później jest już twój punktowy blok, kolejne dobre zagrywki, w tym dwa asy i niezłe ataki. Nagle twój oddech przyśpiesza swojego tępa co zauważa trener i natychmiast każe ci usiąść na ławkę.
-Nie trzeba, nic mi nie jest.-silisz się na uśmiech.
-Bez gadania. Anka na ławkę.-mówi stanowczo, a ty wykonujesz jego polecenie.
Opadasz na ławkę i bierzesz głęboki oddech, ujmując twarz w dłoniach. W uszach odbija ci się przyśpieszona akcja serca. A kilka minut później atakują cię zawroty głowy. Upijasz łyk wody, którą rzuca ci w butelce Dominika. Przymykasz powieki i starasz się spowolnić swój oddech.Na szczęście udaje ci się to i wchodzisz z powrotem na parkiet.
Ze śmiechem naciągasz na nogi swoje ukochane dżinsy, obserwując jak dziewczyny biją się koszulkami lub wpychając sobie do nosa skarpetki. Uwielbiasz przebywać w ich towarzystwie.Nowakowska spogląda na ciebie znacząco, a ty już dokładnie wiesz o co jej chodzi. Z piskiem bronisz się przed ściągnięciem przez nią swoich skarpetek, a dziewczyny wybuchają głośnym śmiechem.
-Ty, Anka! Ostatnio podobno w Bełchatowie byłaś! Przyznaj się, kogo już tam wyrwałaś?!-krzyczy z końca szatni Ewka.
-Szczerze?-pytasz, a kiedy dziewczyny przytakują.Odpowiadasz.- Całą Skrę! - śmiejesz się.- Poznałam Kłosa i jego dziewczynę. Nawet się zaprzyjaźniłyśmy.-przyznajesz, uśmiechając się pod nosem.
-Tylko jego? Ja widziałam jak cię w tv Facundo obserwował, a potem kamera złapała jak się gapił na twoje pośladki.-mówi ze śmiechem Paulina, poruszając zabawnie brwiami.
-Pośladkowa Anka!-krzyknęła Dominika, za co oberwała od ciebie w żebra.
-Dzięki za spostrzeżenia dziewczyny, ale ja na razie się w nic nie pakuję z żadnym facetem.-mówisz stanowczo i zbierasz swoje rzeczy do torby.
-Dziewczyny, mogę?-pyta trener, a kiedy słyszy głośne "tak" wchodzi do środka.-Jak same wiecie czeka nas kilka ważnych meczy... Do jutra wieczora proszę was o zrobienie kontrolnych badań.-mówi stanowczo Wójtowicz. - A teraz życzę miłego wieczoru.-oznajmia z uśmiechem i opuszcza waszą szatnie.
~*~
Za nami siódemka, która naprawdę mi się podoba :) Dziękuję Wam z całego serca za podbudowujące mnie i motywujące komentarze, na których naprawdę mi zależy i dodają one kopa pozytywnej energii do pisania ^^ Miałam wam tutaj zdradzić szczegóły i okoliczności zdrady Andersona, ale jednak inaczej napisałam ten rozdział, za co przepraszam, ale mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu :) Postaram się już naprawdę w ósemce dać większą część dotyczącą wyjaśnienia zachowania Matta z przed tych dwóch lat :D Wisła nie wyszła tak jak ją sobie wszyscy planowali, ale zostaje Zakopane, magiczne i pełne uroku <3 Trzymamy kciuki za naszych skoczków oraz w weekend siatkarzy :3 POLSKA BIAŁO-CZERWONI! <3 Pozdrawiam i do następnego ( może w poniedziałek :) )
Pierwsza! Tyle wygrać :D Bardzo fajny rozdział! :D Lepiej by sie czytało gdyby byly dłuższe ale po za tym to ekstra ;*
OdpowiedzUsuńGratulacje, całuski i przytulanki :D :*
UsuńDziękluję :3 Będą krótsze, gdyż większości was to odpowiada, a mi zajmuje mniej czasu niż pisanie Matta i Alice :)
Pozdrawiam :*
Super że Anka ma wsparcie w przyjaciołach. Mam nadzieję że przynajmniej Ola z Karolem się dowiedzą i pomogą dziewczynie nastawić się psychicznie. Matt chyba uświadomił sobie tak naprawdę że brakuje Mu Anki. No to teraz w badaniach wyjdzie choroba dziewczyny i trener Ją wywali...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny ;*
Ola i Karol wiedzą o jej chorobie od początku, tylko wam tego nie napisałam :P
UsuńOwszem, Matt już świruję z braku jej obecności w swoim życiu i za cholerę nie odpuści, będzie walczył do upadłego :) Czyli wszystko jest tak przewidywalne? :D
Pozdrawiam :*
No i jest siodemeczka <3 Doczekalam sie . Przyznam, ze i mi sie poda, nawet bardzo :) Wszystkie rozdzialy byly swietnie napisane, ale ten to juz na serio <3 Widze, ze Mattowi zalezy,bardzo zalezy.. Tyle,ze Anka nie chce slyszec zadnych wyjasnien, czemu sie nie dziwie.. Jak mozna inaczej zareagowac na facata , ktorego tak bardzo kochasz, a ktory Cie zdradzil. .Banal, jeden zwykly banal.. Matt mysli, ze to tak latwo.. Tu trzeba czasu ..A jak Anka z Olka sie zaprzjaznily :) Swiadczy, to ze dziewczyny sie bardzo polubily :)
OdpowiedzUsuńGdy Klos wszedl do Sali , tak wynika z tekstu, ze byl caly bialy, blady.. Nic dziwnego, Bialaczka i te sprawy nie sa przyjemne dla osob, ktore choruja i osob bliskich tej osobie..
Moim zdaniem Ania nie powinna chodzic na treningi.. Jesli by sie cos jej stalo.. Ale jezeli trener zlecil badania , to wszystko wyjdzie.. Nawet dobrze ..
Wiem, ze trudno pogodzic sie z tym, zr nie mozna grac w ukochany sport, ale zycie tez jest wazne.. Gdyby zaczela leczenia, to by szybciej z tego wyszla i by mogla znowu grac.. Ale co sie jie zrobi dla Siatkowki <33
Zycze Weny :*
I pozdrawiam <3 ° Natalia
Dziękuję za obszerny i rozbudowany komentarz :D
UsuńKarol i Ola naprawdę polubili Ankę i będą się o nią teraz troszczyć, choć mieszkają kilka kilometrów dalej od naszej siatkarki. Matt nie rozumie co ona przeszła, dlatego wszystko wydaje mu się łatwe... Zobczymy jak sobie poradzi z trudnym charakterem Ani :)
Pozdrawiam
:*
ciekawe czy Ania w końcu dopuści Matta do głosu, może właśnie w następnym rozdziale, to Matt wszystko Ani i przy okazji nam wyjaśni? :)
OdpowiedzUsuńo jejku badania kontrolne... ale może to i dobrze, bo przynajmniej Anka skupi się na swoim zdrowiu, a nie na grze w siatkówce, przynajmniej na jakiś czas :)
ja też z niecierpliwością czekam na dzisiejszcze skoki haha i na twój poniedziałkowy rozdział także, pozdrawiam! :*
Planuję, że w najbliższym rozdziale on jej wszystko wyjaśni, ale zobaczymy jak to będzie :) Anka ostra babka da radę! :D No to życzę miłego wieczorku z konkursem <3
UsuńPozdrawiam :*
Wyczywam, że nasza kochana Anna będzie mieć przechlapane u trenera za, że nie wspomniała o chorobie. Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji. :) Mam nadzieję, że do poniedziałku. ^^ Pozdrawiam i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńNapewno tym faktem to on zadowolony nie będzie :D
UsuńPozdrawiam i mam nadzieję, do poniedziałku :*
Oj dłużył mi się ten czas od poprzedniego rozdziału, ale na szczęście jest już kolejny i mam nadzieję, że w poniedziałek uda Ci się stworzyć ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć wsparcie w przyjaciołach, to ważna rzecz, zwłaszcza przy tak ciężkiej chorobie. Po jednym z wcześniejszych rozdziałów napisałaś, że tak historia będzie podobna trochę do historii Agaty Mróz przedstawionej w filmie i już to podobieństwo można zauważyć po niektórych sytuacjach w tym rozdziale. Mam jednak cichą nadzieję, że zakończenie będzie bardziej szczęśliwe niż było w realnym życiu, ale do tego jeszcze sporo czasu ;)
Matt chyba faktycznie nie zdaje sobie do końca sprawy, jak wielką krzywdę wyrządził Ani, ale widać, że żałuje i to bardzo. Do tego jeszcze doszła wiadomość o chorobie, co tym bardziej powoduje, że zaczyna zauważać, co stracił. Na pewno się nie podda i musi być dobrze :)
Mam nadzieję, że w poniedziałek będę mogła przeczytać kolejną część także życzę weny i pozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz ;3
UsuńPozdrawiam i do zobaczenia ;*
Rozdział jak zwykle świetny. Boję się, że to opowiadanie nie skończy się happy endem, tylko śmiercią Ani. Jednak to w dalekim czasie, jak na razie mam nadzieję, że Ania wybaczy Mattowi, bo zaczął się starać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie gracogladackibicowac.blogspot.com
Nad zakończeniem ciąglę myślę i chyba będzie ono smutne, choć ostatniej decyzji nie podjęłam. Bo Matt, to Matt on jest zawzięty :)
UsuńPozdrawiam :*
Wspaniały rozdział :) Czekam z niecierpliwością na ósemkę :) Wierze w Matta. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam :*
UsuńSzczęśliwy trener Lisickiej to nie będzie, jak się dowie o jej chorobie :) Mam nadzieję, że ją odsunie od treningów i meczów, żeby mogła się zacząć leczyć. I żeby wyzdrowiała :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Tylko nadzieję? o.O Przecież to oczywiste, że ją odwoła od trnongów i meczów :D
UsuńPozdrawiam :*
Hej! Ta białaczka to chyba mnie prześladuje :( Bardzo mi szkoda Ani bo dla sportowca taka choroba zazwyczaj znaczy jedno- zawieszenie kariery.. Mam jednak nadzieję że Anka z tego wyjdzie no i że będzie miał ją kto wspierać. Ok, już nawet nie musi to być Facu który jest rozbrajający w tym opowiadaniu :D A Matt bardzo opiekuńczy jest i coś mi mówi że ta zdrada to jedno wielkie nieporozumienie ale pewnie jak zwykle się mylę :P Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńRaz się pojawił, a wy go już uwielbiacie :D Co on takiego w sobie ma? xD
UsuńChyba nieporozumieniem tego nazwać nie można :P
Pozdrawiam :*
Myślałam, że z Karollo się jakiś romansik szykuje, a tu nic :c
OdpowiedzUsuńCzekam aż wyjawisz tą zdradę czy coś tam Andersona :P
Pozdrawiam!
No wiesz co?! o.O
UsuńMyślałam, że lubisz Olę i Karola razem, a ty mi tu z takim czymś wyskakujesz...
Pozdrawiam :*
Jestem i ja :) Może wyda ci się to śmieszne, ale zawsze jak czytam coś o Oli to się z nią trochę utożsamiam ;) Pewnie to za sprawą imienia, ale jednak :D Fajnie byłoby być dziewczyną Karollo :))) No i o Nowakowskim było - plusik dla ciebie :*** Narobiłaś mi smaku na historię zdrady Andersona więc będę czekać cierpliwie na następny :D Jedyne co mnie trochę poraziło w oczy, to:
OdpowiedzUsuń• muskanie kończyny
• umiejscawianie wzroku w wazonie
Jak na mój gust oba te sformułowania zabrzmiały conajmniej dziwnie :P
Reszta super :)
Do następnego i weny kochana ♥
Mnie to tam nie śmieszy :D
UsuńA co ty go tak lubisz co? xD To podejrzane jakieś zaczyna się robić...
Posatram się już wyjaśnić tą tajemnice i nie trzymać jej tylko dla siebie :P
Chciałam uniknąć powtórzeń xd
Pozdrawiam i również weny :*
Świetny! :3
OdpowiedzUsuńCzyli jednak piszesz na podobiznę filmu Nad życie? Bardzo fajnie, tylko pamiętaj, że zakończenie ma być inne! Takie z happy endem.
Szkoda mi Ani, bo pewnie przez tą chorobę trener odsunie ją od treningów i meczów, a przecież siatkówka jest dla niej ważna. Oby się tylko nie podłamała. Ale w końcu ma przy sobie takich wspaniałych przyjaciół, którzy będą ją wspierać i nie pozwolą jej przestać walczyć. No bo przecież białaczka, to nie wyrok śmierci. Przynajmniej mam nadzieję, że w tym przypadku nie będzie.
Matt jak widać nie daje za wygraną i pewnie nie odpuści. Może uda mu się odbudować ich relacje? Co pewnie będzie trudne, bo bardzo zranił Anię.
Znów mam mętlik w głowie i nie wiem kogo wybrać. Kłos, czy Anderson? xd
Pozdrawiam kochana! ;**
Tak, na dość sporą podbniznę jak nie identyczną :)
UsuńNad zakończeniem myślę wciąż :P Mam 3 opcję i nie wiem jeszcze, którą wybrać :/
Ma Karola, Olę, Izę i Matta, choć ona go odrzuca, on jej nie zostawi :3
Pozdrawiam i do zobaczenia w kolejnym :*