Rozdział z dedykacją dla Agaty, z którą udało mi się zamienić kilka słów na gg :3 Dzięki za rozmowę i mam nadzieję, że rozdział Ci się spodoba <3 Miłego czytania Kochani ! :*
[Matt]
[Matt]
Kiedy przekraczałeś próg jej sali kompletnie nie spodziewałeś się, że dzisiejszy dzień zakończy się tak cudownie. Wybaczyła ci. Nareszcie przemyślała wszystko i dała ci jeszcze jedną szansę, której nie możesz stracić.Jeśli teraz coś spieprzysz to nie darujesz sobie tego do końca życia. W milczeniu obserwujesz jak walczy ze snem, co chwila otwierając ociężałe powieki. W końcu jednak poddaje się i jej głowa zsuwa się po twoim torsie, lądując na kolanach. Odczekujesz chwilę i delikatnie ujmujesz jej szyje w swoje dłonie, układając ją na miękkiej, śnieżno białej poduszce.Zrywasz się z niewygodnego siedzenia, rozmasowując obolałe plecy. Przemierzasz salę powolnymi krokami, po chwili zatrzymując się przy oknie. Delikatnie odsuwasz roletę, podziwiając ciemne niebo nad Rzeszowem, na którym widnieje miliony gwiazd i zachodzący za ciemne chmury księżyc. Wzdychasz głośno, przypominając sobie jak porywałeś Ankę w środku nocy i zaprowadzałeś nad most, na którym siedzieliście do rana i rozmawialiście o wszystkim a jednocześnie o niczym, podziwiając lśniące na niebie gwiazdy. Na drugi dzień ledwo co wstawaliście z łóżek na trening, ale nigdy nie żałowaliście tych nieprzespanych nocy. Każda chwila w jej towarzystwie była chwilą unoszącą cię do nieba. Ta dziewczyna sprawiała, że czułeś się jakbyś przebywał blisko anioła, który kierował cię do raju. Uwielbiasz wpatrywać się w jej czekoladowe tęczówki, wsłuchiwać w miarowe bicie jej serca, czuć jej ciepły oddech na swojej szyi, tak po prostu być blisko niej. Kręcisz głową, by powrócić do rzeczywistości i ponownie kierujesz się w stronę łóżka, na którym spoczywa jej drobne ciało. Jej zdecydowanym atutem są długie, umięśnione nogi. Uwielbiasz się im przyglądać i jeździć po nich palcem, tak jak robisz w obecnej chwili. A o krągłościach wolisz już nie wspominać. Gdybyś tylko mógł, od razu zdjąłbyś z niej tą cholerną koszulkę, która zasłania jej zgrabne pośladki i chowa przed tobą jej dekolt. Boże! Człowieku ogarnij się! Ze śmiechem pod nosem kręcisz głową i układasz się ostrożnie na odsłoniętej połowie materacu. Obejmujesz ją w pasie, a drugą ręką okrywasz ją szczelnie, by po chwili zacząć przeczesywać jej ciemne kosmykami włosów. Zawijasz je na palce, bawisz się nimi i ponownie układasz je prosto. Nim spostrzegasz i ty robisz się senny. Przymykasz powieki i składasz na czole Ani subtelny pocałunek, szepcząc ciche, ale czułe "dobranoc śliczna".
[Ania]
Kiedy się budzisz na twoje usta od razu wkrada się szeroki uśmiech. Matt śpi uroczo obok ciebie, z zwisającą z łóżka głową. Śmiejesz się pod nosem, przysuwając jego twarz do swojej. Muskasz delikatnie swoimi wargami jego policzek i najdelikatniej jak tylko potrafisz uwalniasz się z jego uścisku, by po chwili opuścić salę. Stajesz przed szpitalną umywalką i spoglądasz na swoje odbicie w lustrze. Od tak bardzo dawna tak świetnie nie spałaś i wreszcie na twojej twarzy gości uśmiech, który spowodował jeden wieczór. Wieczór w szpitalu, w jego towarzystwie, w jego ramionach. Sama nie wierzyłaś, że w szpitalu spotka cię coś dobrego. Związujesz swoje długie włosy w luźnego koka i przemywasz twarz zimną wodą. Następnie zsuwasz z swojej sylwetki różowy, milutki w dotyku szlafrok i wchodzisz pod prysznic. Opierasz się plecami o lodowate płytki, rozmasowując po ciele cytrusowy żel. Po kilku minutach wyskakujesz z kabiny, owijając się szczelnie białym ręcznikiem. Uparcie rozczesujesz mokre kosmyki twoich kasztanowych włosów, krzywiąc się nie raz przy mocniejszym pociągnięciu. W końcu jednak opadają całkowicie wyprostowane na twoje ramiona, a ty suszysz je delikatnie suszarką, lekko je przy tym dotykając. Narzucasz na siebie wygodną czerwoną koszulkę z logiem jednego ze sponsorów klubu, a na nogi wsuwasz wygodne czarne leginsy. Oczy poprawiasz czarnym tuszem, uśmiechając się pod nosem z końcowego efektu twojego wyglądu.Zanosisz rzeczy do sali, by po chwili ponownie zamknąć za sobą rażące bielą drzwi. Powolnym krokiem przemieszczasz się szpitalnym korytarzem, rozglądając się wokół. Twój wzrok błądzi po ścianach w kolorze, którego tak bardzo nienawidzisz, zatrzymując się na każdym powieszonym na nich obrazie. W końcu przystajesz przy tablicy informacyjnej, by nieco poczytać o swoim przypadku, kiedy słyszysz dziecięcy krzyk. Pośpiesznie łapiesz w swoje dłonie opadającą dziewczynkę, posyłając jej delikatny uśmiech. Mała blondynka spogląda na ciebie swoimi wielkimi zielonymi oczami, a ty obserwujesz jak na jej ustach z każdą chwilą pojawia się coraz szerzy uśmiech. Musisz przyznać, że ta mała kruszynka jest śliczna.
-Dziękuję pani.-mówi, a ty wracasz do świata żywych.
-Nie ma sprawy, ale następnym razem nie biegaj na korytarzu.Są tu bardzo śliskie płytki i łatwo o złamanie nogi.- puszczasz jej oczko, na co ona odpowiada ukazaniem swoich małych ząbków.
-Dobrze.-kiwa głową .- Dziękuję pani jeszcze raz.
-Oj, już przestań z tą panią. Ania jestem.- pochylasz się nad nią, by po chwili przykucnąć i podać jej swoją dłoń.- A ty truskaweczko jak się nazywasz? - uśmiechasz się ciepło.
-Klara. A co się pani stało, że tutaj pani jest? Tutaj są tylko sami chorzy ludzie, a pani jest taka promienna.-mówi, uśmiechając się uroczo.
Uśmiechasz się blado i wskazujesz dłonią na plik plastikowych krzesełek. Blondyneczka w podskokach kieruje się w ich stronę, poklepując puste miejsce obok siebie. Przyglądasz się jej z zainteresowaniem, stwierdzając że jest słodka niczym mała truskaweczka. Uwielbiasz dzieci i zawsze marzyłaś o swoich, ale w twoim obecnym stanie to raczej niemożliwe. Klara wygląda na siedmiolatkę, która jest naprawdę bardzo mądra. Rozmawiasz z nią tak krótko, a już ci się podoba. Już ją lubisz. Widzisz jak mała niecierpliwi się, oczekując twojej odpowiedzi na zadane kilka minut wcześniej pytanie. Śmiejesz się pod nosem, łapiąc ją za rączki, którymi uderza w krzesełko, tym samym przyciągając jej wzrok na swoją twarz.
-Dziękuję Ci za miłe słowa.-zaczynasz, nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.- Jestem poważnie chora na białaczkę. To taka choroba związana z krwią. A ty cukiereczku dlaczego się tutaj znajdujesz?
- Z tego co mi mamusia mówiła także mam białaczkę i to od niedawna. Dość często robi mi się tak bardzo gorąco i mam problemy z oddychaniem.
Kiwasz jedynie głową na jej słowa, odwracając głowę w przeciwną stronę. W twoich oczach gromadzą się łzy. Jak takie małe dzieciątko może być chorym na tak cholerstwo? Jak taka choroba może odebrać jej normalne funkcjonowanie? Przecież jej rówieśnicy teraz chodzą z uśmiechami do szkoły, bawią się ze sobą, wychodzą na spacery po mieście, podziwiając zimę. Nie mieści ci się to w głowie. Podrywasz się z miejsca, powolnym krokiem ruszając w stronę sali. Kiedy się odwracasz, zauważasz że Klara podąża za tobą.
-A ty gdzie się szykujesz? - pytasz ze śmiechem.
-Chciałam jeszcze z tobą posiedzieć i porozmawiać. Wydajesz się być fajna. - mówi ze swoim słodkim uśmiechem.
-Dziękuję, ale ja wracam do chłopaka, który pewnie się już obudził.- puszczasz jej oczko.- A mama się o ciebie nie martwi?
-Nie mam mamy. Umarła dwa lata temu, na tą samą chorobę, na którą my chorujemy. Opiekuję się mną babcia, ale obecnie pojechała do domu, by przywieź mi coś na obiad.
-No skoro tak, no to chodź.- gładzisz dłonią po jej blond włoskach, przyciągając ją do siebie.
Obejmujesz ją ramieniem i przytulasz do siebie, by po chwili złapać ją za rączkę i ruszyć w stronę tych przeklętych białych drzwi. Przekraczasz próg sali z Klarą na rękach, a Matthew spogląda na ciebie z uniesioną brwią. Śmiejesz się głośno na widok jego zdziwionej miny i podchodzisz do łóżka, skradając z jego ust przelotny pocałunek. Klara tymczasem przysiada na wygodnym materacu i przygląda się twojemu chłopakowi z zainteresowaniem. Anderson rozpoczyna rozmowę z małą, a ty siedzisz na łóżko pomiędzy ową dwójką i odpisujesz na masę SMS'ów od Oli i Izy. Kręcisz z uśmiechem głową, stwierdzając że są za bardzo nad opiekuńcze, ale przecież nie wiedzą, że teraz masz opiekuna, który czuwa nad tobą w dzień i noc. Posyłasz Mattowi szeroki uśmiech, obserwując jak bawi się z blondynką w kamień, papier i nożyce. Nagle w pomieszczeniu pojawia się pielęgniarka, która spogląda na waszą trójkę podejrzanie. Szatynka podaje ci plastikowy kubek z wodą oraz tabletki i każe ci je połknąć, zaraz po śniadaniu, które właśnie za chwilę otrzymasz. Kiwasz tylko głową, prosząc by nie wyrzucała twojego towarzystwa. Na szczęście wydaje się miła i przystaje na twoje prośby. Chwilę później do sali wjeżdża kucharka z twoim śniadankiem. Oblizujesz głodna wargi, a kiedy twoim oczom ukazuję się zupa ogórkowa uśmiechasz się pod nosem. Dziękujesz kobiecie za posiłek i zabierasz się za jedzenie. Młoda kobieta zostawia także miseczkę z zupą dla Klary, która deklaruję się, że tutaj zostaje. Śmiejesz się wesoło, spoglądając na szczęśliwą buzię dziewczynki. Gdy odkładasz opróżnione naczynie na bok, sięgasz po miskę dla tej słodkiej kruszynki. Z każdą chwilą spędzoną w jej towarzystwie masz jeszcze większe chęci na zajście w ciąże. Być może będzie to realne, gdy twój stan się poprawi. Jedną ręką łapiesz łyżkę, a drugą podtrzymujesz naczynie. Klara ze zmarszczonym nosem kręci przecząco głową, ale ty jakimś cudem wpychasz jej do ust łyżkę z zupą. Później już sama zabiera od ciebie naczynie i szufluję łyżką bez ani chwili przerwy. Przybijasz z nią piątkę, chwaląc ją za zjedzenie śniadania.Darowujesz jej jednego z batonów, które przywiózł ci wczoraj Matt i sama zaczynasz jeść swojego.
-A to tutaj jesteś! A ja cię szukam po całym oddziale i się martwię.- w drzwiach sali pojawia się niewysoka staruszka. - Dziękuję, że się nią państwo zaopiekowali i przepraszam, że zawróciła państwu głowę.
-Ależ proszę panią! Klara to przecudowne dziecko i nie sprawiała nam żadnego kłopotu.To ja przepraszam, że ją tu wzięłam, ale tak bardzo jej się nudziło.- podchodzisz do kobiety i uśmiechasz się ciepło.- A teraz Klara idź bo babcia się pewnie za tobą stęskniła.
-Dziękuję jeszcze raz. Zapomniałam się przedstawić. Grażyna Lubelska, babcia Klary.- wyciąga dłoń w twoim kierunku.
-Miło mi panią poznać. Ja jestem Ania, a to mój chłopak Matt.- wskazujesz na bruneta.- A Klara niech tutaj wpada, kiedy chce.- mówisz, odwracając się w stronę dziewczynki.
Starsza kobieta zabiera blondynkę, a ta całuję ciebie i Matta w policzek, a następnie opuszcza twoją salę. Uśmiechasz się delikatnie, wreszcie znajdując się z twoim ukochanym sam na sam. Opadasz na wygodny materac, pozwalając mu się objąć. Składasz na jego ustach delikatny pocałunek, a on odwzajemnia pieszczotę z większą siłą. Opierasz głowę o jego ramię i przymykasz powieki, rozkoszując się jego bliskością. Nagle przypominasz sobie, że miałaś zażyć tabletki. Pośpiesznie sięgasz po nie i popijasz wodą, czując nieprzyjemne zimno rozchodzące się po twoim ciele. Po godzinie siedzenia w towarzystwie Andersona wywalasz go z łóżka, każąc udać mu się do siebie, gdyż za chwilę ma trening. Zrezygnowany i ze smutną miną zatapia się w twoich wargach, a później opuszcza salę, by po chwili zatrzasnąć za sobą drzwi wejściowe budynku. Machasz do niego przez okno, ale później odwracasz się i postanawiasz udać się do kaplicy. Narzucasz na ramiona ciepłą bluzę i ruszasz w stronę obranego wcześniej celu. Otwierasz ozdobne drzwi i powolnym krokiem zmierzasz do jednej z ławek. Klękasz i szepczesz cicho pacierz, a następnie żegnasz się i opierasz czoło o swojej dłonie, przymykając powieki.
-Boże, proszę nie pozwól tej dziewczynce umrzeć. Ona jest taka mała i nieświadoma tego co ją czeka. Jest taka radosna i wolna. Jest taka kochana i rozkoszna, że aż serce się raduję. Pokochałam ją już od tej rozmowy. A mi proszę daj silną wolę i chęć walki. Muszę walczyć. Muszę walczyć dla Matta. Jeśli tylko przeżyję to obiecuję, że wyjdę za niego za mąż i założymy szczęśliwą rodzinę.- mówisz ze łzami w oczach.
Żegnasz się jeszcze i odchodzisz. Przemierzasz korytarz szybciej niż poprzednio i czujesz jak twój oddech przyśpiesza. Twoje płuca uparcie walczą o zdobycie coraz większej ilości tlenu, lecz robią to bezskutecznie. Robi ci się coraz bardziej duszno i coraz bardziej trudniej łapiesz oddech, a serce wali ci oszalałe. Rękę układasz na ścianie, próbując powoli iść. Po chwili jednak tracisz przytomność i twoje ciało bezwładnie osuwa się po ścianie szpitalnego korytarza.
~*~
Na środowy, prawie wieczór leci do was czternastka z małą słodką truskaweczką :3 Bardzo mi się podoba ten rozdział, choć jest tak naprawdę zwyczajny i bez błysku :P Ale mega przyjemne mi się go pisało w towarzystwie ulubioncyh piosenek :) Dobra to chyba tyle z tej gadaniny :D Dziękuję jak zawsze za każdy wasz komentarz pod poprzednim rozdziałem i zachęcam również do wyrażenia swojej opinii pod dzisiejszym odcinkiem :3 To czytać, a potem przed telewizory i wspierać Skrę <3 To pewnie będzie trudny mecz, oby tylko nie przegrany jak poprzedni 3:2 :P Asseco chyba radę z Transferem sobie da :) Pozdrawiam i do piątku :*
PS: Jak spędzacie ferię? U mnie tak ja na poniższym zdjęciu :D
Proszę o niekopiowanie go, gdyż należy do mojej koleżanki, która sama go zrobiła :)
Kiedy się budzisz na twoje usta od razu wkrada się szeroki uśmiech. Matt śpi uroczo obok ciebie, z zwisającą z łóżka głową. Śmiejesz się pod nosem, przysuwając jego twarz do swojej. Muskasz delikatnie swoimi wargami jego policzek i najdelikatniej jak tylko potrafisz uwalniasz się z jego uścisku, by po chwili opuścić salę. Stajesz przed szpitalną umywalką i spoglądasz na swoje odbicie w lustrze. Od tak bardzo dawna tak świetnie nie spałaś i wreszcie na twojej twarzy gości uśmiech, który spowodował jeden wieczór. Wieczór w szpitalu, w jego towarzystwie, w jego ramionach. Sama nie wierzyłaś, że w szpitalu spotka cię coś dobrego. Związujesz swoje długie włosy w luźnego koka i przemywasz twarz zimną wodą. Następnie zsuwasz z swojej sylwetki różowy, milutki w dotyku szlafrok i wchodzisz pod prysznic. Opierasz się plecami o lodowate płytki, rozmasowując po ciele cytrusowy żel. Po kilku minutach wyskakujesz z kabiny, owijając się szczelnie białym ręcznikiem. Uparcie rozczesujesz mokre kosmyki twoich kasztanowych włosów, krzywiąc się nie raz przy mocniejszym pociągnięciu. W końcu jednak opadają całkowicie wyprostowane na twoje ramiona, a ty suszysz je delikatnie suszarką, lekko je przy tym dotykając. Narzucasz na siebie wygodną czerwoną koszulkę z logiem jednego ze sponsorów klubu, a na nogi wsuwasz wygodne czarne leginsy. Oczy poprawiasz czarnym tuszem, uśmiechając się pod nosem z końcowego efektu twojego wyglądu.Zanosisz rzeczy do sali, by po chwili ponownie zamknąć za sobą rażące bielą drzwi. Powolnym krokiem przemieszczasz się szpitalnym korytarzem, rozglądając się wokół. Twój wzrok błądzi po ścianach w kolorze, którego tak bardzo nienawidzisz, zatrzymując się na każdym powieszonym na nich obrazie. W końcu przystajesz przy tablicy informacyjnej, by nieco poczytać o swoim przypadku, kiedy słyszysz dziecięcy krzyk. Pośpiesznie łapiesz w swoje dłonie opadającą dziewczynkę, posyłając jej delikatny uśmiech. Mała blondynka spogląda na ciebie swoimi wielkimi zielonymi oczami, a ty obserwujesz jak na jej ustach z każdą chwilą pojawia się coraz szerzy uśmiech. Musisz przyznać, że ta mała kruszynka jest śliczna.
-Dziękuję pani.-mówi, a ty wracasz do świata żywych.
-Nie ma sprawy, ale następnym razem nie biegaj na korytarzu.Są tu bardzo śliskie płytki i łatwo o złamanie nogi.- puszczasz jej oczko, na co ona odpowiada ukazaniem swoich małych ząbków.
-Dobrze.-kiwa głową .- Dziękuję pani jeszcze raz.
-Oj, już przestań z tą panią. Ania jestem.- pochylasz się nad nią, by po chwili przykucnąć i podać jej swoją dłoń.- A ty truskaweczko jak się nazywasz? - uśmiechasz się ciepło.
-Klara. A co się pani stało, że tutaj pani jest? Tutaj są tylko sami chorzy ludzie, a pani jest taka promienna.-mówi, uśmiechając się uroczo.
Uśmiechasz się blado i wskazujesz dłonią na plik plastikowych krzesełek. Blondyneczka w podskokach kieruje się w ich stronę, poklepując puste miejsce obok siebie. Przyglądasz się jej z zainteresowaniem, stwierdzając że jest słodka niczym mała truskaweczka. Uwielbiasz dzieci i zawsze marzyłaś o swoich, ale w twoim obecnym stanie to raczej niemożliwe. Klara wygląda na siedmiolatkę, która jest naprawdę bardzo mądra. Rozmawiasz z nią tak krótko, a już ci się podoba. Już ją lubisz. Widzisz jak mała niecierpliwi się, oczekując twojej odpowiedzi na zadane kilka minut wcześniej pytanie. Śmiejesz się pod nosem, łapiąc ją za rączki, którymi uderza w krzesełko, tym samym przyciągając jej wzrok na swoją twarz.
-Dziękuję Ci za miłe słowa.-zaczynasz, nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.- Jestem poważnie chora na białaczkę. To taka choroba związana z krwią. A ty cukiereczku dlaczego się tutaj znajdujesz?
- Z tego co mi mamusia mówiła także mam białaczkę i to od niedawna. Dość często robi mi się tak bardzo gorąco i mam problemy z oddychaniem.
Kiwasz jedynie głową na jej słowa, odwracając głowę w przeciwną stronę. W twoich oczach gromadzą się łzy. Jak takie małe dzieciątko może być chorym na tak cholerstwo? Jak taka choroba może odebrać jej normalne funkcjonowanie? Przecież jej rówieśnicy teraz chodzą z uśmiechami do szkoły, bawią się ze sobą, wychodzą na spacery po mieście, podziwiając zimę. Nie mieści ci się to w głowie. Podrywasz się z miejsca, powolnym krokiem ruszając w stronę sali. Kiedy się odwracasz, zauważasz że Klara podąża za tobą.
-A ty gdzie się szykujesz? - pytasz ze śmiechem.
-Chciałam jeszcze z tobą posiedzieć i porozmawiać. Wydajesz się być fajna. - mówi ze swoim słodkim uśmiechem.
-Dziękuję, ale ja wracam do chłopaka, który pewnie się już obudził.- puszczasz jej oczko.- A mama się o ciebie nie martwi?
-Nie mam mamy. Umarła dwa lata temu, na tą samą chorobę, na którą my chorujemy. Opiekuję się mną babcia, ale obecnie pojechała do domu, by przywieź mi coś na obiad.
-No skoro tak, no to chodź.- gładzisz dłonią po jej blond włoskach, przyciągając ją do siebie.
Obejmujesz ją ramieniem i przytulasz do siebie, by po chwili złapać ją za rączkę i ruszyć w stronę tych przeklętych białych drzwi. Przekraczasz próg sali z Klarą na rękach, a Matthew spogląda na ciebie z uniesioną brwią. Śmiejesz się głośno na widok jego zdziwionej miny i podchodzisz do łóżka, skradając z jego ust przelotny pocałunek. Klara tymczasem przysiada na wygodnym materacu i przygląda się twojemu chłopakowi z zainteresowaniem. Anderson rozpoczyna rozmowę z małą, a ty siedzisz na łóżko pomiędzy ową dwójką i odpisujesz na masę SMS'ów od Oli i Izy. Kręcisz z uśmiechem głową, stwierdzając że są za bardzo nad opiekuńcze, ale przecież nie wiedzą, że teraz masz opiekuna, który czuwa nad tobą w dzień i noc. Posyłasz Mattowi szeroki uśmiech, obserwując jak bawi się z blondynką w kamień, papier i nożyce. Nagle w pomieszczeniu pojawia się pielęgniarka, która spogląda na waszą trójkę podejrzanie. Szatynka podaje ci plastikowy kubek z wodą oraz tabletki i każe ci je połknąć, zaraz po śniadaniu, które właśnie za chwilę otrzymasz. Kiwasz tylko głową, prosząc by nie wyrzucała twojego towarzystwa. Na szczęście wydaje się miła i przystaje na twoje prośby. Chwilę później do sali wjeżdża kucharka z twoim śniadankiem. Oblizujesz głodna wargi, a kiedy twoim oczom ukazuję się zupa ogórkowa uśmiechasz się pod nosem. Dziękujesz kobiecie za posiłek i zabierasz się za jedzenie. Młoda kobieta zostawia także miseczkę z zupą dla Klary, która deklaruję się, że tutaj zostaje. Śmiejesz się wesoło, spoglądając na szczęśliwą buzię dziewczynki. Gdy odkładasz opróżnione naczynie na bok, sięgasz po miskę dla tej słodkiej kruszynki. Z każdą chwilą spędzoną w jej towarzystwie masz jeszcze większe chęci na zajście w ciąże. Być może będzie to realne, gdy twój stan się poprawi. Jedną ręką łapiesz łyżkę, a drugą podtrzymujesz naczynie. Klara ze zmarszczonym nosem kręci przecząco głową, ale ty jakimś cudem wpychasz jej do ust łyżkę z zupą. Później już sama zabiera od ciebie naczynie i szufluję łyżką bez ani chwili przerwy. Przybijasz z nią piątkę, chwaląc ją za zjedzenie śniadania.Darowujesz jej jednego z batonów, które przywiózł ci wczoraj Matt i sama zaczynasz jeść swojego.
-A to tutaj jesteś! A ja cię szukam po całym oddziale i się martwię.- w drzwiach sali pojawia się niewysoka staruszka. - Dziękuję, że się nią państwo zaopiekowali i przepraszam, że zawróciła państwu głowę.
-Ależ proszę panią! Klara to przecudowne dziecko i nie sprawiała nam żadnego kłopotu.To ja przepraszam, że ją tu wzięłam, ale tak bardzo jej się nudziło.- podchodzisz do kobiety i uśmiechasz się ciepło.- A teraz Klara idź bo babcia się pewnie za tobą stęskniła.
-Dziękuję jeszcze raz. Zapomniałam się przedstawić. Grażyna Lubelska, babcia Klary.- wyciąga dłoń w twoim kierunku.
-Miło mi panią poznać. Ja jestem Ania, a to mój chłopak Matt.- wskazujesz na bruneta.- A Klara niech tutaj wpada, kiedy chce.- mówisz, odwracając się w stronę dziewczynki.
Starsza kobieta zabiera blondynkę, a ta całuję ciebie i Matta w policzek, a następnie opuszcza twoją salę. Uśmiechasz się delikatnie, wreszcie znajdując się z twoim ukochanym sam na sam. Opadasz na wygodny materac, pozwalając mu się objąć. Składasz na jego ustach delikatny pocałunek, a on odwzajemnia pieszczotę z większą siłą. Opierasz głowę o jego ramię i przymykasz powieki, rozkoszując się jego bliskością. Nagle przypominasz sobie, że miałaś zażyć tabletki. Pośpiesznie sięgasz po nie i popijasz wodą, czując nieprzyjemne zimno rozchodzące się po twoim ciele. Po godzinie siedzenia w towarzystwie Andersona wywalasz go z łóżka, każąc udać mu się do siebie, gdyż za chwilę ma trening. Zrezygnowany i ze smutną miną zatapia się w twoich wargach, a później opuszcza salę, by po chwili zatrzasnąć za sobą drzwi wejściowe budynku. Machasz do niego przez okno, ale później odwracasz się i postanawiasz udać się do kaplicy. Narzucasz na ramiona ciepłą bluzę i ruszasz w stronę obranego wcześniej celu. Otwierasz ozdobne drzwi i powolnym krokiem zmierzasz do jednej z ławek. Klękasz i szepczesz cicho pacierz, a następnie żegnasz się i opierasz czoło o swojej dłonie, przymykając powieki.
-Boże, proszę nie pozwól tej dziewczynce umrzeć. Ona jest taka mała i nieświadoma tego co ją czeka. Jest taka radosna i wolna. Jest taka kochana i rozkoszna, że aż serce się raduję. Pokochałam ją już od tej rozmowy. A mi proszę daj silną wolę i chęć walki. Muszę walczyć. Muszę walczyć dla Matta. Jeśli tylko przeżyję to obiecuję, że wyjdę za niego za mąż i założymy szczęśliwą rodzinę.- mówisz ze łzami w oczach.
Żegnasz się jeszcze i odchodzisz. Przemierzasz korytarz szybciej niż poprzednio i czujesz jak twój oddech przyśpiesza. Twoje płuca uparcie walczą o zdobycie coraz większej ilości tlenu, lecz robią to bezskutecznie. Robi ci się coraz bardziej duszno i coraz bardziej trudniej łapiesz oddech, a serce wali ci oszalałe. Rękę układasz na ścianie, próbując powoli iść. Po chwili jednak tracisz przytomność i twoje ciało bezwładnie osuwa się po ścianie szpitalnego korytarza.
~*~
Na środowy, prawie wieczór leci do was czternastka z małą słodką truskaweczką :3 Bardzo mi się podoba ten rozdział, choć jest tak naprawdę zwyczajny i bez błysku :P Ale mega przyjemne mi się go pisało w towarzystwie ulubioncyh piosenek :) Dobra to chyba tyle z tej gadaniny :D Dziękuję jak zawsze za każdy wasz komentarz pod poprzednim rozdziałem i zachęcam również do wyrażenia swojej opinii pod dzisiejszym odcinkiem :3 To czytać, a potem przed telewizory i wspierać Skrę <3 To pewnie będzie trudny mecz, oby tylko nie przegrany jak poprzedni 3:2 :P Asseco chyba radę z Transferem sobie da :) Pozdrawiam i do piątku :*
PS: Jak spędzacie ferię? U mnie tak ja na poniższym zdjęciu :D
Proszę o niekopiowanie go, gdyż należy do mojej koleżanki, która sama go zrobiła :)
Dziękuję za dedykacje :) Rozdział jak zawsze cudny. Rozczuliła mnie modlitwa Ani, a co do Klary to mimo tego co ją spotkało mega pozytywne dziecko. Z niecierpliwością czekam na następny :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie ma za co :3 Dla wiernych czytelniczek zawsze się znajdzie ;)
UsuńKlara ma 7 lat i pogodziła się już z brakiem mamy, gdyż świetnie zastępuję ją babcia.
Pozdrawiam i do następnego :*
Jejku, mała Klara mnie rozczuliła <3 Aż mi jej szkoda bo jest taka młodziutka.. Ale wracając do rozdziału to mi również bardzo się podoba! Mat jest bardzo opiekuńczy, chyba na prawdę się zmienił i cholernie żałuję tamtego "jednego razu" a Ania jest dzielna i czekam na jej małą truskaweczkę razem z Andersonem *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
W jej obecnym stanie raczej to niemożliwe, choć czasami niemożliwe staje się możliwe... Klara to mega słodkie dziecko, po mimo tego co ją spotkało :) Trzeba takie dzieci kochać :3
UsuńPozdrawiam i do kolejnego :*
o jejku ta mała Klara jest taka kochana, a jak wyobraziłam sobie jak Matt gra z nią w kamień papier nożyce to już wgl się rozczuliłam, nasz siatkarz taki opiekuńczy w stosunku do obu <3
OdpowiedzUsuńmuszą obie wyzdrowieć, bo ja czekam na dzieci Ani i Andersona, to dopiero będą piękne truskaweczki haha :D
Matt to bardzo delikatny facet, choć może na takiego nie wygląda :)
UsuńKocha Anię, więc pragnie by była zawsze obok niego, a Klary nie da się nie polubić :3 Haha xD Masz rację :3
Pozdrawiam i weny na twojego Andersona Truskaweczko! :*
Klarcia <3 Wzrusza Mnie, chyba zaraz pójdę ryczeć.. Taka słodka, Młoda , a tyle już przeżyła.. Śmierć Matki na białaczkę, ta chorob, która ją niszczy.. :/ Matt grał z małą w Papier, Kamień , Nożyce, jakie suodkiE :)
OdpowiedzUsuńNiech się przyzwyczaja, haha . :d Ania coraz częściej myśli o dzieciaczku, ale w jej stanie to absurd.. Truskaweczki Napewno będą, ale później :) I Ta modlitwa w Kaplicy - widać, że Ania nie myśli tylko o sobie, a troszczy się o innych.:) :) Teraz ja Ci troszkę nasłodzę Kasiu , Rozdział Mmm ;* Z Klarą to #2 Mmm
Dzisiaj mecz Skry <3
W GÓRĘ SERDUCHA, BO SKRA WUGTA MECZ <33 .. Czekam na 15 , Pozdrawiam ;**
Rzeczywiście choć taka malutka tyle już przeżyła :( Ten świat jest okrutny :/
UsuńNo, ale co zrobisz :P Ania to miła i pomocna dziewczyna, gdyby za pewne mogła oddałaby swoje życie za Klarę :3 I to jest piękne <3
Dziękuję Ci bardzo Truskaweczko i pozdrawiam :*
tak z ciekawości to ile masz lat? a roodział super!
OdpowiedzUsuń16 lat skończyłam w grudniu :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Ta mała mnie zauroczyła <3 Jest taka słodka :)
OdpowiedzUsuńMusiałaś przerwać w takim momencie?! Przez ciebie nie będę mogła zasnąć :P
Czekam z niecierpliwością!
Buziaki ;***
Oj jak ja bym chciała mieć taką siostrzyczkę :3 Bosz! Tyle słodkości w tak małej dziewczynce <3 Awww.....
UsuńI za pewne dobrze się pani spało :D
Pozdrawiam :*
Maleńka Klara <3. Matt taki kochany i wogóle :D To słodkie ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na dwójkę :
http://czaspokazee.blogspot.com/2015/02/rozdzia-2.html?m=1
Pisareczko :3
Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam :*
UsuńJa ci dam pisareczko! :D
Jakie skrajne uczucia mnie ogarniały czytając, ten rozdział... Z jednej strony Matt i Ania ♥ Z drugiej strony malutka słodka Klarka, przez którą od razu przed oczami stanął mi Oskarek z ,, Oskara i Pani Róży", dlaczego takie niewinne istoty są skazane na takie cierpienie ? ; ( Mam nadzieję, że Anii uda się przezwyciężyć chorobę i tworzyć z Mattem kochająca się rodzine. ;) A i zapomniałabym, przepraszam, że ostatniego rozdziału nie skomentowałam, ale mam ostatnio cały czas problemy z internetem ; ( Mam nadzieję, że do piątku ! ;* Pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, ale wiem, że świat co dla niektórych jest okrótny. A już szczególnie dla takich istotek :( No zobaczymy, zobaczymy :) Może obietnica dana Bogu się spełni? :3
UsuńPozdrawiam :*
Oooo mój "piękny" mem :3 :D
OdpowiedzUsuńBiorę się za cztanie :D
Pozdrawiam :*
Genialny jest Kochana :*
UsuńTo świetnie :3 Czekam na Twoją opinię <3
Pozdrawiam :*
Jak zawsze świetne :) Niechc Ania wyzdrowieje, pobiorą się, zajdzie w ciążę, a może nawet kilka ciąż ;) Cieszę się, że mu wybaczyła, ale zastanawiam się, co będzie z Karolem. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńgracogladackibicowac.blogspot.com
Z Karolem będzie ciekawie :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
Trochę spóźniona, ale jestem :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to nigdy w życiu bym nie zjadła ogórkowej na śniadanie ;) A pfu, nienawidzę tej zupy :D
Po drugie, to zgodzę się ze strangebeat, że Klara przypomina Oskara z książki Schmitta (osobiście bardzo polecam) :)
Plus za to, że było poprawnie napisane :)
Pozdrawiam i miłych ferii :*
Ja tam nawet lubię :D Szczególnie tą z amino <33
UsuńMiałam kiedyś zamiar ją przeczytać, chyba w podstatwówce, ale jakoś sobie o niej zapomniałam :P Być może kiedyś wypożyczę :3
Dziękuję i pozdrawiam :*
Tobie miłej nauki :D
Z poślizgiem ale komentuję ;D wiesz, koniec ferii, szkoła, nauka, coraz mniej czasu...więc liczę na wybaczenie xD
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny ;*
Rozdział opiewa w wiele emocji...z jednej strony malutka Klara, która jest tak słodziutka, że nie mam słów...no i wywołała, a właściwie Jej historia, wywołała u mnie łzy...tak mi Jej żal, mam nadzieję, że wyzdrowieje i będzie mogła normalnie żyć.
Z drugiej strony Matt...cieszę się że Anka dała Mu kolejną szansę i ma w Nim wsparcie.
Trochę smuteczek, że jednak to nie z Karolem jest Ania, ale no wiadomo Kłosu jest już w związku i to z przyjaciółką dziewczyny, więc należy tej zgranej i cudownej parze tylko kibicować, a Ania ma już Matta :D
Mam nadzieję, że Anka spełni swoje marzenia i jak tylko wyzdrowieje, wyjdzie za Andersona, wróci do klubu i gry oraz wraz z mężem zostaną rodzicami ^^
Pozdrawiam ;*
Nie mam czego wybaczać, bo zawsze jesteś :3
UsuńKlara to świetna osóbka i więcej takich na tym świecie. Takie pozytywne światełko <3
Karollo jeszcze namiesza w życiu zarówno Oli jak i Ani.
A może nawet dostanie się do reprezentacji :D ? Kto wie :D
Pozdrawiam i do zobaczenia :*
Klara jest taką słodziutką i przesympatyczną dziewczynką. Nie dziwię się, że Ania już po jednym spotkaniu ją pokochała :D Nie mniej jednak uważam, że to życie jest strasznie niesprawiedliwe. Bo niczemu niewinne dziecko musi tak cierpieć i może przepłacić życiem, bo walczy z tym cholerstwem.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się zachowaniem Lisickiej. Mam nadzieję, że wszystkie jej marzenia spełnią się. Innej opcji nie widzę! Wyjdzie za mąż za Andersona, wróci do klubu i będzie miała gromadkę dzieci! :D
Jeszcze co do Matta. Cieszę się, że zrozumiał, że kocha naszą bohaterkę. Pewnie wiedział o tym od zawsze, ale no nie okazywał tego wcześniej, tak jak teraz. Oby już jej nie zranił, bo inaczej go wszystkie znajdziemy :D Nie no, jestem pewna, że już nie popełni żadnego błędu i będą taką najpiękniejszą parą ever! <3
Pozdrawiam, buziaki! ;**
Białaczka to takie potworne cholerstwo :P A Klara przecież jest tak słodziutką osóbką, światełkiem pozytywnej energii...
UsuńZobaczymy jak Bóg zadecyduję :) Ania po prostu jest wierząca i modli się, to normalne w takiej sytuacji :)
Haha xD Nie będzie takiej potrzeby Kochana :D
Pozdrawiam i do zobaczenia :*
Ta mała Truskaweczka to musi być słodkie dziecko (pomimo tego, co ją spotkało), mam nadzieję, że będzie się co jakiś czas pojawiać w Twoim opowiadaniu i wnosić światełko do życia zarówno Ani, jak i Matta. Niepokoi mnie ta końcówka, ale wierzę, że będzie dobrze. Zwłaszcza teraz, kiedy wszystko zaczęło się powoli układać w życiu prywatnym naszych bohaterów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego :)
Ona będzie tu raczej częstym gościem, gdy Ania będzie przebywać w szpitalu :)
UsuńPozdrawiam i do zobaczenia :*
Serio, nie możesz nam uśmiercić Ani ;(( To ma nie być "Nad życie" ;D Ja chcę gromadkę dzieciaczków, najlepiej całą drużynę siatkarzy Lisickich-Anderson (chociaż wiesz, że wolałabym Kłos ;p)! Klara ♥ Te choroby to masakra... Takie małe dzieci nie powinny na nie chorować ;(( A ja jak Ola, również nie zjadłabym ogórkowej na śniadanie xd Zupy warzywnej rano nigdy nie zjem :D I czekam na truskaweczke oczywiście!! :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, alo ostatnio nie mogłam wchodzić na bloga ;( ALe jestem i jest świetnie :) Trzymamy kciuki za wspaniałą przyszłość wszystkich :D No bo ja jednak taka zła nie jestem, hah :D Pozdrawiam :**