sobota, 21 marca 2015

Dwudziesty trzeci: Już ja ci to obiecuję słodziutka.


                                                   ***
[Ania]

Przyśpieszony oddech, kapiące z czoła krople, szybsze bicie serca, przemoczona koszulka...Ty, piłka i Anderson. To zdecydowanie coś co uwielbiasz najbardziej. Owszem, pewnie jesteś zdrowo stuknięta, gdyż wszyscy Polacy nienawidzą, kiedy ciuchy lepią im się do ciała, ale ty uwielbiasz to uczucie. Uczucie, że dajesz z siebie wszystko i wylewasz siódme poty na sali, czy na siłowni, a twoje ciało to potwierdza. Przymykasz powieki i starasz się po raz kolejny skupić. Kilka kroków rozbiegu, wystawa Andersona i twój atak, po którym żółto-niebieska Mikasa ląduję w dziewiątym metrze boiska. Momentalnie na twojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, a Matt kiwa z uznaniem głową, mówiąc że jeszcze kilka powtórzeń i przechodzicie do kolejnego ćwiczenia. Ten Amerykanin jest naprawdę kochany. Specjalnie dla ciebie nie poleciał z drużyną na zgrupowanie, tylko wybłagał u trenera tydzień pobytu w Polsce, obiecując że nie będzie się obijał, tylko trenował. Przecież narażał się na podpadnięcie u Sperawa, ale on nic sobie z tego nie robił. Zawsze gdy poruszałaś ten temat, wzruszasz tylko ramionami i spoglądając ci głęboko w oczy mówił, że nie odpuści dopóki nie powrócisz do szczytu swojej formy. Co ty byś bez niego zrobiła? To cholerne zamieszanie z pocałunkiem Kłosa chyba wzmocniło was i zbliżyło do siebie jeszcze bardziej. Jak to mówią " Co cię nie zabiję, to cię wzmocni". Chyba mają rację. Bierzesz głęboki oddech i rozpędzasz się, wybijasz i uderzasz dłonią w piłkę, która wpada w trzeci metr boiska. Anderson przybija z tobą piątkę, a ty biegniesz w kierunku ławki. Zdyszana opadasz na jej brzeg i sięgasz po sok pomarańczowy. Pośpiesznie odkręcasz korek i na jednym wdechu pochłaniasz połowę napoju. Matthew śmieje się pod nosem na ten widok, obijając piłką od parkietu. Gestem dłoni zaprasza cię do siebie, a ty posłusznie powolnym krokiem ruszasz w jego stronę. On skaczę do bloku i każe ci poćwiczyć blok-aut. Kiwasz jedynie głową i posłusznie wykonujesz serię powtórzeń. Następnie zgodnie z jego wytycznymi ustawiasz się na przyjęciu, od którego zaczynałaś swoją karierę.Jednak kilka lat później przeniosłaś się na atak. Gdyby nie trener twojego pierwszego klubu, za pewne nadal byłabyś przyjmującą. Pewnego dnia oświadczył ci, że przenosisz się na atak, gdyż Paulina doznała dotkliwej kontuzji i nie macie atakującej. Zgodziłaś się i o dziwo z każdym meczem coraz bardziej podobało ci się granie w obszarze pierwszej linii. Kręcisz głową i wracasz do rzeczywistości.  Matthew załącza maszynę, która posyła w twoją stronę wirujące piłki, a ty bez większych problemów odbijasz je sposobem dolny, by po chwili przenieść się na górny. Po chwili przechodzi przez siatkę i staje za tobą, łapiąc za twoje ręce.

-Kotku idzie ci świetnie, dlatego też podzielę się z tobą twoją tajemnicą.-szepcze do twojego ucha, a po twoim ciele przechodzi przyjemny dreszcz.-Zamknij oczy i staraj się przewidzieć kierunek piłki. Rozpoznasz go po...- uważnie słuchasz jego rad. 

Wykonujesz jego polecenie. Na początku idzie ci fatalnie, ale mimo to nie poddajesz się. Po jakiś 15 minutach umiesz już w pełni przewidzieć lot piłki. Z uśmiechem na ustach opadasz na zimny parkiet i rozciągasz się leniwie, przymykając powieki. Wreszcie chwila odpoczynku. Tylko ty i zimno, które ochładza twoje ciało. Uspokajasz swój oddech i po chwili wykończona odpływasz do krainy Morfeusza. Budzi cię dopiero śmiech twojego towarzysza. Chcesz wstać, ale on zaprzecza ruchem głowy i bierze cię na ręce. W podziękowaniu posyłasz mu nikły uśmiech i przykładasz głowę do jego klatki piersiowej, mamrocząc pod nosem:

-Jestem taka zmęczona. Marze tylko o kilku godzinach snu.

-Wiem, skarbie. Chyba za bardzo dałem ci w kość. Jesteś wykończona.- muska twoje czoło swoimi ciepłymi wargami.- Idź się odśwież, ja przy samochodzie.-mówi i zarzuca sobie na ramię twoją torbę, ruszając w stronę wyjścia z budynku. 

Zamykasz za sobą drzwi szatni i wleczesz się pod prysznic. Ściągasz z siebie mokry od poty strój treningowy i wskakujesz pod zimny strumień wody, nakładając na ciało cytrusowy żel. Kilka minut później zapinasz guzik od swojej krótkiej, czarnej spódnicy i docierasz do samochodu Matthew. Otwierasz drzwi od niebieskiego Nissana i opadasz na fotel pasażera, zapinając pasy. Momentalnie usypiasz, a Matt uśmiecha się pod nosem na widok twojej spokojnej twarzy. 

                                                   ***
Z satysfakcjonującym uśmiechem spoglądasz na mały ekranik, który wskazuję ile przebiegłaś. Zegar wybija już szóstą wieczorem, ale ty wcale nie zamierzasz iść do domu. To dopiero druga godzina bieżni, co dla ciebie jest zdecydowanie za mało. W twoich słuchawkach rozbrzmiewa "Do celu", co jeszcze bardziej motywuję cię do dłuższego wysiłku. Przecierasz ręką kapiące z czoła krople potu i bierzesz głęboki oddech. Przymykasz powieki i widzisz obraz, do którego chcesz dotrzeć. Miliony kibiców śpiewających twój hymn narodowy, dwie drużyny po przeciwnych stronach siatki, głos spikera, głośne okrzyki i oklaski, które mają na celu wspierać twoją drużynę, ty w stroju narodowym, z orzełkiem na piersi... Musisz tam być! Aby się tam znaleźć musisz trenować! Nie odpuścisz! Za cholerę! Nie poddasz się! Przyśpieszasz i zaczynasz nucić pod nosem słowa piosenki : 


Do celu masz niewiele mmm tak
A gdy upadniesz
Pomogę ci wstać
Po prostu walcz
Nie poddawaj się
To może być twój szczęśliwy dzień

W końcu nie wytrzymujesz i opadasz na ławkę w kącie. Wyciągasz ze swojej torby butelkę wody mineralnej i zatapiasz w niej swoje usta, chcąc nasycić pragnienie swojego organizmu. Kilka minut później nadal siedzisz, chcąc odpocząć. Wiesz, że zdecydowanie nie powinnaś się tak przemęczać, ale chcesz jak najszybciej wrócić na parkiet. Po 15 minutach przerwy podnosisz tyłek z siedzenia i tym razem zabierasz się za rowerek. Zmieniasz piosenkę i zaczynasz powoli, by nieco rozluźnić mięśnie po ciężkim wysiłku na bieżni. 

                                                          ***
Nieco zestresowana naciskasz na klamkę od gabinetu swojego lekarza i przekraczasz próg pomieszczenia, posyłając mu nieśmiały uśmiech. Mężczyzna śmieje się pod nosem i uspokaja cię, wskazując na krzesło naprzeciw siebie. Chwilę później dołącza do was Matthew, który ledwo co wrócił po zgrupowaniu z Londynu.Splata swoje palce z twoimi i uśmiecha się do ciebie, by dodać ci otuchy. Bierzesz głęboki oddech i prosisz doktora, by wreszcie podał ci wyniki twoich badań kontrolnych. 

-Otóż Aniu, będziesz chyba musiała...-rozpoczyna, ale ty mu przerywasz. 

-O nie. Coś jest nie tak.-mówisz przestraszona. 

-Będziesz chyba musiała mnie kiedyś zaprosić na kawę. Twoje wyniki są zadowalające. Brak nawrotu choroby i nie zapowiada się by w ogóle wróciła. Naprawdę cieszę się, że jako jedna z niewielu osób pokonałaś białaczkę. To nie lada osiągnięcie. Powinni ci przyznać Nobla.- posyła ci tak zwane "perskie oczko", a ty oddychasz z ulgą. 

-A jeśli mogę wiedzieć, co z Klarą? - pytasz zaciekawiona, gdyż ostatnio nie miałaś czasu jej odwiedzić. 

-Takich informacji udzielamy tylko rodzinie, ale ona taktuję cię jak siostrę, więc...Będę szczery. Klara nie jest w najlepszym stanie. Jej wyniki badań z dnia na dzień się coraz bardziej pogarszają.Jeśli nie znajdzie się dawca, będzie naprawdę tragicznie.-uważnie słuchasz jego słów i spuszczasz głowę. 

Po twoim policzku spływa pojedyńcza łza. Tak bardzo szkoda ci Truskaweczki. Jest rozkoszną i miłą osóbką, a tak strasznie cierpi. Dlaczego takie małe dziecko jest skazane na tak tragiczną śmierć? Dlaczego ten świat jest taki niesprawiedliwy? Tak bardzo chciała byś jej pomóc, ale nie wiesz jak. Przecież sama jesteś po chorobie i poddać się przeszczepowi, ale może ktoś z twoich najbliższych. Nagle czujesz jak Matthew zamyka cię w swoich silnych ramionach, a ty bez sprzeciwu układasz głowę na jego ramieniu i zaczynasz cicho łkać. 

-Cii... Już nie płacz. Będzie dobrze.- głaszczę cię po głowie, chcąc cię uspokoić. 

Po kilku dłuższych minutach opuszczacie gabinet lekarza. Kiedy twój chłopak chce opuścić budynek, ty prosisz go by udać się na oddział onkologiczny.Kiwa jedynie głową, a ty łapiesz go za dłoń i ciągniesz w doskonale znanym kierunku. Po chwili stoisz już przed salą małej blondynki, która obecnie siedzi na łóżku i czyta książkę. Opierasz głowę o ramię Matta i przyglądasz się przez dłuższą chwilę słodkiej dziewczynce. W końcu decydujesz się do niej wejść. Z torby wyciągasz swoją koszulkę reprezentacyjną, którą otrzymałaś od trenera i chowasz ją za plecy. Wchodzisz do środka i obserwujesz jak mała zeskakuję z łóżka, a następnie podbiega do ciebie i przytula się do ciebie. Czujesz przyjemne ciepło w środku i od razu twoje myśli zaczynają krążyć wokół jednego z twoich marzeń. Dziecka. Chciałabyś kiedyś tak wrócić z meczu i zostać tak przywitana przez swoją córkę. Chciałabyś by wtuliła się w ciebie, a ty kołysałabyś ją, nucąc pod nosem jakąś piosenkę. Z rozmyśleń wyprowadza cię dopiero głos tej słodkości, do której przyszłaś. 

-Ania. Jak ja za tobą tęskniłam.- mówi z uśmiechem, spoglądając na ciebie tymi swoimi, wielkimi pełnymi zieleni oczami.- Słyszałam w telewizji, że przygotowujesz się do sezonu reprezenracyjnego, więc rozumiem, że nie masz dla mnie czasu. Chciałabym kiedyś pójść na twój mecz, krzyczeć na całe gardło, poznać twoje koleżanki...-mówi rozmarzona. 

-Powiem ci, że jak na swój wiek jesteś naprawdę inteligiętna.-posyłasz jej szeroki uśmiech.-Pójdziesz! Już ja ci to obiecuję słodziutka.-targasz jej blond włoski. 

-Jej, dziękuję.No to nie mogę się doczekać. Kocham Cię Ania, wiesz? -  pyta, uśmiechając się do ciebie słodko. 

-Ja ciebie też słońce moje.- cmokasz ją w policzek.- Mam coś dla ciebie.

-Dla mnie? - pyta, a ty jedynie kiwasz głową.- Co takiego?

-Proszę bardzo.-wyjmujesz za pleców swoją koszulkę z autografami twoich koleżanek z kadry.- Mam nadzieję, że ci się spodoba.- puszczasz jej oczko. 

-Dziękuję! - rzuca ci się na szyję.- Boże! Dlaczego nie mówiłaś, że jest z tobą Matt? 

Wzrusz ramionami i gestem dłoni zapraszasz Andersona do środka. Mała momentalnie odrywa się od ciebie i rzuca się na Matta, który śmieje się radośnie i bierze ją na ręce. Kręcisz z uśmiechem głową, twierdząc w myślach że Matthew byłby wspaniałym ojcem. Truskaweczka ciągnie go do łóżka, a on posłusznie na nim siada i zaczyna grać z nią, w kamień, papier, nożyce. Przyglądasz się temu z szerokim uśmiechem i wyciągasz z kieszeni telefon, włączając aparat. Robisz im kilka fotek, a oni są tak pochłonięci zabawą, że nawet tego nie zauważają. 

                                                    ***

Jesteś tak cholernie szczęśliwa. Z uśmiechem na ustach spoglądasz w błękitne tęczówki Andersona, z głową ułożoną na jego kolanach. Jest tak jak dokładnie trzy lata temu. Ty siedząca z nim na moście grubo po północy i wpatrzona w jego piękne oczy. Tym razem jednak jesteś w nim jeszcze bardziej zakochana i zdolna wykrzyczeć na całe gardło to co teraz czujesz. Wszystko się tak doskonale układa. Ty trenujesz i jesteś już w składzie na tego roczną Ligę Europejską, a Matthew za kilka dni wylatuję do Brazylii, gdzie mają odbyć się finały Ligi Światowej 2015. Karol od czasu waszego spotkania nie odezwał się do ciebie, nie zadzwonił, nie napisał, nie przyjeżdżał do Rzeszowa. Widocznie wziął sobie do serca twoje słowa i dał sobie spokój. Z Olą widziałaś się niedawno i wygląda na to, że Kłos nie pisnął jej ani słowem o tym co wydarzyło się zaraz po twoim wyjściu ze szpitala. Naprawdę szkoda ci Dudzickiej*, gdyż nie jest ona niczemu winna, a nie ma pojęcia co jej chłopak wyprawia za jej plecami. No, ale cóż... Lepiej nie mieszać się w ich sprawy. Na szczęście nie wypytywała cię dlaczego wasz kontakt się urwał, co przyjęłaś z wielką ulgą. Dobra, koniec rozmyślania o Kłosie. Teraz jesteś ty i Matt. Podnosisz się z jego kolan i sięgasz po butelkę wina. Anderson uśmiecha się cwanie pod nosem, a ty spoglądasz na niego pytająco. 

-Wiesz, jesteśmy tutaj sami.. Ty i ja... Nie boisz się, że cię upiję, zgwałcę i porzucę? -pyta z powagą, ale po chwili parska śmiechem. 

-Nie, skąd. Panie Anderson, znam pana od panad 3 lat i wiem, że nie byłby pan zdolny do czegoś takiego.- ukazujesz mu rządek swoich białych perełek. 

-Czyż na pewno? - unosi pytająco brwi, a po chwili wpija się w twoją szyję.

Mruczysz pod nosem i pod wpływem przyjemności odchylasz głowę do tyłu, przymykając powieki. Po chwili jednak odpychasz go od siebie, by rozlać do kieliszków alkoholu. Wręczasz mu naczynie, a następnie stukasz o nie, wypijając jego zawartość na jednym wdechu.

-Za nas.-mówi Matt, przyglądając ci się rozbawiony.- Och, za późno! Ty już wypiłaś. Niegrzeczna dziewczynka.- grozi ci palcem, a ty wybuchasz głośnym śmiechem.

Po chwili wpija się w twoje usta niczym pijawka i szepcze w nie, że wino było przepyszne. Wplatasz palce w jego ciemne włosy, pogłębiając pocałunek. Matthew natomiast przejeżdża palcem po twoim odkrytym udzie, wywołując u ciebie przyjemny dreszczyk. Po kilku dobrych minutach odrywacie się od siebie i staracie się uspokoić swoje przyśpieszone oddechy. Uśmiechasz się pod nosem i przykładasz głowę do jego klatki piersiowej, wsłuchując się w bicie jego serca. Serca, które bije tylko dla ciebie i nikogo innego. 

                                 ~*~

Nom to prezentuję wam dwudziestkę trójkę :) Mi osobiście się ona bardzo podoba, ale to tylko moje skormne zdanie ;) Na wasze jak zawsze czekam w komentarzach :3 Na mecz nie pojadę, bo nie mam z kim xd No, ale na Sovię- Skra się szykuję z przyjaciółką <3 Może tym razem się uda :3 Fanpage coś ma małe obroty, więc dajcie znać czy go zostawić czy usunąć, bo na początku to chyba normalne, ale kurczę nie wiem... Planica <3 Pechowa dla Piotrka i Dawida, ale jest jeszcze dzisiaj i niedziela ;) Kamil i Klimek kapitalnie dziś skakali <3 Gratulacje panowie! :3 A Asseco z awansem ;) Bravo Soviacy! :D Dobra to chyba tyle :P Pozdrawiam i do zobaczenia :* ( może w niedzielę :) )
PS: Przepraszam za wszelkie błędy :) 


19 komentarzy:

  1. Świetny ;3
    Ania zrobi wszystko, żeby wrócić do upragnionej formy ;) bardzo ważne jest dla Niej wsparcie Matta, który jak widać zrobi dla Niej wszystko ;D
    Takie z Nich słodziaki ^^
    Jejku niech Klara wyzdrowieje... to takie cudowne, słodziutkie dziecko. Mam takie przeczucie, że pomimo z tym związanego przerwania treningów, Matt zdecyduje się zostać dawcą dla Klary ;D
    Zapraszam do siebie na 66:
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ania oddaje całą siebie i charuję by znaleźc się w reprezentacji, a Matthew jak zawsze mimo swoich meczów i wyjazdów stara się przy niej być jak często to tylko możliwe :)
      Trzymajmy kciuki by znalazł się dawca :) Zapewniam Cię, że nie będzie nim Anderson :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Myry myry... dobrze że Karol odpuścił. Bo odpuścił prawda? Pokazałaś wspaniałe relacje pomiędzy Klarą a Anką :) To jest słodkie :) Szkoda że mała ma złe wyniki :(
    Czekam na następny :)
    Nicolette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol? Hmm.... Jak na razie tak, ale czy ostatecznie to się przekonamy :)
      W tym się zgodzę z Tobą w stu procentach :3 Ania i Klara są ze sobą bardzo zżyte, co jest dziwne, gdyż różni je spora różnica wieku, ale za to łączą tragiczne przeżycia i wspólna pasja, jaką jest siatkówka :3
      Spokojnie, Ania z Matthew już się o to zatroszczą by się one polepszyły :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Rozdział świetny. Nareszcie trochę błogiej sielanki, poza niestety historią Truskaweczki, ale wierzę, że i jej się uda. Niestety życie nie składa się z samych radosnych zdarzeń. Bardzo fajnie, że wplotłaś w ten rozdział trochę siatkówki :)
    Karol się nie odzywa i może niech tak zostanie. Póki co wszyscy są szczęśliwi i niech tak będzie. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość sporo tej siatkówki i chyba jej nie zabranie aż do końca ;) Ale wam to chyba odpowiada, prawda? :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Nie usuwaj strony!!!!!!
    A więc... Niech Klara wyzdrowieje, błagam ;_; Rodzina Andersonów: Matthew senior, Ania, Matthew Junior - brzmi bardzo dobrze ;) Niech Karol ułoży sobie życie z Olą, ale chciałabym też, żeby dogadał się z Anią i żeby zostali przyjaciółmi...
    Czekam na następny :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okay, Okay, zrozumiałam! Nie bij! :D
      Haha xD Ty byś tylko dzieci chciała, ale rodzić za naszą bohaterkę to już nie xD
      Być może sobie wszystko przemyśli i jaśnie przyjedzie do Ani...
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Rozdział jak zawsze świetny :) Błoga sielanka, która mi się podoba, no może poza historią Truskaweczki, ale wierzę że i jej uda się z tego wyjść. Kłos się nie odzywa i może tak będzie lepiej. Czekam na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania jest wspaniała ! Zazdroszczę jej ambidności, ale także pokory ! Widać, że kocha siatkówkę.. ���� Wróciła odrazu do treningów , brawoo ���� Wspaniała !
    I jeszcze Klara ! Tak bardzo mi jej szkoda , jeju .. :( Dziewczynka , taka mała , a Tyle już przeżyła ! :( Chciałabym by Ania i Matt zostali jej rodzicami.. Bylby happy end ! No i oczywiście żeby Truskaweczka wyzdrowiała - najwazniejsze !
    Czekam na 24 �� Pozdrawiam :*
    P.S Mi tez się rozdział podoba ��
    ° Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja bym chciała być taka ambitna jak ona w nauce :D
      Ej! Nie zapędzaj sie :P Ja tu decyduję czy bd happy czy bad end :)
      Klara ma babcię, która ją bardzo kocha, więc nie wypada małej jej odbierać ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Jestem :-)
    Ook jak ślicznie. Tylko czemu jest gorzej z " Truskaweczką" ? :-(
    Matt i Ania tacy szczęśliwi. <3
    Niech oni mają te dziecko o ktorym Ania tak marzy.
    A co do piosenki "Do celu masz" to osobiście znam tych 4 Panów :-)
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo potrzebuje przeszczepu, a go nie ma, więc stan jej się pogarasza :(
      Są młodzi, zakochani, ale jak narazie oboje chcą się skupić na siatkówce :3 Ania będzie musiała poczekać z realiznowaniem swojego marzenia o córeczce ;)
      No nieźle :D Ja tam kocham tą jedną ich piosenkę, bo reszty nie słuchałam :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Aaa *,* Dla mnie dwudziestka trójka baaardzo udana Kochana! Cieszę się że Karol wreszcie zrozumiał że kocha Olę a Matt wybaczył Ani i każdy jest happy :D
    Ania silna babka, zawszę to mówiłam! Fajnie że wróciła do treningów i ma kto ją wspierać.. Ale nadal szkoda mi Klary i jej babci bo ona jest taka malutka a tyle przeszła a jej babcia pewnie ogromnie to przeżywa bo takiej małej kruszynki nie można nie kochać <3
    Pozdrawiam i zapraszam na spóźnioną 9 ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :3
      Oj tak :( Klara jest taką delikatną, a zarazem pełną pozytywnej energii istotką, a tyle już przeszła i nadal musi cierpieć przez białaczkę :'c
      Pozdrawiam i weny :*

      Usuń
  9. Normalnie jestem 100-procentowo pewna, że coś się niedługo zepsuje. Jeśli nie coś z Anią, to z Klarą albo Karolem. Albo z kimkolwiek innym, ale na pewno ta słodycz nie potrwa długo, już ja cię znam.
    Z wrodzonej niewrażliwości nie będę się rozczulała nad sytuacją, po prostu po cichu będę liczyć, że będzie okey.
    Zapach frytek odbiera mi zdolność myślenia, więc już może skończę i pójdę je zjeść.
    Buźki ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj znasz, znasz ;)
      Haha xD Spóźnionego smacznego :3
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  10. Cudowny <3 Sielanka Matta i Ani trwa w najlepsze!
    Trzymam mocno kciuki za Klarę, żeby wyzdrowiała :)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń