Nadal biegniesz, co chwila oglądając się za siebie. Zwyczajnie boisz się, że Anderson może podążać za Tobą. W końcu znasz go doskonale. Zawsze był uparty jak osioł. Zdyszana i zziębnięta wpadasz do jednej z bełchatowskich kawiarni. Pocierasz zmarznięte dłonie, które powinny znajdować się w czarnych, skórzanych rękawiczkach, ale z tego pośpiechu zostawiałaś je w budynku sportowym. Zsuwasz ze swoich ramion swoją kurtkę i oddajesz ją młodemu szatynowi, który pojawia się za tobą. Chłopak podaje ci menu, a ty zajmujesz miejsce przy stoliku blisko okna. Zagryzasz dolną wargę, próbując powstrzymać napływające do twoich oczów łzy. Nie po to opuściłaś swoje mieszkanie, zostawiając je jemu, by teraz ponownie przez niego cierpieć. Dlaczego los chciał waszego spotkania? Przecież już dawno żyliście w zupełnie innych miejscach, innym otoczeniu i innej rutynie. Nie miałaś najmniejszej ochoty, by znów stał się cząstką twojego, poukładanego życia. Nie miałaś dla niego w nim miejsca. Z rozmyśleń wyrywa cię czyjś dotyk, na który podskakujesz lekko w miejscu. Uśmiechasz się blado do kelnera, składając swoje zamówienie. Mężczyzna stawia przed tobą kubek pełen słodkiego napoju, który tak bardzo uwielbiasz i oddala się. Upijasz łyk czekolady z karmelem i mimowolnie odpływasz w wir wspomnień. Śmiejesz się pod nosem, przypominając sobie historie waszego poznana się.
Wściekła i przemoczona do suchej nitki przemierzasz zatłoczone ulice Rzeszowa. Gdyby nie to, że zapomniałaś portfela, który został na biurku w twoim pokoju, za pewne jechałabyś teraz w nienaruszonym stanie taksówką. Ten twój pośpiech nie raz cię zgubi. Tak, więc pozostaje ci wracać do mieszkania pieszo. Klniesz głośno, kiedy przejeżdżający obok niebieski Nissan z amerykańską rejestracją wpada z dużą prędkością w kałuże, której zawartość ląduję na twoich ulubionych jeansach. Tego już za wiele! Jesteś spokojną osobą, ale twoja cierpliwość ma też swoje granice! Przyśpieszasz kroku i podążasz w stronę samochodu, który stoi właśnie przy światłach, czekając aż zmienią się one na zielone. Brunet z uśmiechem pod nosem spogląda w boczne lusterko, co jeszcze bardziej cię irytuje. Korzystasz z tego, że ma uchylone okno i wykrzykujesz w jego stronę:
-Co ci tak wesoło? Patrz co zrobiłeś palancie! -wskazujesz dłonią na swoje spodnie.
Na twoje słowa przeskakuje z fotelu kierowcy na miejsce pasażera.
-Ej, mała spokojnie! Przepraszam, naprawdę nie chciałem.-przeczesuje swoje ciemne włosy.-Proponuję wysuszenie twojej pokrzywdzonej garderoby u mnie.- posyła w twoją stronę szeroki uśmiech.
-O nie! Nie ma mowy! Poradzę sobie sama!-oburzona ruszasz przed siebie.
Jeszcze tylko druga połowa miasta i będziesz na miejscu. Przyśpieszasz kroku, kiedy kątem oka zauważasz jadącego za sobą Nissana. Wykrzykuje coś w twoją stronę, ale ty starasz się go lekceważyć. By się uspokoić zaczynasz nucić pod nosem piosenkę i skręcasz w jedną z małych uliczek.
-A może jednak?-pyta, otwierając okno.- Nie bój się. Ja nie gryzę. -szerzy się do ciebie.
-Za to masz krzywy gryz.-stwierdzasz z obojętnością.
Biegiem ruszasz przed siebie, słysząc jak nie zgadza się z twoją opinią. Odwracasz się by sprawdzić jak daleko się od ciebie znajduje i tracisz równowagę. Upadasz w wielką kałużę, mocząc kurtkę oraz buty i ulubioną czapkę. Chłopak natychmiast wysiada z samochodu i podbiega do ciebie, pomagając ci wstać. Twoja złość sięga zenitu. Zaciskasz swoje dłonie w pięści i jesteś gotowa ułożyć je na twarzy tego dupka, ale w ostatniej chwili się powstrzymujesz. Gdyby nie on dałabyś jeszcze radę dojść do domu, a teraz cała przemoczona nie ma o tym mowy. Bierzesz głęboki oddech, aby się uspokoić i niechętnie przystajesz na jego pomoc. Widzisz jak na jego twarz wstępuje uśmiech i musisz przyznać, że jest on naprawdę śliczny. Co ty mówisz?! Kręcisz głową, by odgonić te myśli i zrezygnowana opadasz na fotel obok właściciela maszyny. Kiedy ruszacie z miejsca sięgasz po swoją torebkę i wyjmujesz z niej telefon, by napisać wiadomość do Izabeli. Wystukujesz na ekranie krótki tekst, a następnie wysyłasz go. Ukradkiem zerkasz na swojego "wybawiciela". Przyglądając mu się tak, stwierdzasz w myślach, że jest naprawdę przystojny. Ciemne włosy, które co chwila przeczesuje, błękitne oczy o barwie oceanu, delikatny, śnieżnobiały uśmiech. Podróż o dziwo mija wam w towarzystwie piosenek z radia. Dwumetrowy mężczyzna otwiera przed tobą drzwi, na co się dziwisz i podąża przed tobą do niewielkiego bloku. Otwiera klatkę schodową jednym z pliku kluczy i przepuszcza cię, mówiąc numerek mieszkania. Wbiegasz schodami na drugie piętro i stajesz przed drzwiami ze srebrnymi cyferkami 37. Chwilę później siatkarz otwiera drzwi i wpuszcza cię do swojego mieszkania.
-Rozgość się.-mówi z uśmiechem, zdejmując buty.
-Dzięki.-mruczysz pod nosem i wchodzisz do niewielkiego salonu.
Opadasz na kanapę i bierzesz w dłonie fotografię przedstawiającą chłopaka wraz z Paulem Lotmanem. Kojarzysz go tylko ze względu, że twoja przyjaciółka wprost go ubóstwia. Anderson z uśmiechem stawia przed tobą cytrynową herbatę i opada obok, przyglądając ci się z ciekawością.
-Widzę, że podoba ci się to zdjęcie.-przerywa panującą w mieszkaniu ciszę.
-Tylko oglądam.-mówisz na swoją obronę.- Dzięki za herbatę.
-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że lubisz.- po raz kolejny tego wieczoru ukazuję rządek swoich śnieżnobiałych perełek. -Matt Anderson. -wyciąga rękę w twoją stronę.
-Anna Lisicka.-ujmujesz ją w swoją i posyłasz mu blady uśmiech.
-Daj te spodnie to je wysuszymy.
-Chyba nie myślisz, że się będę przed tobą rozbierać?
-Przepraszam, źle mnie zrozumiałaś.-uśmiecha się zakłopotany.- Łazienka jest tutaj.-zrywa się z miejsca i podchodzi do jasnych drzwi, zapalając światło.
Udajesz się w pokazanym przez niego kierunku i zamykasz za sobą drzwi na kluczyk. Zsuwasz ze swoich nóg jeansy i spoglądasz na siebie w lustrze. Po mimo dzisiejszej pogody twój tusz nadal się trzyma. Zaciągasz na tyłek swoją bluzę i opuszczasz toaletę, rzucając w stronę Matta mokre ubranie. Anderson natychmiast zawiesza je na kaloryferze w salonie i znika w swoim pokoju. Po chwili wraca z parą czarnych, kobiecych rurek. Wkładasz je na siebie i ponownie siadasz na wygodnej sofie, upijając łyk ciepłego napoju. Nim spostrzegasz kubek jest pusty, a ty coraz bardziej przekonujesz się do Amerykanina. Już nie pamiętacie twojej złości. Teraz śmiejecie się głośno przy kieliszkach wina, które rozluźniło nie za przyjemną atmosferę. Matthew opowiada ci o śmiesznych sytuacjach w klubie czy kadrze, co powoduje twój uroczy śmiech. Waszą zabawę przerywa piosenka, która oznajmia, że ktoś chce się z tobą skontaktować. Wyciągasz z kieszeni swojego smartphona i odrzucasz połączenie od Kowalskiej. Wiesz, że pewnie się o ciebie martwi, gdyż w domu miałaś być jakieś kilka godzin temu, a na zegarze widnieje już 23. Podnosisz się z miejsca, oznajmiając że musisz się już zbierać. Siatkarz momentalnie pojawia się obok ciebie, kręcąc zdecydowanie głową.
-Zwariowałaś! Jest 11 w nocy, a ty nie masz pieniędzy na powrót. Zostajesz u mnie na noc.- stwierdza głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Wybacz, ale za wcześnie na takie propozycje.-oznajmiasz i wsuwasz swoje nogi w adidasy.
-Ej! Spokojnie, nie myślałem o tym w taki sposób!- śmieje się głośno.- Prześpisz się w pokoju Lotmana, który dziś został u Igły. To jak?- unosi pytająco brwi, przyglądając ci się.
Chyba nie masz wyboru. Zgadzasz się. Zmęczona dzisiejszym dniem kierujesz się w stronę łazienki. Coraz bardziej cię zadziwia. Anderson ma nawet u siebie kobiecy żel pod prysznic. Widać dość często gości je u siebie, a raczej spędza z nimi noce. Wzruszasz tylko ramionami i wskakujesz pod prysznic, by zmyć z siebie trudny dzisiejszego dnia. Po kilku minutach odświeżona z przymknięty powiekami ruszasz w stronę pokoju przyjaciela Matta. Uderzasz głową o ciemne drewno, na co słyszysz tylko głośny śmiech Andersona. Z uśmiechem pod nosem układasz swoją głowę na miękkiej poduszce i oddajesz się w ramiona Morfeusza.
~*~
No i oto dodaje wam trójkę, choć pod jedynką było o wiele więcej komentarzy niż dwójką :( Może lepiej robić dość spore odstępy czasowe byście mieli czas na komentowanie? Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że to opowiadanie dość sporo będzie podobne do " Nad życie", a nawet nie wiem czy nie będzie tego odzwierciedleniem :) Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza? :P Tylko myślę jeszcze nad zakończeniem i nad rozwojem choroby Anny... Dziękuję, że zaglądnęło was tu już ponad 3 tysiące, a to dopiero początek :3 Rozdziały będą się ukazywać co 2-3 dni :) Odpowiada wam to? ;) Oczywiście jeśli dam radę, bo wiecie czas w 3 gimnazjum w większości zajmuję nauka :P No, ale jeszcze zobaczy jak to będzie :d Pozdrawiam i do następnego ( pewnie 6 będzie ) ;*
PAMIĘTAJ : CZYTASZ +KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ!
NAWET NAJMNIEJSZE MIŁE SŁOWO CZY KRYTYKA SIĘ LICZY :)
Wściekła i przemoczona do suchej nitki przemierzasz zatłoczone ulice Rzeszowa. Gdyby nie to, że zapomniałaś portfela, który został na biurku w twoim pokoju, za pewne jechałabyś teraz w nienaruszonym stanie taksówką. Ten twój pośpiech nie raz cię zgubi. Tak, więc pozostaje ci wracać do mieszkania pieszo. Klniesz głośno, kiedy przejeżdżający obok niebieski Nissan z amerykańską rejestracją wpada z dużą prędkością w kałuże, której zawartość ląduję na twoich ulubionych jeansach. Tego już za wiele! Jesteś spokojną osobą, ale twoja cierpliwość ma też swoje granice! Przyśpieszasz kroku i podążasz w stronę samochodu, który stoi właśnie przy światłach, czekając aż zmienią się one na zielone. Brunet z uśmiechem pod nosem spogląda w boczne lusterko, co jeszcze bardziej cię irytuje. Korzystasz z tego, że ma uchylone okno i wykrzykujesz w jego stronę:
-Co ci tak wesoło? Patrz co zrobiłeś palancie! -wskazujesz dłonią na swoje spodnie.
Na twoje słowa przeskakuje z fotelu kierowcy na miejsce pasażera.
-Ej, mała spokojnie! Przepraszam, naprawdę nie chciałem.-przeczesuje swoje ciemne włosy.-Proponuję wysuszenie twojej pokrzywdzonej garderoby u mnie.- posyła w twoją stronę szeroki uśmiech.
-O nie! Nie ma mowy! Poradzę sobie sama!-oburzona ruszasz przed siebie.
Jeszcze tylko druga połowa miasta i będziesz na miejscu. Przyśpieszasz kroku, kiedy kątem oka zauważasz jadącego za sobą Nissana. Wykrzykuje coś w twoją stronę, ale ty starasz się go lekceważyć. By się uspokoić zaczynasz nucić pod nosem piosenkę i skręcasz w jedną z małych uliczek.
-A może jednak?-pyta, otwierając okno.- Nie bój się. Ja nie gryzę. -szerzy się do ciebie.
-Za to masz krzywy gryz.-stwierdzasz z obojętnością.
Biegiem ruszasz przed siebie, słysząc jak nie zgadza się z twoją opinią. Odwracasz się by sprawdzić jak daleko się od ciebie znajduje i tracisz równowagę. Upadasz w wielką kałużę, mocząc kurtkę oraz buty i ulubioną czapkę. Chłopak natychmiast wysiada z samochodu i podbiega do ciebie, pomagając ci wstać. Twoja złość sięga zenitu. Zaciskasz swoje dłonie w pięści i jesteś gotowa ułożyć je na twarzy tego dupka, ale w ostatniej chwili się powstrzymujesz. Gdyby nie on dałabyś jeszcze radę dojść do domu, a teraz cała przemoczona nie ma o tym mowy. Bierzesz głęboki oddech, aby się uspokoić i niechętnie przystajesz na jego pomoc. Widzisz jak na jego twarz wstępuje uśmiech i musisz przyznać, że jest on naprawdę śliczny. Co ty mówisz?! Kręcisz głową, by odgonić te myśli i zrezygnowana opadasz na fotel obok właściciela maszyny. Kiedy ruszacie z miejsca sięgasz po swoją torebkę i wyjmujesz z niej telefon, by napisać wiadomość do Izabeli. Wystukujesz na ekranie krótki tekst, a następnie wysyłasz go. Ukradkiem zerkasz na swojego "wybawiciela". Przyglądając mu się tak, stwierdzasz w myślach, że jest naprawdę przystojny. Ciemne włosy, które co chwila przeczesuje, błękitne oczy o barwie oceanu, delikatny, śnieżnobiały uśmiech. Podróż o dziwo mija wam w towarzystwie piosenek z radia. Dwumetrowy mężczyzna otwiera przed tobą drzwi, na co się dziwisz i podąża przed tobą do niewielkiego bloku. Otwiera klatkę schodową jednym z pliku kluczy i przepuszcza cię, mówiąc numerek mieszkania. Wbiegasz schodami na drugie piętro i stajesz przed drzwiami ze srebrnymi cyferkami 37. Chwilę później siatkarz otwiera drzwi i wpuszcza cię do swojego mieszkania.
-Rozgość się.-mówi z uśmiechem, zdejmując buty.
-Dzięki.-mruczysz pod nosem i wchodzisz do niewielkiego salonu.
Opadasz na kanapę i bierzesz w dłonie fotografię przedstawiającą chłopaka wraz z Paulem Lotmanem. Kojarzysz go tylko ze względu, że twoja przyjaciółka wprost go ubóstwia. Anderson z uśmiechem stawia przed tobą cytrynową herbatę i opada obok, przyglądając ci się z ciekawością.
-Widzę, że podoba ci się to zdjęcie.-przerywa panującą w mieszkaniu ciszę.
-Tylko oglądam.-mówisz na swoją obronę.- Dzięki za herbatę.
-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że lubisz.- po raz kolejny tego wieczoru ukazuję rządek swoich śnieżnobiałych perełek. -Matt Anderson. -wyciąga rękę w twoją stronę.
-Anna Lisicka.-ujmujesz ją w swoją i posyłasz mu blady uśmiech.
-Daj te spodnie to je wysuszymy.
-Chyba nie myślisz, że się będę przed tobą rozbierać?
-Przepraszam, źle mnie zrozumiałaś.-uśmiecha się zakłopotany.- Łazienka jest tutaj.-zrywa się z miejsca i podchodzi do jasnych drzwi, zapalając światło.
Udajesz się w pokazanym przez niego kierunku i zamykasz za sobą drzwi na kluczyk. Zsuwasz ze swoich nóg jeansy i spoglądasz na siebie w lustrze. Po mimo dzisiejszej pogody twój tusz nadal się trzyma. Zaciągasz na tyłek swoją bluzę i opuszczasz toaletę, rzucając w stronę Matta mokre ubranie. Anderson natychmiast zawiesza je na kaloryferze w salonie i znika w swoim pokoju. Po chwili wraca z parą czarnych, kobiecych rurek. Wkładasz je na siebie i ponownie siadasz na wygodnej sofie, upijając łyk ciepłego napoju. Nim spostrzegasz kubek jest pusty, a ty coraz bardziej przekonujesz się do Amerykanina. Już nie pamiętacie twojej złości. Teraz śmiejecie się głośno przy kieliszkach wina, które rozluźniło nie za przyjemną atmosferę. Matthew opowiada ci o śmiesznych sytuacjach w klubie czy kadrze, co powoduje twój uroczy śmiech. Waszą zabawę przerywa piosenka, która oznajmia, że ktoś chce się z tobą skontaktować. Wyciągasz z kieszeni swojego smartphona i odrzucasz połączenie od Kowalskiej. Wiesz, że pewnie się o ciebie martwi, gdyż w domu miałaś być jakieś kilka godzin temu, a na zegarze widnieje już 23. Podnosisz się z miejsca, oznajmiając że musisz się już zbierać. Siatkarz momentalnie pojawia się obok ciebie, kręcąc zdecydowanie głową.
-Zwariowałaś! Jest 11 w nocy, a ty nie masz pieniędzy na powrót. Zostajesz u mnie na noc.- stwierdza głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Wybacz, ale za wcześnie na takie propozycje.-oznajmiasz i wsuwasz swoje nogi w adidasy.
-Ej! Spokojnie, nie myślałem o tym w taki sposób!- śmieje się głośno.- Prześpisz się w pokoju Lotmana, który dziś został u Igły. To jak?- unosi pytająco brwi, przyglądając ci się.
Chyba nie masz wyboru. Zgadzasz się. Zmęczona dzisiejszym dniem kierujesz się w stronę łazienki. Coraz bardziej cię zadziwia. Anderson ma nawet u siebie kobiecy żel pod prysznic. Widać dość często gości je u siebie, a raczej spędza z nimi noce. Wzruszasz tylko ramionami i wskakujesz pod prysznic, by zmyć z siebie trudny dzisiejszego dnia. Po kilku minutach odświeżona z przymknięty powiekami ruszasz w stronę pokoju przyjaciela Matta. Uderzasz głową o ciemne drewno, na co słyszysz tylko głośny śmiech Andersona. Z uśmiechem pod nosem układasz swoją głowę na miękkiej poduszce i oddajesz się w ramiona Morfeusza.
~*~
No i oto dodaje wam trójkę, choć pod jedynką było o wiele więcej komentarzy niż dwójką :( Może lepiej robić dość spore odstępy czasowe byście mieli czas na komentowanie? Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że to opowiadanie dość sporo będzie podobne do " Nad życie", a nawet nie wiem czy nie będzie tego odzwierciedleniem :) Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza? :P Tylko myślę jeszcze nad zakończeniem i nad rozwojem choroby Anny... Dziękuję, że zaglądnęło was tu już ponad 3 tysiące, a to dopiero początek :3 Rozdziały będą się ukazywać co 2-3 dni :) Odpowiada wam to? ;) Oczywiście jeśli dam radę, bo wiecie czas w 3 gimnazjum w większości zajmuję nauka :P No, ale jeszcze zobaczy jak to będzie :d Pozdrawiam i do następnego ( pewnie 6 będzie ) ;*
PAMIĘTAJ : CZYTASZ +KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ!
NAWET NAJMNIEJSZE MIŁE SŁOWO CZY KRYTYKA SIĘ LICZY :)
Pierwsza! Tyle wygrać :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Pewnie ci nie wspomniałam, ale uwielbiam Twojego bloga i Twój sposób pisania. Bardzo dobry pomysł, by odzwierciedlić ''Nad życie''. Mam jednak nadzieję, że zakończenie będzie inne, że mimo wszystko Ania przeżyje.
Już nie mogę się doczekać Kłosika! Choć teraz bardziej przekonuje mnie Anderson. Może on naprawdę zrozumiał swój błąd i zmienił się? :)
No nic pozostaje czekać na kolejne rozdziały, a wszystko z biegiem czasu zacznie się wyjaśniać.
Pozdrawiam! ;**
Gratulacje! Masz medal od Karola :D
UsuńWspominałaś, a ja po raz kolejny dziękuję Ci za takie słowa :* Nad zakończeniem to ja jeszcze myślę i mam kilka opcji. Wszystko okaże się w kolejnych odcinkach :) Na razie znacie tylko początek ich znajomości :3
Pozdrawiam i weny Kochana :*
Świetny rozdział:) Czekam z niecierpliwością na następny :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i do zobaczenia :*
UsuńEjj.. A gdzie Karollo? :(
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na niego :D
Buziaki! ;*
W następnym :)
UsuńPozdrawiam :*
Matt jest taki słodki *.*
OdpowiedzUsuńhaha Nad Życie :3
Rozdział świetny, ale troszkę krótki :c
Pisz, pisz nawet codziennie <3
Pozdrawiam :*
Matthew to taki uroczy mężczyzna *.*
UsuńTakie na tym blogu będą :)
Piszę codziennie, po trochę i na zapas ;P
Pozdrawiam :*
Huhuh, jeszcze jeden rozdział i Karollo, tak? :D
OdpowiedzUsuńMatt taki dwuznaczny ;P Dziewczyna miała serio pecha tego dnia, chociaż może dla niej i niego był to wyjątkowy dzień? To jak taka scena z amerykańskiej komedii romantycznej: brzydka pogoda, on fajną furą oblewa laskę kałużą, ona jest uparta i nie chcę z nim jechać żeby wyjść z tej sytuacji z godnością, on stawia na swoim i na końcu ona daję się przekonać <33
Jak dla mnie rozdziały mogą być dodawane jeszcze częściej! ;**
Yes, Kochana :D
UsuńMożna powiedzieć, że pech, ale dla nich chyba szczęścia, bo gdyby nie ten dzień, później nie byli by parą :3 Rzeczywiście xD
To zależy od Was kochane, od waszej motywacji w komentarzach <3
A pod 1 pokazałyście, że was stać na bardzo dużo :)
Pozdrawiam i weny :*
Czekałam niezmiernie na trojeczke i jest <3 Choc jestem troszke smutna, ze taka krotka, ale ważne, ze jest.. Wiem tez, ze 3 piewrsze rozdzialy takie sa ... :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNY, SWIETNY !! I juz poznalismy historie ich za poznania .. Ni ta scena jest taka Amerykanska, przynajmniej normalna z punktu widzenia Amerykanow :) I Juz spi w pokoju Lotmana ! JA TEZ TAK CHCE ! :D
Bardzo sie ciesze, ze bedzie podobna do filmu "Nad Zycie", choc bym wolala, zeby koncowka byla calkiem inna , ale to jest twoje opowiadanie i twoj wybor ! :) Choroba.. Hmmm , ciekawie bedzie ..
Dodawaj je czesciej , bo ja sie zanudze na smierc !!! A Karol kiedy bedzie ? :) HeHeHe :D Pozdrawiam i buzki :*** ° Natalia
Krótkie tutaj właśnie będą :D
UsuńZanosić się zapachem Paula przez całą noc= świetnie przespana noc :3
Nad końcówką jeszcze myślę, więc jeszcze nic nie jest przesądzone :)
Jak będzie dużo komentarzy to będą częściej i jak czasu starczy :P
W czwóreczce Kochana, w czwóreczce <3
Pozdrawiam :*
Ciekawe były początki tej znajomości. Cóż za bezinteresowna pomoc ze strony Matta ;) Powoli po trochu sytuacja zaczyna się rozjaśniać, ale to jest właśnie fajne. Dla mnie takie odstępy czasowe pojawiania się notek są jak najbardziej ok :) Czekam na następną część. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBo Anderson to świetny facet i wie, kiedy pomóc kobiecie w potrzebie :D
UsuńW 4 będzie nieco więcej wspomnień Anny i pojawi się także Karol :)
Pozdrawiam :*
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na Kłosa :D
Pozdrawiam i weny ;*
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńZapraszam jutro :)
A ja zapraszam dzisiaj na trójkę :) http://zatrzymac---czas.blogspot.com/
UsuńZerknę, bo piątka już skończona :)
UsuńCiemne włosy, które co chwila przeczesuje, błękitne oczy o barwie oceanu, delikatny, śnieżnobiały uśmiech - o boże ten opis, tak cudownie to oddaje <3 hahaha
OdpowiedzUsuńja bym sama wskoczyła do auta Andersonowi, w życiu by mnie nie musiał tylu namawiać!!
halo Matt mnie też ostatnio opryskało auto wodą z kałuży, dlaczego Cię wtedy tam nie było?! nie podoba mi się to ;cc obija się facet haha
dużo weny życzę pozdrowienia <3
Rzeczywiście, taki właśnie jest nasz zapiękny na ten świat Matt <3
UsuńMyślisz, że ja nie? :D A dlatego, że on Kochana nie gra, ani nie mieszka w Polsce :P
Dziękuję i na wzajem :* Zapraszam jutro o 20:00 :)
No nie spodziewałam się, że Anka tak szybko zmieni zdanie i przekona się do Matta. No ale to może przez to przemoozenie :)
OdpowiedzUsuńFlavka
Ona się do niego nie przekonała, to tylko wspomnienia. Ktoś tu chyba nie czyta uważnie, ale ma słabą orientacje :D :P
UsuńPozdrawiam :*
Okay, napięcie niech rośnie, bo pewnie już zapomną dorzcić czegoś o 3 w 4 no więc piszę dodzielnego koma ;D Kobietya pecha ;) Tak się ubrudzić, pojechać jeszcze z obcym (a może i nie?) facetem do jego domu, łazić w nieswoich spodniach no i jeszcze zostać na noc :P NIa ładnie, nie ładnie :) Idę na czwóreczkę :*
OdpowiedzUsuńHaha xD
UsuńDla niej to była mega przygoda, która z czasem przerodziła się w miłość :)
Pozdrawiam :*