[Karol]
Nieźle się dziwisz, kiedy w progu zamiast Anki dostrzegasz Winiarskiego. Spoglądasz na niego z obojętnością i układasz głowę na swojej miękkiej poduszce. Przymykasz powieki i starasz się zasnąć, lecz nie przychodzi ci to łatwo. Nagle czujesz jak materac ugina się pod czymś ciężarem. Nie otwierasz nawet oczu, bo doskonale wiesz, że to Michał.
-Stary, powiedz mi co ty chcesz osiągnąć takim zachowaniem? - mówi spokojnie.
-Jakim zachowaniem? Przecież chciałem tylko by Ania się ze mną pogodziła i było tak jak dawniej.-odpowiadasz, ponosząc się do pozycji siedzącej.
-I myślisz, że jak ją zmusisz do mieszkania z tobą w jednym pokoju to ci wybaczy? Chłopie, ogarnij się! Pierwsze proponujesz jej przyjaźń, później całujesz, a potem znowu wracasz do swojej propozycji. Jesteś popierdolony.- stwierdza Winiar.
Doskonale wiesz, że ma rację. Ma ją w 100%. Co się z tobą stało Karol? Kiedyś byłeś pełnym optymizmu facetem, po uszy zakochanym w Dudzickiej i spędzającym z nią każdą chwilę pomiędzy wyjazdami, treningami. A teraz? Teraz jesteś zwykłym dupkiem, który chciał wykorzystać bliskość do swojej przyjaciółki. Co się do cholery stało? Owszem, kochasz ją, ale przecież ona ma już swoją połówkę. A ty ciągle zaniedbujesz Olę, ukrywając się pod pretekstem zmęczenia, treningów, meczy. A ona ci wierzy, bo w końcu ci ufa. Jakim prawem masz sumienie ją okłamywać? Okłamywać dziewczynę, która wytrzymała z tobą 7 długich lat i zna cię lepiej niż ty siebie. Jakim cudem umiesz spojrzeć w jej ciemne oczy i zwyczajnie skłamać jej w twarz? Kłos jesteś podły! A ona niczego nieświadoma siedzi u ciebie w mieszkaniu do późnych godzin nocnych, wyczekując twojego powrotu. Karol doskonale umiesz zagłuszać swoje sumienie. Robisz to wręcz perfekcyjnie.
-Wiem, Michał.Wiem.Ale jak mam jej pokazać, że mi na niej zależy? Zależy jak na przyjaciółce, nie dziewczynie? -pytasz, spoglądając na niego błagalnie.
-Zamiast zmuszać ją na siłę do rozmowy, daj jej czas. Ona musi sobie wszystko przemyśleć. Nie jest pewna czy masz naprawdę dobre intencję czy chcesz rozwalić jej szczęście przy boku Andersona. Wyluzuj chłopie.-klepie cię po ramieniu, posyłając delikatny uśmiech.- No, a teraz gasimy i idziemy spać! Jutro trening, na który wstaniesz jak nowo narodzony, prawda?- pyta stanowczo.
-Dzięki, Michał. - posyłasz w jego stronę wdzięczny uśmiech.
Winiarski odpowiada ci tym samym i pada na sąsiednie łóżko. To był bardzo męczący dzień, szczególnie dla ciebie. Musisz teraz zająć się Olą. Musisz wynagrodzić jej ten stracony czas. No i chyba musisz w końcu powiedzieć jej prawdę co do sytuacji z przed kilku miesięcy... Na razie jednak nie chcesz o tym myśleć. Przykładasz swoją głowę do śnieżniobiałej poduszki i przykrywasz się kołdrą w tym samym kolorze. Z szuflady wyciągasz swój i'Phone i wystukujesz na nim tekst: " Śpij dobrze Skarbie :* Kc :* Karol :) " a następnie adresujesz do Dudzickiej i klikasz " wyślij".
***
[Ania]
Jesteś pewna, że Speraw zabiję Andersona i to w bardzo okrutny sposób.Wczoraj tak byliście zajęci sobą, że wróciliście do hotelu około 2 nad ranem. Oby się o tym nie dowiedział, bo jak Matt mu podpadnie to będzie z nim ciężko.Śmiejesz się głośno na wspomnienie waszego wczorajszego wieczoru, a właściwie nocy. Jak ty cholernie za nim tęskniłaś. Tak bardzo brakowało ci tych jego błękitnych oczów, tych całujących jak żadne inne ust, czy choćby jego dotyku. Kompletnie zwariowałaś na jego punkcie. Chyba musisz poważnie zacząć myśleć nad waszą wspólną przyszłością.Wsuwasz na nogi czarne rurki, a na górę ubierasz sweter w pudrowo różowym kolorze. Jak na razie pogoda nie jest najlepsza, więc wolisz ubrać się cieplej. Włosy zaplatasz w grubego kłosa i pewnym krokiem kierujesz się w stronę łazienki.
-Włodarczyk! Ile tak jeszcze będziesz siedział?!- krzyczysz, dobijając się do drzwi.
-Ile mi się podoba! - odpyskowuję ci, a ty prychasz pod nosem.
-Hm... Co tu mamy. " Hej kociaku! :* Mrrr...." - odczytujesz na głos wiadomości Wojtka.
-Ej! Nie masz prawa grzebać w moim telefonie!- z łazienki wyskakuję oburzony przyjmujący.
Wystawiasz mu jedynie język i zamykasz za sobą drzwi. Szybko poprawiasz swoje ciemne rzęsy czarną maskarą, a następnie muskasz usta lekko jasną szminką o odcieniu różu. Strzelasz sobie tzn "selfie" , wysyłasz je do Matta z krótkim dopiskiem i opuszczasz pokój, mijając ubierającego się Włodarczyka. Na schodach witasz się z Winiarskim, który daje ci sprawozdanie z wczorajszego wieczoru spędzonego w pokoju Kłosa. Razem kierujecie się w stronę stołówki, a następnie zajmujecie miejsce obok Fabiana, Zatorskiego i Ziomka. Z uśmiechem zajadasz się pyszną sałatką porową, popijając świeżo zaprażoną kawą. Najedzona odkładasz na bok talerzyk i ujmujesz w dłonie kubek z gorącym napojem. Upijasz łyk parującej cieczy, zanosząc się jej aromatem. Fabian dostrzegając zachwycającą minę śmieje się pod nosem, na co ty spoglądasz na niego rozbawiona i szepczesz " no co?", które on bez problemu odczytuję z ruchu twoich warg. Naczynia układasz na taczce, a następnie zanosisz do wyznaczonego miejsca. Szybkim ruchem opuszczasz pomieszczenie, a następnie ruszasz w stronę wyjścia z budynku. Pogoda z każdą minutą się poprawia, a ty masz ogromną ochotę na spacer w kierunku niedaleko znajdującej się hali. Powolnym krokiem przemierzasz ulice, zachwycając się muskającymi twoją twarz płomykami słońca. Nim spostrzegasz stoisz już przed wejściem na obiekt sportowy. Przekraczasz punkt budynku i w ciemno kierujesz się w prawą stronę, gdyż nigdy tu nie byłaś. Jakie jest twoje zaskoczenie, gdy natrafiasz akurat na rozgrzewkę Amerykaninów. Po cichu zajmujesz miejsce na trybunach, jednak nie uchodzi to uwadze Matthew. Posyłasz mu szeroki uśmiech i machasz do niego, obserwując jak kąciki jego ust wzbijają się na wyżyny. Niestety tą chwilę przerywa John, który jest wyraźnie wkurzony, że twój chłopak zamiast ćwiczyć zajmuje się romansami. Wzruszasz jedynie ramionami, kiedy Matt spogląda na ciebie błagalnie. Po chwili chłopaki biorę żółto-niebieskie Mikasy i zaczynają odbijać w parach. Postanawiasz skorzystać z okazji i porobić kilka zdjęć. Z kieszeni wyjmujesz swój niezawodny i'Phone i podchodzisz bliżej barierek. Robisz kilka fotografii, ale przestajesz kiedy Speraw przywołuję do siebie Matta. Owa dwójka znajduję się niedaleko ciebie, więc może coś usłyszysz.
-Anderson! Jakim prawem bagateliżujesz moje zasady i robisz sobie co chcesz?!- wrzeszczy na całe gardło Speraw. -I nawet nie próbuj udawać, że nie wiesz o co mi chodzi.- mówi stanowczo, widząc że Anderson otwiera usta by coś powiedzieć.
-Trenerze, tak dawno nie widziałem się ze swoją dziewczyną i po prostu chciałem się z nią zobaczyć.-mówi zmieszany brunet, drapiąc się po głowie.
-To rozumiem, ale żeby wracać do hotelu o 2 w nocy to już nie! Cholera! Anderson mam ci przypominać zawsze, że Clark chętnie zagra na twojej pozycji za ciebie?!
-Nie trzeba. To ostatni raz, trenerze.- zapewnia go i posyła mu szeroki uśmiech.
-Ty mi tu swoich kłów nie wystawiaj, bo na mnie one nie działają.-zapewnia Andersona Speraw, a ty wybuchasz głośnym śmiechem.
-No proszę! Mamy tutaj szpiega! - ni stąd ni zowąd pojawia się obok ciebie Paul.
-Kurwa! Lotman! Pojebało cię?! Mało z stąd nie zeszłam!- łapiesz się za serce, a Amerykanin posyła ci ten swój firmowy uśmiech.
-Mi też cię miło widzieć Aniu.-odpowiada, szczerząc się do granic możliwości.- Chłopaki! Wiecie co macie robić!- Paul bierze cię na ręce i biegnie z tobą na parkiet.
-Ej, co jest kuźwa?- pytasz zdezoriętowana.
Jankesi rzucają się na ciebie piłkami, a ty obserwujesz nimi w różne części ciała. Patrzysz z mordem w oczach na Lotmana, który jak gdyby nic trzyma cię na rękach i pozwala na używanie wobec ciebie przemocy sportowej. No tak być nie może! Zirytowana próbujesz wyrwać się z jego uścisku, ale on nie odpuszcza. Bierzesz głęboki oddech i starasz się uspokoić, ale kiedy jedna z kolorowych Mikas trafia w twoją prawą pierś nie wytrzymujesz! :
-O co wam chodzi no do cholery!?
-To za uprowadzenie nam wczoraj Matta. Miał z nami w pokera grać, a ty nam sponsora porwałaś.- mówi z wyrzutem Maxwell.- Dobra, możecie wchodzić.- zaprasza kogoś gestem dłoni.
-Sto lat! Sto lat! Niech żyję, żyję nam! Sto lat! Sto lat! Niech żyję, żyję nam! Jeszcze raz! Jeszcze raz! Niech żyję, żyję nam! Niech żyję nam! Kto? Anka1 - po hali rozległy się fałsze Amerykanów i Polaków.
-Jezu! Chłopaki dziękuję wam!- mówisz uradowana i rzucasz się na szyję każdemu po kolei. - Zapomniałam, że dziś obchodzę urodziny. Kochani jesteście!- muskasz ich policzki swoimi wargami.
-Bo będę zazdrosny. - śmieje się Matt, który staje obok ciebie i obejmuję cię w pasie.- Najlepszego kochanie!- całuje cię czule.
***
Po za prezentowaniu swoich wokalnych umiejętności polskich i amerykańskich siatkarzy na hali odbył się trening. Teraz jednak wracasz od Matta, z którym spędziłaś całe popołudnie w bardzo przyjaznych okolicznościach. Jedliście razem niewielki tort, oglądaliście komedię romantyczną i wymieniali DNA, jak to nazwał Lotman. Śmiejesz się pod nosem z jego słów i naciskasz na klamkę od pokoju numer 454. To co widzisz tuż po przekroczeniu progu wprawia cię w śmiech, którego nie jesteś w stanie opanować. Twój genialny współlokator śpiewa na środku pokoju " Białego Misia" w tych swoich bokserkach od mamusi. Ratujcie ludzie! Czy tutaj muszą być sami popaprańcy? Włodarczyk jak widać bardzo wczuł się w swoją rolę, gdyż zwyczajnie nie zauważa twojej obecności i dalej kręci tyłkiem, wyjąc do dezodorantu:
-Hej dziewczynoo, o ,spójrz na misia a, a .On przypomni, przypomni chłopca ci. Nieszczęśliwego, o, białego misia a, a .Który w oczach ma tylko szare łzy.
Pośpiesznie wyciąga swój telefon i włączasz nagrywanie. Po jakieś minucie chowasz komórkę z powrotem do kieszeni.
-Włodarczyk! Kosmici ci mózg wyssali? - pytasz rozbawiona.
-Nie, a czemu pytasz?- unosi brwi ku górze.
-No bo kto normalny tańczy w bokserkach w białe misie i śpiewa do dezodorantu? Nie wydaję ci się to trochę dziwne?
-Wcale.- posyła ci szeroki uśmiech.
-Błagam cię, oszczędź mi tego widoku i fałszu.-prosisz go, a on odpowiada ci szczerym śmiechem.
Kręci głową i znika za drzwiami łazienki. Oddychasz z ulgą Opadasz na swoje łóżko w kącie i postanawiasz sprawdzić co się dzieje w internecie. Układasz się na brzuchu i przeglądasz Facebooka na laptopie. Odpisujesz koleżankom z kadry i zapewniasz ich, że po finale Ligi Światowej zabierasz się za ofensywne trenowanie. Przymykasz powieki i zmęczona dzisiejszym dniem zasypiasz.
***
Kilkanaście tysięcy ludzi zdzierających sobie gardła dla wspierania polskich siatkarzy, wspaniały duet spikerów, prowadzących doping, dwie drużyny, 12 zawodników... Nie pierwszy raz jesteś na meczu reprezentacji siatkarzy, ale za każdym razem robi to na tobie oszołamiające wrażenie. To niesamowite, że kilkanaście tysięcy ludzi skupia się w jednym miejscu by kibicować swojej drużynie aż do ostatniej piłki. Tu nie ma żadnych kłótni, zamachów, wojen. Tu jest jedna rodzina, kochająca ten piękny sport. Z uśmiechem na ustach przemierzasz korytarz hali, zmierzając w kierunku szatni Polaków. Bez pukania wpadasz do środka i siadasz na jednej z ławek, przyglądając się zakładającym koszulki chłopakom. Posyłasz im szeroki uśmiech i klaszczesz w dłonie, krzycząc że finał jest nasz. Siatkarze przyznają ci rację i w bojowych nastrojach opuszczają pomieszczenie, zmotywowani do jednego. Zwycięstwa z Iranem. Każdego z nich klepiesz po pośladkach, śmiejąc się przy tym głośno. Zajmujesz swoje miejsce tuż przy barierce i układasz głowę na ramieniu Andersona, który z chęcią towarzyszy ci przy wspieraniu twoich rodaków, a jego kolegów z parkietu. Z ciekawością przyglądasz się rozgrzewającym zawodnikom, popijając swoją colę z lodem. Matthew spogląda na ciebie groźnie, ostrzegając cię byś tyle nie piła, bo może to zaszkodzić twojemu zdrowiu. Uciszasz go wtedy całusem i dalej sączysz napój za pomocą słomki. W końcu nadchodzi ten moment. Wszyscy wstaję z miejsc i wyciągają w górę barwy narodowe przedstawiona na flagach. Kapela zaczyna grać, a każdy kibic biało-czerwonych z całych sił śpiewa hymn Polski, w tym także. Ty bierzesz głęboki oddech i ile masz sił w płucach wykrzykujesz słowa pieśni narodowej. Czujesz dreszcze, które nawiedzają twoje plecy. To jest takie magiczne... W końcu wypuszczasz powietrze z płuc i opadasz na miejsce. Matthew spogląda na ciebie roześmiany, a ty kompletnie nie wiesz o co mu chodzi.
-Ty mój kochany buraczku.-całuję cię w policzek.
Pośpiesznie wyjmujesz z torebki lusterko i przyznajesz mu rację. Jesteś cała czerwona. Widocznie odśpiewanie hymnu było dla ciebie lada wyczynem, ale chciałaś oddać całą siebie. Upijasz spore dwa łyk napoju kofeinowego. Zaciskając kciuki, zatrzymujesz wzrok na rozpoczynającym serwisem mecz Włodarczyku. Mocna, wyciągająca zagrywka, którą ledwo co przyjmuję Mirzadżanpur, a Maruf nie nadąża dobiec. Pierwszy punkt dla Polski! Widzisz tą radość Włodarczyka i od razu na twoją twarz wkrada się szeroki uśmiech. Kolejna świetna zagrywka, ale tym razem Irańczycy radzą sobie z przyjęciem, a Maruf bez problemu rozgrywa do Ghaemiego. Klniesz pod nosem, a Matt śmieje się uroczo. Podwędza ci colę, co szybko zauważasz. Spoglądasz na tablicę z wynikiem, na której widnieje 8:5 dla Orzełków. Po chwili chłopaki wracają na boisko i rozpoczynają od autowej zagrywki Miki. Tym razem reagujesz już spokojnie, czekając na ciąg dalszy pierwszego seta. Piętnaście minut później atakiem z prawego skrzydła popisuje się Bartosz Kurek, który zdobywa dla nas 20. oczko. Trzy porządne zagrywki sprawiają, że Polacy odskakuję Iranowi na 19: 23. Po chwili wszyscy stają z miejsc i krzyczą " ostatni!". Serwujący właśnie Bociek grafia w górną taśmę siatki, ale przynosi to nam szczęście, gdyż żaden gracz perskiego państwa nie spodziewa się tego, że piłka spadnie w boisko. Uradowana rzucasz się na szyję Andersonowi i całujesz go namiętnie. Brunet śmieje się głośno i ciągnięty przez ciebie udaje się do szatni chłopaków. Przybijasz z nimi piątki i dopingujesz do wygrania kolejnego seta. Twój wzrok zatrzymuję się na Karolu, który o dziwo uśmiecha się szczerze do ciebie i wydaje się być w znakomitym humorze.Może sobie odpuścił? Chyba na to wygląda. Drugi set to długa seria zagrywek Gafura, która sprawia naszym trochę kłopotów. Wynik na pierwszej przerwie technicznej to 8:4 dla Persów. Nieco zirytowana zrywasz się z miejsca i podbiegasz do barierki. Łapiesz za ramię Winiarskiego, a on spogląda na ciebie pytająco.
-Co tak szarpiesz na tym przyjęciu?- pytasz, marszcząc brwi.
-A jakoś tak.- odpowiada ci, posyłając ci delikatny uśmiech.
-Weźcie im dowalcie 3:0 i do hotelu.- śmiejesz się, a on wraz z tobą.
Przybijasz jeszcze z nim żółwika i wracasz do osamotnionego Andersona, a może nie tak wcale osamotnionego. Gdy spoglądasz w jego stronę dostrzegasz brunetkę, blondynkę i szatynkę, które ewidentnie go podrywają. Zaciskasz ręce w pięści i kierujesz się w ich stronę. Wpijasz się w usta Matta, chcąc wzbudzić w nich złość. Zaskoczony siatkarz sadza cię sobie na kolanach i pogłębia pocałunek, jeżdżąc dłonią po twoich plecach. Musisz przyznać, że choć robi to po raz pierwszy strasznie ci się to podoba. Ty wplatasz palce w jego ciemne włosy i przyciągasz go jeszcze bliżej. Świat dla was teraz nie istnieje. Nie liczy się już mecz, a wy. Gdyby nie przerywający wam Lotman, za pewne trwałoby to jeszcze dłużej. Zarumieniona opadasz na swoje miejsce i zasłaniasz włosami swoje policzki, nie chcąc by zobaczył je Paul.
-No kurwa! Co ten popierdoleniec robi!?- wykrzykuję łamanym polskim.- Fabio! Weźże tym bicepsem lepiej pracuj! Dasz radę Arnold!
-Loti możesz się z szanownej łaski zamknąć? Robisz nam siarę!- warczysz na niego, a on unosi dłonie w geście kapitulacji.
-Nowakowski weźże bardziej w prawo!- krzyczy dalej, a ty strzelasz tzn. face palm.
-Może być pan trochę ciszej?- pyta starszy mężczyzna, siedzący za wami.
-Postaramy się o to.- puszczasz mu oczko i łapiesz Lotmana za ucho, słuchając jego jękó bólu.- Weź się kurdę zamknij bo ci zaraz przyładuję i wcale nie żartuję. -szepczesz mu na ucho.- Jasne? - pytasz, a on kiwa głową.
Nim spostrzegasz Polska kończy mecz wygraną 3:0, uzyskując 25:15 w ostatniej parti. Uradowana wbiegasz na parkiet i przytulasz chłopaków, gratulując im pierwszej wygranej na turnieju. Może wynik wydaje się łatwy, ale mecz wcale takich nie był. Pełno zepsutych zagrywek po obu stronach, czasami długie serie doskonałych serwisów, świetne ataki, trudne do obrony i wiele innych rzeczy, które sprawiły, że ten mecz był emocujący i wymagający wysiłku.
~*~
Jak mi się mega przyjemnie ten rozdział pisało to wy chyba nie macie pojęcia :D Jak zawsze gdy siadam do komputera przychodzą mi nowe pomysły i stare opuźniam na kolejne rozdziały i tak też było i dziś no, ale rozdział wam się chyba podoba nie? :) W kolejnym pewnie będą kolejne mecze, a dopiero w 28. wydarzenia z życia Ani, które na pewno was bardzo zaciekawią ;) Tak, więc nie pozostaje nic innego jak czekać :D Obiecuję, że nie pożałujecie ;3 Jak dobrze pójdzie to jeszcze 9. rozdziałów z moich wstępnych wyliczeń, ale coś mi się wydaję, że będzie więcej :D Nie ma się co martwić, emocji nie zabraknie, tym bardziej, że wystartowałam z nowym blogiem ;) Niektóre z was już na nim były, a dla tych co go jeszcze nie widziały zapraszam : Miłość jest jak wiatr nie możesz jej zobaczyć, ale możesz ją poczuć. Na razie są tylko bohaterowie, zwiastun i prolog :3 Czekam na wasze komentarze tu i na Niko ;3 Pozdrawiam i do zobaczenia w ponedziałek na Niko i Wojtku no i może tutaj też :)
Tobie się świetnie pisało, a mi się świetnie czytało ! Tak lekko, nie to co tych Krzyżaków.. Po 1 stronie zrezygnowałam xD Przechodząc do 26 , Ania miała urodziny.. Hmm , taki prezent , to i ja bym bardzo chciała ! Zazdroszczę <3 Matt jak zwykle taki suodkii !
OdpowiedzUsuńI ten pocałunek na meczu, Mmm <333
Haha, a ten Lotman w nie odpowiednim momencie.Zresztą jak zwykle.. :D Musiał to przerywać ?!!!, "Zabić" tylko.. :D I te jego wykrzyki , hahah :D Nie zapominając o Włodarczyku, hahs :D Spójrz na misia , Na boskerkach jest <3 hahas :D Megaa !!! Coraz bardziej nie chcę żebyś kończyła tego bloga !
Ale cóż , Coś się zaczyna , to i musi skończyć :3
Pozdrawiam i czekam na 27 <3
° Natalia
I brawo! Ja też ich nie czytałam ^^
UsuńUmie kobieta pokazać swoją siłę i zawziętość, no nie? :D
Spokojnie, będzie Niko, który wcale nie będzie gorszy pod względem humoru :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :*
pierwsza zajmuję!!
OdpowiedzUsuńCholerka jednak druga :(
UsuńKocham ich <333 Włodi w gaciach od mamusi xD Pozdro z podłogi xD
Poprawiasz mi meeega humor :) Chyba nie skomentowałam Niko :( Ale nadrobię xD Lotman- takie wyczucie czasu xD A to Sto lat było sweeeet ^^
Nicolette
Startujemy w przyszłym tygoniu :)
www.polsko-bulgarsko-amerykanska-milosc.blogspot.com
To nic... Ważne, że jesteś jako jedna z pierwszych ;)
UsuńA tam... Ja tylko opisuję ich jak ich sobie wyobrażam i to co widzę w TV :D
Dzięki, że wpadłaś :D
Pozdrawiam i do zobaczenia :*
Na pewno będę <33
Czyli widzę, że mój pomysł z 'Białym Misiem' nie pozostał niezauważony. Dokładnie tak to sobie wyobrażałam :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Winiarowe porady poskutkują już na dobre i Karolek zajmie się wreszcie tym, kim powinien, a nie jakieś kombinacje alpejskie odstawia ;)
U Włodiego i Nico już byłam, zresztą wiesz.
Tym razem przepraszam bardzo, ale muszę:
- AMERYKANÓW nie Amerykaninów
- czy przypadkiem nie powinno być tzw a nie tzn?
Pozdrawiam <3
Wiesz miałam nadzieję, że Ci się spodoba, więc go wykorzystałam ^^ Mam nadzieję, że się nie gniewasz? :)
UsuńKarol chyba zrozumiał co musi robić ;)
To z pośpiechu :D Wybacz :( Masz rację, nie zauważyłam :P
Pozdrawiam :*
Rozdział jak zawsze cudowny ;3
OdpowiedzUsuńMichał chyba przemówił Kłosowi do rozsądku. I brawo ^^
Hahhah Wojtuś w tych swoich bokserkach śpiewający do mikrofonu skradł moje serce xD
Panie Lotman! Może troszkę kultury na meczach a nie tak po chamsku przeszkadzać innym śledzić tak emocjonujące spotkanie xD
Chłopcy tą urodzinową niespodzianką zrobili Ance mega przyjemność i zaskoczenie którego Jej zazdroszczę xD
Pozdrawiam ;**
Bo Michałek ma ten dar, nie? ^^
UsuńWłodek wymiata jak zawsze :D Loti po prostu emocjonalnie nie wytrzymuję xD
Bo oni są w końcu kochani <33
Pozdrawiam :*
Rozdział przecudny, zresztą jak zawsze ;) Włodarczyk śpiewem powalił mnie na łopatki. Ja też bym chciała taką niespodziankę :) Pocałunek na meczu przesłodki. Panie Lotman trochę kultury ;) Czekam na następny:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłodi to wariat, ale słodki wariat :3 <333
UsuńPaula nie ogarniesz! xD
Pozdrawiam :*
A nam się przyjemnie czytało <3 Przepraszam za małe opóźnienie ale jak zawszę nie mam czasu :( Włodarczyk to mistrz poprawiania humoru, serio! Oczywiście razem z Lotmanem :D Chłopaki nie zapomnieli o urodzinach - bardzo pozytywne zaskoczenie dla Anki tym bardziej że ona sama zapomniała. I cieszę się że Winiar pogadał z Karolem i wszystko sobie uzgodnili (mój apel do Karola nadal aktualny!!) xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
UsuńNadrobiłam :3 Czyta się dalej tak samo szybko i przyjemnie, jak wcześniej ;) Klos strasznie działa mi na nerwy, ale dzięki temu wprowadza cień niepewności ^^ Chyba lepszych urodzin nie można sobie wyobrazić, Matt jest taki kochany ; 3 Ogromny plus za Wojtka, tak zabawnie z nim jest :) Mam nadzieję, że szykują się jakieś większe zobowiązania i plany na przyszłość ^^ Pozdrawiam ;* Zapraszam do mnie na mojego pierwszego w życiu bloga; http://youaretheonlyexecption.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńA tak sobie kiedyś myślałam, gdzie to Cię wywiało? :D
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam :*
Lotman się drze łamanym polskim do chłopaków! Kocham go <3
OdpowiedzUsuńWłodarczyk i jego 'Biały miś' śpiewane do dezodorantu zawsze spoko :D
Fałsze polaków i amerykanów śpiewających sto lat. Zastanawiam się tylko czy śpiewali po polsku, czy po angielsku? A może Polacy po polsku, a Amerykanie po angielsku? To wtedy się z tobą zgodzę, że fałsz musiał być niezły :D
Buziaki ;*