Już na wstępie wasz przepraszam, ale rozdział nie sprawdzony, gdyż sami widzicie, o której jest dodany... 25 lutego obchodziłam 2. rocznicę rozpoczęcia pisania opowiadań :3 To już dwa lata i mam nadzieję, że będę tu jak najdłużej, bo pomysłów nie brakuję <3
[Ania]
[Ania]
Wiesz doskonale, że początki będą trudne, ale jesteś gotowa na wszystko, by tylko wyzdrowieć. Musisz pokonać to cholerstwo! Z taką oto motywacją podnosisz się z łóżka po pierwszej nocy w izolatce i podchodzisz do okna, przyglądając się widokom znajdującym się za nim. Uśmiechasz się pod nosem na widok młodej matki spacerującej z małym chłopczykiem, który co chwila wyślizguję jej się z uścisku i biegnie przez siebie. Po chwili jednak odwracasz się do tyłu i witasz się z pielęgniarką, która jak zawsze przyniosła ci leki.Dziękujesz jedynie skinieniem głowy i przysiadasz na materacu, zastanawiając się co możesz robić. Masz teraz masę wolnego czasu, ale co z tego skoro nie możesz nawet wyjść do Klary. Wzdychasz głośno i przyglądasz się równemu sufitowi. Nie sądziłaś, że może to być aż tak interesujące. Przez najbliższe minuty nie odrywasz od niego wzroku, do chwili, kiedy do sali wjeżdża kobieta z twoim śniadaniem. Uśmiechasz się pod nosem na widok rosołu, który o dziwo jest całkiem jadalny. Po spożyciu śniadania połykasz leki i sięgasz po swój telefon, który spoczywa na szafce obok łóżka. Ze skupieniem wpatrujesz się w idealne zdjęcie Matta, marząc by tutaj był. Wiesz jednak, że to niemożliwe. Jakoś te kilka miesięcy musicie wytrzymać. Przecież nie możesz teraz zrezygnować tylko i wyłącznie z powodu tęsknoty. Gdy się poddasz zostanie ci jedynie bezczynne siedzenie w domu i podziwianie ścian. Kręcisz głową w celu odgonienia tych myśli i przesuwasz palcem po ekranie smartphone, wreszcie otwierając to czego potrzebujesz. Z uśmiechem na ustach wystukujesz krótką wiadomość do Andersona, który o dziwo szybko na nią odpisuję, choć powinien być teraz zajęty rozgrzewką przed porannym treningiem. Wzruszasz jedynie ramionami i konwersujesz z nim dalej, dopóki nie żegna się z tobą i nie znika na trening. Znudzona odkładasz komórkę na swoje miejsce i postanawiasz się przespać, mając nadzieję, że czas szybciej ci minię.Przymykasz powieki i przykładasz głowę do poduszki, marząc jedynie by przyśniło ci się coś fajnego.
***
[Matthew]
Najchętniej zostałbyś w domu i porozmawiał z Anią przez Skype, lecz musisz udać się na poranny trening. Twoja noga już w pełni wróciła do swojego stanu z przed kontuzji i możesz już spokojnie przygotowywać się do kolejnych meczów polskiej ligi. Nieco zaspany udajesz się do kuchni, w celu zrobienia kawy. Wyjmujesz z pułki swój ulubiony kubek i wsypujesz do niego kilka łyżeczek ciemnego proszku, by po chwili zalać go wodą i usiąść z nim przy kuchennym stole. Obejmujesz naczynie dłońmi, czując przyjemne ciepło w konczynach i upijasz łyk napoju, wdychając zapach cieczy. Po opróżnieniu całego kubka nie czujesz się już jakbyś nie przespał całej nocy, ale jak nowonarodzony człowiek. Dla ciebie także ta sytuacja nie jest łatwa. Wczoraj zaraz po powrocie ze szpitala odświerzyłeś się i położyłeś do łóżka, nie mając już całkowicie na nic ochoty. Choć byłeś naprawdę zmęczony wydarzeniami wczorajszego dnia, nie mogłeś choć na chwilę zmróżyć oka. Cały czas myślałeś o Ani. Doskonale wiesz, że potrzebuje ona teraz twojego wsparcia, które postanawiasz jej dać. Nie zawiedziesz jej po raz drugi. Nie teraz, kiedy ją odzyskałeś i w pełni sobie z nią wszystko wyjaśniłeś. Uśmiechasz się blado pod nosem, upijając ostatni łyk ciemnej cieczy i spoglądasz na zegar, który wskazuję 9:30. Wzdychasz głośno i niechętnie podnosisz się z miejca, odkładając naczynie do zlewu. Sięgasz jeszcze do lodówki po pomarańczowy sok oraz jogurt, chowasz te rzeczy do torby i narzucasz na siebie puchową czerwoną kurtkę z nazwą klubu z tyłu. Następnie zamykasz za sobą drzwi i zbiegasz schodami na dół, witając się ciepłym uśmiechem ze starszą sąsiadką, która wynosi właśnie śmieci.Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik i włączasz swoją płytę na gorsza dni, by umieć się zmotywować przed treningiem. Ostrożnie i rozważnie prowadzisz samochód, bezpiecznie dojeżdżając na miejsce. Z torbą na ramieniu ruszasz w kierunku drzwi wejściowych, witając się po drodzę ze swoim najlepszym przyjacielem.Wchodzisz do szatni i opadasz na jedną z wygodnych kanap, wyciągając z torby swoje śniadanie. W ekstremalnym tempie opróżniasz opakowanie po jogurcie, a następnie zamieniasz ciuchy na strój treningowy. Przemywasz twarz zimną wodą, by powstrzymać zamykające się same powiki, obiecując sobie że zaraz po treningu odeśpisz noc. Meldujesz się na sali pięć minut przed rozpoczęciem treningu i zaczynasz się rozciągać. Napinasz mięśnie uda, krzywiąc się przy tym nieco. Po kilku minutach rozpoczynacie jak zawsze bieganiem, by po jakiś 30 minutach rozgrzewki, podzielić się na dwie drużyny. Ustawiasz się na swojej pozycji, obserwując uparcie Jochena, który rozpoczyna wasz treningowy mecz. Penchev przyjmuję w punkt, dostarcza zagrywkę do Lucasa, który wystawia ci piłkę jaką lubisz, a ty z całej siły w nią uderzasz. Krywisz się jednak lekko na krzyknięte przez trenera, w twoją stronę głośne "aut". Wykonujesz kilka podskoków i powracasz do gry, poprawiając swój atak w mocnym gwoździem w dziewiąty metr. Stawiasz się w polu zagrywki i wykonujesz ostry serwis, który sprawia kłopoty z przyjęciem Buszkowi. Rafał jednak jakimś cudem dostarcza żółto-niebieską Mikasę do Drzyzgi, który rozgrywa do Schopsa, a ten wykonuję rewelacyjne obicie bloku. Nim spostrzegasz mija ci cały trening, na którym szczerze powiedziawszy szło ci średnio, ale nie najgorzej. Kiedy schodzicie do szatni, napotykasz na sobie groźny wzrok Kowala. Wzruszasz jedynie ramionami i biegniesz w kierunku szatni, przepychając się w drzwiach z Lotmanem.
-Idioto, puść mnie! - krzyczysz ze śmiechem, próbując go wypchnąć z wejścia.
-O nie Andersonku! Pierwsze powiesz mi kochany co się dziś z tobą na treningu działo.- unosi pytająco brwi, a ty tylko wzdychasz i kiwasz bezwładnie głową.
- Paul przesadzasz. Traktujesz mnie jak dziecko.
-Nie, Matt. Ja po prostu się o ciebie martwię. Dobra idź się przebierz, a ja zaczekam na ciebie przy wejściu i wyskoczymy gdzieś na jakie ciastko z kremem. - puszcza ci oczko, a ty odpowiadasz mu lekkim uśmiechem.
Pośpiesznie naciągasz na siebie klubową bluzę i swoje szare dresy, a po drodzę ubierasz na siebie kurtkę. Podbiegasz do machającego w twoją stronę Amerykanina i niechętnie opadasz na miejsce pasażera twojego Nissana. Zastanawiasz się tylko co zrobił ze swoją Toyotą, której jakoś tutaj nie dostrzegasz. Po chwili parkuję pod jedną z waszych ulubionych cukierni i wysiada z twojego samochodu, a ty podążasz za nim. Wchodzicie do "Cukierkowy świat" i zajmujecie miejsca obok okna. Lotman bez zastanowienia zamawia kremówki, a ty po raz drugi tego dnia uśmiechasz się. On cię tak doskonale zna. Jesteście jak bracia. Mówicie sobie o wszystkim. Nie wiesz co byś zrobił, gdyby nie ten facet, który naprawdę cię wnerwia swoją natarczywością i zawzięciem.Gdyby nie on za pewne jeszcze długo musiałbyś starać się o Lisicką. To własnie on doradził ci by tak łatwo nie odpuszczać tylko pokazać jej, że ci na niej zależy. A teraz znowu jesteście razem. Ten człowiek z jednej strony jest kompletnie szurnięty i szalony jak na swój wiek, ale z drugiej to naprawdę wspaniały przyjaciel, który wie jak się zachowac w danej sytuacji. Z rozmyśleń wyrywa cię młoda blondynka, która z zalotnym uśmiechem układa przed tobą talerzyk ze słodkością i dyskretnie wsuwa pod niego kartkę ze swoim numerem. Paul wybucha głośnym śmiechem, a ty po chwili idziesz w jego ślady.
-No, no Matthew. Masz wzięcie kochanie. Ależ z ciebie seksowny chłopczyk.- unosi znacząco brwi, na co ty przewracasz tylko oczami.
-Lotman czy ja ci kiedyś wspominałem, że jesteś poje****?
-Ależ skąd, a czemu pytasz? - mówi, z buzią pełną słodkości.
-W takim razie: Lotman jesteś poje****.- stwierdzasz ze śmiechem.
Przyjmujący spogląda na ciebie groźnie, ale po chwili oblizuję swoją łyżkę po kremie z deseru i opiera głowę na swoich splecionych dłoniach, mówiąc :
-Panie Andersonie, więc spotkałem się z panem by dowiedzieć się dlaczego był pan taki rozkojarzony i nieobecny na treningu. Pana kolega, Paul Lotman poprosił mnie o tą wizytę i prosił także by...-przerywasz mu zirytowany.
-Błagam kretynie skończ to i gadaj normalnie.
Paul widząc, że nie uda mu się rozładować atmosfery swoimi żartami przechodzi do sedna spotkania i wypytuję cię o wszystko. Po chwili zastanowienia opowiadasz mu o wczorajszym rozpoczięciu przez Anię chemioterapi, na co dziwi się przez chwilę, ale później kiwa głową, wysłuchując cię z ciekawością.Następnie przysuwa się bliżej stolika i poklepuje cię po ramieniu, mówiąc:
-Matti będzie dobrze, zobaczysz. Anka to silna babka. Wytrzywa. A nawet pokona to choróbsko.
Uśmiechasz się lekko i dziękujesz Paulowi za to spotkanie. Jesteś naprawdę szczęśliwy, że masz takiego przyjaciela. Lotman to Lotman, ale kiedy trzeba naprawdę ci pomoże. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłeś. To się nazywa prawdziwy przyjaciel. Po odpróżnieniu tależyków z deserów i zapłaceniu za rachunek przez przyjmującego udajecie się do jego mieszkania. Dawno tutaj nie byłeś, gdyż ostatnie dni spędzałeś tylko i wyłącznie w sali Ani oraz na hali.
~*~
Taki rozdział o niczym właświe, ale macie nieco więcej niż zwykle Lotmana i Matta. Przepraszam, że nie udało mi sie dodać nowości w środę, ale miałam próbne i jakoś brakowało mi chęci oraz sił, by wejść tu i coś napisać. Dzisiaj też mnie ogarnęło lenistwo, no ale w końcu się zmotywowałam i po mimo później godziny coś nabazgrałam. Zapomniałam napisać wam napisac słów od siebie pod ostatnim rozdziałem, ale mam nadzieję, że mi wybacyzcie :) Na halę się nie dostałam, gdyż było tylko 40 biletów do zakupenia, ale za to nagrałam Skrę jak wychodzi z autobusu i obok mnie przechodzili z jakieś 3 razy :D Ale zobaczyć ich na żywo to już dla mnie coś :3 Mega wielkie! XD Dziś natomiast jadę na mecz z Radomiem i bilet mam pewny bo już zakupiony :) Tak, więc to na tylę! W miarę możliwości postaram się coś wrzucić w niedzielę a jeśli się nie uda to na weekendzie :3 Pewne rozdziały są w piątki :) Pozdrawiam i weny :*
***
[Matthew]
Najchętniej zostałbyś w domu i porozmawiał z Anią przez Skype, lecz musisz udać się na poranny trening. Twoja noga już w pełni wróciła do swojego stanu z przed kontuzji i możesz już spokojnie przygotowywać się do kolejnych meczów polskiej ligi. Nieco zaspany udajesz się do kuchni, w celu zrobienia kawy. Wyjmujesz z pułki swój ulubiony kubek i wsypujesz do niego kilka łyżeczek ciemnego proszku, by po chwili zalać go wodą i usiąść z nim przy kuchennym stole. Obejmujesz naczynie dłońmi, czując przyjemne ciepło w konczynach i upijasz łyk napoju, wdychając zapach cieczy. Po opróżnieniu całego kubka nie czujesz się już jakbyś nie przespał całej nocy, ale jak nowonarodzony człowiek. Dla ciebie także ta sytuacja nie jest łatwa. Wczoraj zaraz po powrocie ze szpitala odświerzyłeś się i położyłeś do łóżka, nie mając już całkowicie na nic ochoty. Choć byłeś naprawdę zmęczony wydarzeniami wczorajszego dnia, nie mogłeś choć na chwilę zmróżyć oka. Cały czas myślałeś o Ani. Doskonale wiesz, że potrzebuje ona teraz twojego wsparcia, które postanawiasz jej dać. Nie zawiedziesz jej po raz drugi. Nie teraz, kiedy ją odzyskałeś i w pełni sobie z nią wszystko wyjaśniłeś. Uśmiechasz się blado pod nosem, upijając ostatni łyk ciemnej cieczy i spoglądasz na zegar, który wskazuję 9:30. Wzdychasz głośno i niechętnie podnosisz się z miejca, odkładając naczynie do zlewu. Sięgasz jeszcze do lodówki po pomarańczowy sok oraz jogurt, chowasz te rzeczy do torby i narzucasz na siebie puchową czerwoną kurtkę z nazwą klubu z tyłu. Następnie zamykasz za sobą drzwi i zbiegasz schodami na dół, witając się ciepłym uśmiechem ze starszą sąsiadką, która wynosi właśnie śmieci.Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik i włączasz swoją płytę na gorsza dni, by umieć się zmotywować przed treningiem. Ostrożnie i rozważnie prowadzisz samochód, bezpiecznie dojeżdżając na miejsce. Z torbą na ramieniu ruszasz w kierunku drzwi wejściowych, witając się po drodzę ze swoim najlepszym przyjacielem.Wchodzisz do szatni i opadasz na jedną z wygodnych kanap, wyciągając z torby swoje śniadanie. W ekstremalnym tempie opróżniasz opakowanie po jogurcie, a następnie zamieniasz ciuchy na strój treningowy. Przemywasz twarz zimną wodą, by powstrzymać zamykające się same powiki, obiecując sobie że zaraz po treningu odeśpisz noc. Meldujesz się na sali pięć minut przed rozpoczęciem treningu i zaczynasz się rozciągać. Napinasz mięśnie uda, krzywiąc się przy tym nieco. Po kilku minutach rozpoczynacie jak zawsze bieganiem, by po jakiś 30 minutach rozgrzewki, podzielić się na dwie drużyny. Ustawiasz się na swojej pozycji, obserwując uparcie Jochena, który rozpoczyna wasz treningowy mecz. Penchev przyjmuję w punkt, dostarcza zagrywkę do Lucasa, który wystawia ci piłkę jaką lubisz, a ty z całej siły w nią uderzasz. Krywisz się jednak lekko na krzyknięte przez trenera, w twoją stronę głośne "aut". Wykonujesz kilka podskoków i powracasz do gry, poprawiając swój atak w mocnym gwoździem w dziewiąty metr. Stawiasz się w polu zagrywki i wykonujesz ostry serwis, który sprawia kłopoty z przyjęciem Buszkowi. Rafał jednak jakimś cudem dostarcza żółto-niebieską Mikasę do Drzyzgi, który rozgrywa do Schopsa, a ten wykonuję rewelacyjne obicie bloku. Nim spostrzegasz mija ci cały trening, na którym szczerze powiedziawszy szło ci średnio, ale nie najgorzej. Kiedy schodzicie do szatni, napotykasz na sobie groźny wzrok Kowala. Wzruszasz jedynie ramionami i biegniesz w kierunku szatni, przepychając się w drzwiach z Lotmanem.
-Idioto, puść mnie! - krzyczysz ze śmiechem, próbując go wypchnąć z wejścia.
-O nie Andersonku! Pierwsze powiesz mi kochany co się dziś z tobą na treningu działo.- unosi pytająco brwi, a ty tylko wzdychasz i kiwasz bezwładnie głową.
- Paul przesadzasz. Traktujesz mnie jak dziecko.
-Nie, Matt. Ja po prostu się o ciebie martwię. Dobra idź się przebierz, a ja zaczekam na ciebie przy wejściu i wyskoczymy gdzieś na jakie ciastko z kremem. - puszcza ci oczko, a ty odpowiadasz mu lekkim uśmiechem.
Pośpiesznie naciągasz na siebie klubową bluzę i swoje szare dresy, a po drodzę ubierasz na siebie kurtkę. Podbiegasz do machającego w twoją stronę Amerykanina i niechętnie opadasz na miejsce pasażera twojego Nissana. Zastanawiasz się tylko co zrobił ze swoją Toyotą, której jakoś tutaj nie dostrzegasz. Po chwili parkuję pod jedną z waszych ulubionych cukierni i wysiada z twojego samochodu, a ty podążasz za nim. Wchodzicie do "Cukierkowy świat" i zajmujecie miejsca obok okna. Lotman bez zastanowienia zamawia kremówki, a ty po raz drugi tego dnia uśmiechasz się. On cię tak doskonale zna. Jesteście jak bracia. Mówicie sobie o wszystkim. Nie wiesz co byś zrobił, gdyby nie ten facet, który naprawdę cię wnerwia swoją natarczywością i zawzięciem.Gdyby nie on za pewne jeszcze długo musiałbyś starać się o Lisicką. To własnie on doradził ci by tak łatwo nie odpuszczać tylko pokazać jej, że ci na niej zależy. A teraz znowu jesteście razem. Ten człowiek z jednej strony jest kompletnie szurnięty i szalony jak na swój wiek, ale z drugiej to naprawdę wspaniały przyjaciel, który wie jak się zachowac w danej sytuacji. Z rozmyśleń wyrywa cię młoda blondynka, która z zalotnym uśmiechem układa przed tobą talerzyk ze słodkością i dyskretnie wsuwa pod niego kartkę ze swoim numerem. Paul wybucha głośnym śmiechem, a ty po chwili idziesz w jego ślady.
-No, no Matthew. Masz wzięcie kochanie. Ależ z ciebie seksowny chłopczyk.- unosi znacząco brwi, na co ty przewracasz tylko oczami.
-Lotman czy ja ci kiedyś wspominałem, że jesteś poje****?
-Ależ skąd, a czemu pytasz? - mówi, z buzią pełną słodkości.
-W takim razie: Lotman jesteś poje****.- stwierdzasz ze śmiechem.
Przyjmujący spogląda na ciebie groźnie, ale po chwili oblizuję swoją łyżkę po kremie z deseru i opiera głowę na swoich splecionych dłoniach, mówiąc :
-Panie Andersonie, więc spotkałem się z panem by dowiedzieć się dlaczego był pan taki rozkojarzony i nieobecny na treningu. Pana kolega, Paul Lotman poprosił mnie o tą wizytę i prosił także by...-przerywasz mu zirytowany.
-Błagam kretynie skończ to i gadaj normalnie.
Paul widząc, że nie uda mu się rozładować atmosfery swoimi żartami przechodzi do sedna spotkania i wypytuję cię o wszystko. Po chwili zastanowienia opowiadasz mu o wczorajszym rozpoczięciu przez Anię chemioterapi, na co dziwi się przez chwilę, ale później kiwa głową, wysłuchując cię z ciekawością.Następnie przysuwa się bliżej stolika i poklepuje cię po ramieniu, mówiąc:
-Matti będzie dobrze, zobaczysz. Anka to silna babka. Wytrzywa. A nawet pokona to choróbsko.
Uśmiechasz się lekko i dziękujesz Paulowi za to spotkanie. Jesteś naprawdę szczęśliwy, że masz takiego przyjaciela. Lotman to Lotman, ale kiedy trzeba naprawdę ci pomoże. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłeś. To się nazywa prawdziwy przyjaciel. Po odpróżnieniu tależyków z deserów i zapłaceniu za rachunek przez przyjmującego udajecie się do jego mieszkania. Dawno tutaj nie byłeś, gdyż ostatnie dni spędzałeś tylko i wyłącznie w sali Ani oraz na hali.
~*~
Taki rozdział o niczym właświe, ale macie nieco więcej niż zwykle Lotmana i Matta. Przepraszam, że nie udało mi sie dodać nowości w środę, ale miałam próbne i jakoś brakowało mi chęci oraz sił, by wejść tu i coś napisać. Dzisiaj też mnie ogarnęło lenistwo, no ale w końcu się zmotywowałam i po mimo później godziny coś nabazgrałam. Zapomniałam napisać wam napisac słów od siebie pod ostatnim rozdziałem, ale mam nadzieję, że mi wybacyzcie :) Na halę się nie dostałam, gdyż było tylko 40 biletów do zakupenia, ale za to nagrałam Skrę jak wychodzi z autobusu i obok mnie przechodzili z jakieś 3 razy :D Ale zobaczyć ich na żywo to już dla mnie coś :3 Mega wielkie! XD Dziś natomiast jadę na mecz z Radomiem i bilet mam pewny bo już zakupiony :) Tak, więc to na tylę! W miarę możliwości postaram się coś wrzucić w niedzielę a jeśli się nie uda to na weekendzie :3 Pewne rozdziały są w piątki :) Pozdrawiam i weny :*
Jestem tak bardzo kreatywna pisząc komentarz o 1:25 ugh... Ale to mi się strasznie podoba :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
www.zdradzeni-przez-serce.blogspot.com
Nicolette
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńJak zawsze świetny ;3
OdpowiedzUsuńAnka da radę...ma dla kogo walczyć :)
A co do Matta to super że ma wsparcie w przyjacielu...w takich sytuacjach przyjaciele są niezastąpieni a Lotman wygrywa życie swoimi tekstami xD
Życzę weny i zazdro za mecz w Radomiu :P
A co domeczu w Rzeszowie to szkoda że Ci się nie udało ale fajnie miałaś ze Skrzatami kurde też tak chcę xD
Pozdrawiam ;**
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńNo Lotman jak zawsze w wyśmienitym humorze :3
Rozdział jak zwykle świetny:) Anka da radę, w końcu ma dla kogo walczyć. Fajnie, że Matt ma wsparcie w Lotmanie, a jego teksty rozbrajają ;) Z wielką niecierpliwością czekam na dziewiętnastkę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :*
UsuńJestem :-)
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest wcale nudny :-P
Ciekawe czy Ania wytrzyma... Blagam Cię tylko nie rób takiego zakończenia jakie było w filmie. Hmm. A Matt? Czy wytrzyma ? Czy nie spadnie jego forma? No cóż czekam na kolejny :-)
Pozdrawiam , Marta :-)
Wcale, a wcale :P
UsuńMoje zakończenie bd orginale, nie bd kopią filmu :)
Matti jak powiedział Lotman da radę :D
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Ania da radę! To silna kobieta jest. Przezwycięży tę straszną chorobę i udowodni wszystkim, że nigdy się nie poddaje. Wola i chęć walki na pewno jej pomogą. Wie, że ma dla kogo żyć i ta myśl będzie jej przyświecała, podczas pobytu w izolatce. Oby szybko zleciało!
OdpowiedzUsuńMatt i Paul - urocza para! :D
Czy ja już mówiłam, że uwielbiam sposób, w jaki kreujesz Lotmana? :D
Pozdrawiam ;*
Oj mówiłaś, a ja uwielbiam o nim pisać w moich opowiadaniach! :3
UsuńCo za pozytywny gość! A mój dzisiejszy dzień należał do niego :D
Wałek wygrał wszystko xD
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Genialny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńCieszy mnie postawa Ani. Wierzę, że pokona to cholerstwo. W końcu jest naprawdę silną babką i nie jedna na jej miejscu by się poddała.Ale ona tego nie zrobi! :D
Uwielbiam Lotmana i Matta. Są takimi uroczymi i mega zabawnymi przyjaciółmi.
Pozdrawiam, buziaki kochana! ;**
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńMatthew ma branie jak pies na polanie xd
OdpowiedzUsuńOgolnie to takie niby "nudne" rozdzialy tez musza byc ;) milo mi sie go czytalo i czekam na nastepny :) pozdrawiam :*
gracogladackibicowac.blogspot.com
Haha xD Niezły rym :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
Może i o niczym rozdział, jak to stwierdziłaś, ale lekki i przyjemny, a takie też są potrzebne! :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na rozdział z udziałem Karola. Buziaki! ;*
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńLotman i Anderson :) I jak ich tu nie kochać?
OdpowiedzUsuńAnia da radę! Wyzdrowieje i urodzi Mattowi gromadkę dzieci :D
Pozdrawiam i weny kochana ;)
Buziaki ;***
No ich się nie da nie kochać :D <33
UsuńPrzesadzasz chyba z tą gromadką Kochana :D
Dziękuję i pozdrawiam :*
Z drobnym opóźnieniem, ale jestem wreszcie na miejscu :)
OdpowiedzUsuńMam genialny pomysł - kiedy Lotman przejdzie na siatkarską emeryturę, to niech zostanie psychologiem ;) Byłoby całkiem zabawnie, aczkolwiek ja tam bym się bała do niego pójść :D
Może rzeczywiście trochę o niczym, ale nie było nudno :) Nawet z błędami nie tak źle,imo że nie poprawiony :)
Pozdrawiam, kochana :)
Zajebisty pomysł Kochana! :D
UsuńJa tam bym z przyjemnoscią poszła, bo co może być gorsze od nagrywania jak rozciąga swoje bioderka na wałku ^^ :D
O czyli nie jest źle? Jest poprawa? :)
Pozdrawiam i dziękuję :*
Matt i Paul w takich ilościach to jest to co Miśka lubi najbardziej xD
UsuńLotman to nie tylko dobry przyjaciel ale też niezły z niego "Pan Psycholog"! A scenka z tą blondynką i numerem telefonu dała to "coś" rozdziałowi że nie był nudny ale przyjemny :) Co jeszcze mogę powiedzieć.. zazdroszczę zobaczenia zawodników Skry, ja nie miałam takiej okazji :( No ale moja Sovia zobaczona, autografy po części zdobyte więc jestem szczęśliwa jak nigdy <3
Pozdrawiam i zapraszam na 8 z niespodzianką :*
Haha :D Ja też ich uwielbiam razem w jak największej ilości :D <3
UsuńTak, tak. Lotman byłby perfekcyjnym "Panem Psychologiem" w okularkach i garniturku xD
Ja ostatnio na Sovii z Cerradem była na Podpromiu i też uznaję ten wyjazd za udany :) Tym razem udało się dostać do środka i po meczyku podejść do zdjęcia z Paulem, a później na parkingu skorzystałam z tego, że jestem sama i stoje blisko samochodu Niko i podeszła :) Penchev bez problemu mi się podpisał i strzelił sweet focię :D
Pozdrawiam :*
Te Twoje "rozdziały trochę o niczym" też muszą być ;) Dużo Lotmana w tej części i bardzo mi się to podoba, niby bardzo humorystycznie, ale z drugiej strony też dosyć poważnie pokazuje Mattiemu, że nie jest sam w sztabie wsparcia Anki i ma na kogo liczyć, a to bardzo im się obojgu przyda zwłaszcza w tej sytuacji, w której są. Na pewno jest to bardzo trudne, ale wierzę, że oboje dadzą sobie radę, w końcu kto jak nie oni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
Dziękuję i zapraszam na dziś :*
Usuń