[Ania]
Z subtelnym uśmiechem na ustach zmierzasz w kierunku jednego ze szpitali w Rzeszowie. Jesteś na siebie wściekła, że tak zaniedbałaś odwiedzanie tej słodkiej kruszynki, jaką niebywale była Klara. Powolnym krokiem przekraczasz próg wielkiego budynku i podchodzisz do recepcji, pytając się o małą dziewczynkę. Starsza szatynka niechętnie udziela ci informacji o numerze sali Klary, ale w końcu go podaję. Dziękujesz jej szerokim uśmiechem i szybszym nieco krokiem ruszasz w stronę windy. Wciskasz dane piętro i cierpliwie oczekujesz na dotarcie do celu. Po kilku minutach dźwignia zatrzymuje się na drugim poziomie, a ty pośpiesznie ją opuszczasz. Przemierzasz korytarz, śledząc numerki sal na oślepiająco, białych drzwiach. W końcu w oczy rzuca ci się podany zapis, na którym skupiałaś uwagę przez kilka minut. Natychmiast przystajesz i bierzesz głęboki oddech.Masz nadzieję, że ta słodycz jeszcze cię pamięta i nie będzie na ciebie zła. W końcu chwytasz za zimną w dotyku klamkę i wchodzisz do środka. Uśmiechasz się nikle pod nosem, kiedy twoim oczom ukazuję się Truskaweczka leżąca na szpitalnym łóżku i słuchająca czytanej przez panią Grażynę książki.Na palcach by nie wyrwać jej z tej czynności zagłębiasz się w salę i przysiadasz na sąsiednim posłaniu, które jest wolne. Babcia dziewczynki zauważa cię, kiedy unosi wzrok z nad lektury i posyła ci swój ciepły uśmiech. Wtedy Klara natychmiast odwraca głowę w twoją stronę i nie może uwierzyć w to, że właśnie siedzisz obok niej. Uradowana wyskakuję z łóżka i wskakuję na twoje kolana, wtulając się w ciebie mocno. Z uroczym śmiechem przytulasz ją do siebie, przymykając powieki. Przez ten długi czas nadal pachnie tym samym słodkim zapachem, nadal na jej głowie widnieją blond włosy, których jest już nieco mniej niż kiedyś i nadal spogląda na ciebie tymi, wielkimi zielonym oczkami.
-Ania! Wróciłaś!-krzyczy uradowana.-Tak bardzo za tobą tęskniłam!
-Owszem, to ja we własnej osobie.-odpowiadasz jej z szerokim uśmiechem.- Wiem, ja za tobą też słoneczko.
-Oglądałam każdy twój mecz. Byłaś niesamowita!-odrywa się wreszcie od ciebie i przysiada na twoich kolanach.-Gratuluję złotego medalu. Nie wiem czy wiesz, ale w dniu finału obchodziłam swoje 8.urodziny.
-Jejku! Przepraszam, że mnie wtedy przy tobie nie było.-całujesz jej blade czoło.-No, ale ja nigdy nie przychodzę do ciebie z pustymi rękami.-oznajmiasz jej z uśmiechem.
-Przestań! Wolę cię oglądać w telewizji!-mówi, a ty wybuchasz głośnym śmiechem. -Co tam dla mnie masz?
Ta kruszynka jest cudowna. Z za pleców wyciągasz płytę ze staranie napisanym imieniem dziewczynki oraz swój niezawodny laptop. Blondyneczka spogląda na ciebie z uniesioną brwią, a ty poklepujesz miejsce obok siebie, aby tam usiadła. Pani Grażyna także na twoją prośbę zasiada koło was i przygląda się twoim poczynaniom. Odpalasz komputer, a następnie wkładasz do niego płytę i włączasz króciutki filmik.
-Cześć Klara!-krzyczą z szerokim uśmiechem dziewczyny z kadry.-Wiemy, że oglądasz każdy na mecz i wspierasz nas jak tylko możesz. Dlatego też nagrałyśmy dla ciebie ten oto króciutki filmik upamiętniający naszą wygraną w Gdańsku oraz coś jeszcze. Miłego oglądania.
-Chcesz oglądać to dalej czy cię to nudzi?-droczysz się z nią, gdyż dostrzegasz, że jej się to podoba.
-Chce!-odpowiada ze słodziutkim uśmiechem.
Z cichym śmiechem pod nosem naciskasz na ponowne otworzenie filmu i oglądasz go wraz z babcią oraz dziewczynką.Kiedy na ekranie laptopa ukazują się doskonale uwiecznione przez Skowrońską urywki z tak ważnego dla ciebie meczu w twoich oczach gromadzą się łzy. Ciągle nie możesz uwierzyć, że tak bardzo przyczyniła się do tego sukcesu. Pośpiesznie by Truskaweczka tego nie zauważyła ocierasz łzy kciukiem i uśmiechasz się delikatnie do babci dziewczynki, której to nie umyka chwila twoich wspomnień. Po chwili już dziewczyny witają się z Klarą w szatni, składając jej różnorakie życzenia.
-Z okazji twoich ósmych urodzin...-rozpoczynasz uśmiechając się szeroko do kamery.
-... życzymy ci Klaro...-kontynuuje Kąkolewska.
-..dużo zdrowia...-wypowiada Skowrońska.
-...tego pozytywnego podejścia...-mówi kolejna z dziewczyn.
Kiedy filmik dobiega końca Klara odrywa swój wzrok od komputera i spogląda na ciebie tymi zielonymi tęczówkami, w których szaleją iskierki niesamowitej euforii i szczęścia. Zamyka cię w szczelnym uścisku i całuję w policzek, co trochę cię zaskakuję. Widocznie naprawdę jej się spodobało. Pani Grażyna życzy wam razem miłego dnia i opuszcza szpitalną salę. Ty natomiast rozkładasz się na wolnym łóżku i przymykasz powieki, by na chwilę odpocząć. Nie jest ci to jednak dane, gdyż blondyneczka zaczyna skakać po materacu. Po pomieszczeniu roznosi się twój głośny śmiech. Szybko łapiesz dziewczynkę za brzuch i układasz obok siebie, zaczynając ją łaskotać. Z ust Truskaweczki wydobywa się dziecięcy śmiech oraz prośby o uwolnienie jej. W końcu wypuszczasz ją ze swoich ramion i opierając głowę na łokciu przyglądasz się jej słodkiej twarzyczce. Mała rozkosz po chwili wyciąga z szufladki puzzle i rozsypuje je na szpitalnym łóżku. Kręcisz ze śmiechem głową, kiedy na pudełku dostrzegasz, że jest ich aż 500. Wzdychasz głośno, ale zgadzasz się na wspólną zabawę z blondyneczką. Po chwili już za fascynowana twoją intelektualnością podziwia jak dopasowujesz, któryś już z kolei kawałek.
Nim zauważasz za oknem robi się ciemno, a ty wciąż siedzisz w szpitalnej sali. Klara jest już bliska uśnięciu dlatego proponujesz poskładanie puzzli z powrotem do pudełka i położenie się spać. W tym samym czasie, kiedy ty sięgasz po opakowanie ułożone na szafce do sali wchodzi Anderson, który przystaje w drzwiach i opiera się nonszalancko o ich framugę. Posyłasz mu szeroki uśmiech, wskazując dłońmi na kilkaset kawałków, z których złożonych jest obraz boiska do siatkówki, a on śmieje się głośno. W tej oto chwili Klara kieruję swój wzrok w stronę drzwi i uradowana zeskakuje z łóżka i biegnie w kierunku Amerykanina. Matt posyła jej ciepły uśmiech i bierze ją na ręce, trącając palcem jej nosek, czego ona nie lubi. Na widok jej miny śmieje się cicho, a ona układa głowę na jego ramieniu i nim dostrzega zasypia. Zmęczona dzisiejszym dniem spędzonym w towarzystwie kruszynki podnosisz się z łóżka i odkładasz pudełko z puzzlami do szuflady, gdzie jego miejsce i podchodzisz do siatkarza. Z delikatnym uśmiechem na ustach stajesz obok niego i przyglądasz się słodko śpiącej blondyneczce.
-Byłbyś wspaniałym ojcem.-mówisz z uśmiechem, muskając jego policzek i odbierając od niego dziewczynkę.
-To postarajmy się w takim razie o potomstwo.-odpowiada ci, opierając dłonie o framugę łóżka.
-Wiesz, że teraz nie możemy. Oboje mamy reprezentacje.-wzdychasz, układając Klarę do łóżka i przykrywając ją po uszy kołdrą.-Śpij dobrze, mała.-zwracasz się do dziewczynki i pozostawiasz na jej ciele delikatny pocałunek.
-Pieprzyć reprezentację. Chce być z tobą szczęśliwy.-obejmuję cię w pasie i kieruje się w kierunku wyjścia.
Wtulona w jego bok przemierzasz korytarz, a później windą zjeżdżasz na sam dół. Nim się orientujesz zasypiasz na ramieniu Amerykanina, a on bierze cię na ręce i niesie w stronę swojego niebieskiego Nissana. Delikatnie układa się w fotelu obok kierowcy i zapina pasem, muskając przy tym twoje usta. Mruczysz coś pod nosem, na co on śmieje się cicho i zasiada za kierownicą. Nie jest na ciebie zły, że całe popołudnie i wieczór przesiedziałaś z dziewczyną w szpitalu. Doskonale wie jak jesteś z nią zżyta. Sam ją uwielbia i chętnie chciałby mieć własną córkę, ale na to chyba będzie musiał poczekać.
Gdy parkuję pod waszym mieszkaniem otwiera drzwi od twojej strony i ponownie bierze cię na ręce, a następnie wnosi do środka i udaje się do sypialni. Układa cię na małżeńskim łożu i przykrywa kołdrą, życząc ci dobranoc.
***
Nawet nie wiesz, kiedy przyjeżdżasz na halę w Long Beach i przebierasz się w swój narodowy strój. Włosy związujesz w wysokiego kucyka i ze słuchawkami na uszach wbiegasz jako pierwsza na parkiet. Dziękujesz kibicom za jak zawsze ochocze przywitanie i błądzisz wzrokiem po trybunach w poszukiwaniu tej jednej twarzy. Twoje kąciki momentalnie wędrują ku górze, kiedy w sektorze niedaleko boiska, w pierwszym rzędzie dostrzegasz tą promienną twarz, która jest dla ciebie wszystkim. I wiesz już, że dziś dasz z siebie 200 %. Pełna pozytywnej energii przez rozbrzmiewające w słuchawkach piosenki czy obecność twojego chłopaka rozpoczynasz rozgrzewkę. Z kosza zabierasz jedną z żółto-niebieskich Mikas i odbijasz ją od parkietu. Po chwili w parze ze Skowrońską rozgrzewasz palce podczas odbijania. Nim się oglądasz wykonujecie już swoje ataki i ustawiacie się w rzędzie, by odśpiewać hymn. Rzucasz swoje słuchawki w stronę Andersona, które on ze śmiechem ledwo co łapie. Reprezentacja USA to bardzo wymagający i silny zespół, który rok temu sięgnął po Mistrzostwo Świata. Wiesz, że będzie ciężko, ale bez walki jak zawsze się nie poddasz. Acapella gra znaną ci melodie, a ty już doskonale wiesz co masz robić. Na całe gardło, dumna z tego, że jesteś Polką odśpiewujesz Mazurka Dąbrowskiego.Klaskasz w dłonie i wysłuchujesz też hymnu narodowego Jankesek. Po chwili zbiegasz z dziewczynami do trenera, który udziela wam ostatnich wskazówek przed meczem o brąz Mistrzostw Europy. Co dziwne, nie stresujesz się wcale. A przecież przed finałowym meczem World Grand Prix nie mógł cię nikt uspokoić, a ME to przecież jeszcze większa impreza i wymagania w stosunku do polskich siatkarek wcale nie są małe. Stoisz z boku i kiedy spiker wypowiada, że czas na skład Polski wbiegasz na parkiet jako pierwsza. Później przybijasz piątki z koleżankami i ustawiasz się na ukochanym przez ciebie do granic możliwości prawym ataku. Masz nadzieję, że tym razem twój organizm wytrzyma trud tego meczu. Bierzesz głęboki oddech i motywujesz się w duchu. Pierwsza piłka meczu należy do was. Werblińska posyła mocny serwis w stronę Amerykanem, z którym radzą sobie doskonale i po chwili odpowiadają atakiem z prawego skrzydła. Klniesz głośno, gdy nie udaje ci się zablokować atakującej. Wściekła odpowiadasz Amerykankom mocnym atakiem w dziewiąty metr, którego one nie są w stanie obronić. Chwilę później korzystasz z piłki przechodzącej i uderzasz w nią mocno, zdobywając dla Polski drugi punkt w pierwszym secie. Zmotywowana klepiesz się po policzkach. Ten brąz będzie wasz! Nim się oglądasz a USA prowadzi już 8:4 na pierwszej przerwie technicznej. Zirytowana swoimi kilkoma zarwanymi atakami zaciskasz dłonie w pięści i schodzisz z boiska. Opadasz na krzesło i odkręcasz korek od butelki z sokiem pomarańczowym. Nawadniasz swój organizm i ponownie pojawiasz się na boisku. Rozpoczynają przeciwniczki od solidnej zagrywki, którą ledwo co utrzymujesz. Wybroniony atak Kąkolewskiej, kiwa rozgrywającej USA, którą świetnie wyczuwasz i bronisz, wystawiając dość starannie na prawą stroną, skąd zdobywa punkt Anka. Przybijasz piątkę ze swoją imienniczką i motywujesz dziewczyny do odrabiania strat. Kilkadziesiąt minut później załamana wpatrujesz się w wynik na tablicy, który oznacza piłkę setową dla Amerykanek. Ty jednak nie zamierzasz się poddawać. As serwisowy Amerykanek! Koniec! Pierwszą partię przegrywacie do 18. Wściekła chwytasz za swój napój i uderzasz nim o krzesło.
-Anka uspokój się! To nic takiego! Dowalimy im w drugim secie!-uspokaja cię Skowrońska.
-Nie! Zawaliliśmy przez mnie!-krzyczysz w jej twarz, a następnie odwracasz się na pięcie i zbiegasz do szatni.
Po drodze napotykasz na swojej drodze Andersona. Chcesz już na nim wyładować swoją złość, ale nim otwierasz usta on wpija się w nie swoimi wargami, uniemożliwiając ci tym powiedzenie czego kolwiek. Przy gwoździa cię do ściany i pogłębia pocałunek. Odrywasz się od niego i próbujesz złamać oddech. Spoglądasz na niego zaskoczona, ale ruszasz z powrotem w kierunku szatni. Dzięki temu niespodziewanemu gestowi Matta zeszło z ciebie całkowicie powietrze i nie jesteś już wściekła, ale nadal zła. Dziewczyny, widząc w jakim jesteś humorze wolą nie próbować z tobą rozmawiać. Po chwili wbiegasz na drugą partię. Tym razem to wy prowadzicie od samego początku i nie oddajecie tego prowadzenia aż do połowy seta. Tam jednak USA jakby się budzi z zimowego snu i zaczyna odrabiać, a nawet wychodzi na prowadzenie 20:18. Jednak ty wiesz, kiedy uratować wam skórę. Skaczesz do bloku, przymykając powieki. Może ci się uda, a może nie. Kiedy słyszysz okrzyki grupki kibiców z Polski otwierasz oczy i uradowana skaczesz z dziewczynami w kółku. 20:19 i znowu błąd, tym razem zepsuta zagrywka. Nim zauważasz znowu przelatuję wam przed nosem set. Przegrany teraz do 22. Klniesz na siebie pod nosem i schodzisz do szatni. Ten set musicie wygrać, a później doprowadzić do tie breaka. Trzecia partia to wasze całkowite załamanie. Nie wiesz czym jest to spowodowane, ale ty to jednak bezpieczny punkt w drużynie, co widzi Bełcik. Przegrywacie dwoma punktami 22:20. Dajesz z siebie dwieście procent, ale to nadal nie pomaga. Nim się oglądasz USA ma piłkę setową. 24:23. Twoje przyjęcie w punkt, wystawa Bełcik i twój atak w środek. Cieszysz się już ze zdobytego punktu, kiedy sędzia oznajmia, że przekroczyłaś linie trzeciego metra. Co czujesz? Zrezygnowanie, złość, rozpacz. Gdyby nie to wszystko mogło się tu jeszcze stać... Zirytowana przeskakujesz przez bandy i wybiegasz z sali, kierując się w stronę szatni. Masz gdzieś, że nie podałaś ręki rywalkom po skończonym meczu. Zaczynasz głośno szlochać. Jednocześnie czujesz smutek i wściekłość. Rzucasz swoją torbą na ziemie i siadasz na podłodze, opierając plecy o zimne płytki. Do szatni niczym oparzony wpada Anderson, który momentalnie znajduję się przy tobie.
-Przyszedłeś mnie pocieszać!? Daruj sobie!- krzyczysz, głośno szlochając.
-Anka! Do cholery, co ty odpierdalasz!- zaczyna na ciebie krzyczeć, a ty unosisz wzrok na jego osobę.-Przegrałaś, okay. Rozumiem. Ale by robić takie sceny to już lekka przesada! Ogarnij się babo i przyzwyczaj do porażek!
-Przepraszam.-znowu zaczynasz szlochać.
-Nie to ja przepraszam. Chyba przesadziłem. To twój pierwszy sezon w kadrze i miałaś prawo tak zareagować na pierwszą porażkę. Przepraszam. Kocham cię.-zamyka cię w swoim szczelnym uścisku.
-Dziękuję, że tutaj jesteś. Za to, że jesteś zawsze.- wtulasz się w niego niczym małe dziecko.
-Wiesz, kocham cię i chce cię wspierać zawsze i wszędzie.-uśmiecha się łagodnie.-Jak ja przegrałem po raz pierwszy to zwiałem do domu na strych i szukali mnie przez cały dzień.- opowiada ci, unikając twojego wzroku.
-Żartujesz?!- pytasz, nie dowierzając, ale on kiwa głową.-Anderson! Ty porąbańcu.-szturcha cię w ramię i wybucha głośnym śmiechem.
-Ale twój porąbaniec.-szczerzy się w twoją stronę, a ty całujesz go przelotnie.
***
Nie możesz spać. Gnieździsz się w swojej sypialni z jednego boku na drugi, czego nie można powiedzieć o twoim partnerze. Matt śpi niczym małe dziecko, obejmując cię w pasie. Delikatnie uwalniasz się z pod jego uścisku i na palcach opuszczasz pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. Schodzisz po cichutku schodami na dół, a następnie przysiadasz na szafce ze szklanką wody i zaczynasz się zastanawiać. Od kilku dni stale odwiedzasz Truskaweczkę i z każdą wizytą coraz bardziej pragniesz poznać smak macierzyństwa. Chcesz wziąć z Andersonem ślub i być szczęśliwą mężatką z gronem dzieciaczków. Upijasz kolejny łyk zimnej cieczy i nim zauważasz szklanka jest pusta.Wtedy zauważasz Matta, opierającego się o jedną z szafek. Powoli podchodzi do ciebie i przysiada obok.
-Dlaczego nie śpisz? - pyta z troską, spoglądając głęboko w twoje oczy.
-Bo nie mogę przestać myśleć o pewnej rzeczy.-wyznajesz, bawiąc się jego palcami.
-O jakiej dokładnie? - unosi twój podbródek.
W tym oto momencie zeskakujesz z kuchennego mebla i podchodzisz do okna, wpatrując się w ciemne niebo z widniejącymi na nim milionami lśniących gwiazd i księżycem. Anderson zachodzi cię od tyłu i przytula się do twoich pleców, a ty czujesz jego ciepły oddech na swojej szyi. Po twoim ciele przechodzi dreszczyk. W tej oto chwili bierzesz głęboki oddech i postanawiasz wyznać mu prawdę.
-Matt, ja chce mieć dziecko.
-Ale Ania sama mówiłaś, że...-tłumaczy ci, ale ty mu przerywasz.
-Wiem. Co z tego teraz jest już sezon klubowy, a tu mogę stracić.
-Ale twój organizm jest wyniszczony po białaczce. Może nie dać sobie rady.-opowiada spokojnym głosem.
-Zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem zdrowa. Matt, ja chce być szczęśliwa.-wyszeptujesz.
W tej oto chwili czujesz jak Anderson łapie cię za brodę i odwraca w twoją stronę.Opiera swoje czoło o twoje, spoglądając głęboko w twoje ciemne tęczówki. Niespodziewanie wpija się w twoje usta niczym pijawka i łapie cię za biodra, unosząc do góry.Oplatasz jego pas swoimi długimi nogami. Odwzajemniasz jego gorące pocałunki, wplatając swoje palce w jego ciemne włosy. Napełnieni pożądaniem i namiętnością udajecie się w kierunku sypialni, gdzie po drodze prawie nie upadacie. Anderson rzuca cię na łóżko, a już po chwili opada na ciebie. Pośpiesznie pozbywasz się jego białego podkoszulka, który ląduje gdzieś w kącie sypialni. On natomiast jednym ruchem zsuwa z ciebie koszulę nocną, sprawiając że eksponujesz przed nim swój biust. Błądzi swoimi rozpalonymi wargami po twoim cele, zostawiając na nim mokre ślady. Ty natomiast wbijasz w jego plecy swoje długie paznokcie, co sprawia mu gigantyczną przyjemność. Po dłuższej chwili przenosi się z twoich ust na twoją szyję, sprawiając ci swoimi wargami przyjemność. A później już schodzi coraz niżej i niżej... Aż w końcu łapie swoimi zębami gumkę od twoich koronkowych majtek i zsuwa je niżej. W tej oto chwili sypialnie wypełnia twój jęk rozkoszy. On jest niesamowity... Na jego plecach pozostawiasz czerwone ślady, a następnie układasz swoje dłonie na białej pościeli, zaciskając ją mocno. Próbujesz jakoś zapanować nad wrzaskami wydzierającymi się z twojego gardła, ale nie jesteś w stanie ich powstrzymać. Z ciekawością odwracasz głowę w stronę stojącego na szafce nocnej budzika, który wskazuję 3 nad ranem. Oj będziesz jutro miała pretensje od sąsiadów... Ale to teraz się nie liczy. Teraz jesteś tylko ty i on. Mężczyzna, który umie doprowadzić cię do rozkoszy.
~*~
Nom i oto macie 35 w małym odstępie czasowym :) Mam nadzieję, że przypadła wam ona do gustu ;3 Mi tam ona się mega podoba <3 Zrealizowałam swój plan na ten rozdział i zostaje do końca jeszcze 2 rozdziały i epilog :3 Niestety, ale koniec tej historii zbliża się wielkimi krokami :( Wiem, że wyzwoliła ona w was wiele emocji i mam nadzieję, że zakończenie też się wam spodoba ;) Ułożone od początku tej historii w mojej głowie i bez żadnej zmiany :) To tyle od mnie :D Liga Światowa już się rozpoczęła <3 Kto oglądał starcie Portugalii z Holandią? :D Spełnił się wynik, który wytypowałam po pierwszym secie, który przegrali Holendrzy :D Ja to jednak na komentatora sportowego się nadaję xD Tyle już całkowicie od mnie ;) Całuję was i do następnego :*
-Ania! Wróciłaś!-krzyczy uradowana.-Tak bardzo za tobą tęskniłam!
-Owszem, to ja we własnej osobie.-odpowiadasz jej z szerokim uśmiechem.- Wiem, ja za tobą też słoneczko.
-Oglądałam każdy twój mecz. Byłaś niesamowita!-odrywa się wreszcie od ciebie i przysiada na twoich kolanach.-Gratuluję złotego medalu. Nie wiem czy wiesz, ale w dniu finału obchodziłam swoje 8.urodziny.
-Jejku! Przepraszam, że mnie wtedy przy tobie nie było.-całujesz jej blade czoło.-No, ale ja nigdy nie przychodzę do ciebie z pustymi rękami.-oznajmiasz jej z uśmiechem.
-Przestań! Wolę cię oglądać w telewizji!-mówi, a ty wybuchasz głośnym śmiechem. -Co tam dla mnie masz?
Ta kruszynka jest cudowna. Z za pleców wyciągasz płytę ze staranie napisanym imieniem dziewczynki oraz swój niezawodny laptop. Blondyneczka spogląda na ciebie z uniesioną brwią, a ty poklepujesz miejsce obok siebie, aby tam usiadła. Pani Grażyna także na twoją prośbę zasiada koło was i przygląda się twoim poczynaniom. Odpalasz komputer, a następnie wkładasz do niego płytę i włączasz króciutki filmik.
-Cześć Klara!-krzyczą z szerokim uśmiechem dziewczyny z kadry.-Wiemy, że oglądasz każdy na mecz i wspierasz nas jak tylko możesz. Dlatego też nagrałyśmy dla ciebie ten oto króciutki filmik upamiętniający naszą wygraną w Gdańsku oraz coś jeszcze. Miłego oglądania.
-Chcesz oglądać to dalej czy cię to nudzi?-droczysz się z nią, gdyż dostrzegasz, że jej się to podoba.
-Chce!-odpowiada ze słodziutkim uśmiechem.
Z cichym śmiechem pod nosem naciskasz na ponowne otworzenie filmu i oglądasz go wraz z babcią oraz dziewczynką.Kiedy na ekranie laptopa ukazują się doskonale uwiecznione przez Skowrońską urywki z tak ważnego dla ciebie meczu w twoich oczach gromadzą się łzy. Ciągle nie możesz uwierzyć, że tak bardzo przyczyniła się do tego sukcesu. Pośpiesznie by Truskaweczka tego nie zauważyła ocierasz łzy kciukiem i uśmiechasz się delikatnie do babci dziewczynki, której to nie umyka chwila twoich wspomnień. Po chwili już dziewczyny witają się z Klarą w szatni, składając jej różnorakie życzenia.
-Z okazji twoich ósmych urodzin...-rozpoczynasz uśmiechając się szeroko do kamery.
-... życzymy ci Klaro...-kontynuuje Kąkolewska.
-..dużo zdrowia...-wypowiada Skowrońska.
-...tego pozytywnego podejścia...-mówi kolejna z dziewczyn.
Kiedy filmik dobiega końca Klara odrywa swój wzrok od komputera i spogląda na ciebie tymi zielonymi tęczówkami, w których szaleją iskierki niesamowitej euforii i szczęścia. Zamyka cię w szczelnym uścisku i całuję w policzek, co trochę cię zaskakuję. Widocznie naprawdę jej się spodobało. Pani Grażyna życzy wam razem miłego dnia i opuszcza szpitalną salę. Ty natomiast rozkładasz się na wolnym łóżku i przymykasz powieki, by na chwilę odpocząć. Nie jest ci to jednak dane, gdyż blondyneczka zaczyna skakać po materacu. Po pomieszczeniu roznosi się twój głośny śmiech. Szybko łapiesz dziewczynkę za brzuch i układasz obok siebie, zaczynając ją łaskotać. Z ust Truskaweczki wydobywa się dziecięcy śmiech oraz prośby o uwolnienie jej. W końcu wypuszczasz ją ze swoich ramion i opierając głowę na łokciu przyglądasz się jej słodkiej twarzyczce. Mała rozkosz po chwili wyciąga z szufladki puzzle i rozsypuje je na szpitalnym łóżku. Kręcisz ze śmiechem głową, kiedy na pudełku dostrzegasz, że jest ich aż 500. Wzdychasz głośno, ale zgadzasz się na wspólną zabawę z blondyneczką. Po chwili już za fascynowana twoją intelektualnością podziwia jak dopasowujesz, któryś już z kolei kawałek.
Nim zauważasz za oknem robi się ciemno, a ty wciąż siedzisz w szpitalnej sali. Klara jest już bliska uśnięciu dlatego proponujesz poskładanie puzzli z powrotem do pudełka i położenie się spać. W tym samym czasie, kiedy ty sięgasz po opakowanie ułożone na szafce do sali wchodzi Anderson, który przystaje w drzwiach i opiera się nonszalancko o ich framugę. Posyłasz mu szeroki uśmiech, wskazując dłońmi na kilkaset kawałków, z których złożonych jest obraz boiska do siatkówki, a on śmieje się głośno. W tej oto chwili Klara kieruję swój wzrok w stronę drzwi i uradowana zeskakuje z łóżka i biegnie w kierunku Amerykanina. Matt posyła jej ciepły uśmiech i bierze ją na ręce, trącając palcem jej nosek, czego ona nie lubi. Na widok jej miny śmieje się cicho, a ona układa głowę na jego ramieniu i nim dostrzega zasypia. Zmęczona dzisiejszym dniem spędzonym w towarzystwie kruszynki podnosisz się z łóżka i odkładasz pudełko z puzzlami do szuflady, gdzie jego miejsce i podchodzisz do siatkarza. Z delikatnym uśmiechem na ustach stajesz obok niego i przyglądasz się słodko śpiącej blondyneczce.
-Byłbyś wspaniałym ojcem.-mówisz z uśmiechem, muskając jego policzek i odbierając od niego dziewczynkę.
-To postarajmy się w takim razie o potomstwo.-odpowiada ci, opierając dłonie o framugę łóżka.
-Wiesz, że teraz nie możemy. Oboje mamy reprezentacje.-wzdychasz, układając Klarę do łóżka i przykrywając ją po uszy kołdrą.-Śpij dobrze, mała.-zwracasz się do dziewczynki i pozostawiasz na jej ciele delikatny pocałunek.
-Pieprzyć reprezentację. Chce być z tobą szczęśliwy.-obejmuję cię w pasie i kieruje się w kierunku wyjścia.
Wtulona w jego bok przemierzasz korytarz, a później windą zjeżdżasz na sam dół. Nim się orientujesz zasypiasz na ramieniu Amerykanina, a on bierze cię na ręce i niesie w stronę swojego niebieskiego Nissana. Delikatnie układa się w fotelu obok kierowcy i zapina pasem, muskając przy tym twoje usta. Mruczysz coś pod nosem, na co on śmieje się cicho i zasiada za kierownicą. Nie jest na ciebie zły, że całe popołudnie i wieczór przesiedziałaś z dziewczyną w szpitalu. Doskonale wie jak jesteś z nią zżyta. Sam ją uwielbia i chętnie chciałby mieć własną córkę, ale na to chyba będzie musiał poczekać.
Gdy parkuję pod waszym mieszkaniem otwiera drzwi od twojej strony i ponownie bierze cię na ręce, a następnie wnosi do środka i udaje się do sypialni. Układa cię na małżeńskim łożu i przykrywa kołdrą, życząc ci dobranoc.
***
Nawet nie wiesz, kiedy przyjeżdżasz na halę w Long Beach i przebierasz się w swój narodowy strój. Włosy związujesz w wysokiego kucyka i ze słuchawkami na uszach wbiegasz jako pierwsza na parkiet. Dziękujesz kibicom za jak zawsze ochocze przywitanie i błądzisz wzrokiem po trybunach w poszukiwaniu tej jednej twarzy. Twoje kąciki momentalnie wędrują ku górze, kiedy w sektorze niedaleko boiska, w pierwszym rzędzie dostrzegasz tą promienną twarz, która jest dla ciebie wszystkim. I wiesz już, że dziś dasz z siebie 200 %. Pełna pozytywnej energii przez rozbrzmiewające w słuchawkach piosenki czy obecność twojego chłopaka rozpoczynasz rozgrzewkę. Z kosza zabierasz jedną z żółto-niebieskich Mikas i odbijasz ją od parkietu. Po chwili w parze ze Skowrońską rozgrzewasz palce podczas odbijania. Nim się oglądasz wykonujecie już swoje ataki i ustawiacie się w rzędzie, by odśpiewać hymn. Rzucasz swoje słuchawki w stronę Andersona, które on ze śmiechem ledwo co łapie. Reprezentacja USA to bardzo wymagający i silny zespół, który rok temu sięgnął po Mistrzostwo Świata. Wiesz, że będzie ciężko, ale bez walki jak zawsze się nie poddasz. Acapella gra znaną ci melodie, a ty już doskonale wiesz co masz robić. Na całe gardło, dumna z tego, że jesteś Polką odśpiewujesz Mazurka Dąbrowskiego.Klaskasz w dłonie i wysłuchujesz też hymnu narodowego Jankesek. Po chwili zbiegasz z dziewczynami do trenera, który udziela wam ostatnich wskazówek przed meczem o brąz Mistrzostw Europy. Co dziwne, nie stresujesz się wcale. A przecież przed finałowym meczem World Grand Prix nie mógł cię nikt uspokoić, a ME to przecież jeszcze większa impreza i wymagania w stosunku do polskich siatkarek wcale nie są małe. Stoisz z boku i kiedy spiker wypowiada, że czas na skład Polski wbiegasz na parkiet jako pierwsza. Później przybijasz piątki z koleżankami i ustawiasz się na ukochanym przez ciebie do granic możliwości prawym ataku. Masz nadzieję, że tym razem twój organizm wytrzyma trud tego meczu. Bierzesz głęboki oddech i motywujesz się w duchu. Pierwsza piłka meczu należy do was. Werblińska posyła mocny serwis w stronę Amerykanem, z którym radzą sobie doskonale i po chwili odpowiadają atakiem z prawego skrzydła. Klniesz głośno, gdy nie udaje ci się zablokować atakującej. Wściekła odpowiadasz Amerykankom mocnym atakiem w dziewiąty metr, którego one nie są w stanie obronić. Chwilę później korzystasz z piłki przechodzącej i uderzasz w nią mocno, zdobywając dla Polski drugi punkt w pierwszym secie. Zmotywowana klepiesz się po policzkach. Ten brąz będzie wasz! Nim się oglądasz a USA prowadzi już 8:4 na pierwszej przerwie technicznej. Zirytowana swoimi kilkoma zarwanymi atakami zaciskasz dłonie w pięści i schodzisz z boiska. Opadasz na krzesło i odkręcasz korek od butelki z sokiem pomarańczowym. Nawadniasz swój organizm i ponownie pojawiasz się na boisku. Rozpoczynają przeciwniczki od solidnej zagrywki, którą ledwo co utrzymujesz. Wybroniony atak Kąkolewskiej, kiwa rozgrywającej USA, którą świetnie wyczuwasz i bronisz, wystawiając dość starannie na prawą stroną, skąd zdobywa punkt Anka. Przybijasz piątkę ze swoją imienniczką i motywujesz dziewczyny do odrabiania strat. Kilkadziesiąt minut później załamana wpatrujesz się w wynik na tablicy, który oznacza piłkę setową dla Amerykanek. Ty jednak nie zamierzasz się poddawać. As serwisowy Amerykanek! Koniec! Pierwszą partię przegrywacie do 18. Wściekła chwytasz za swój napój i uderzasz nim o krzesło.
-Anka uspokój się! To nic takiego! Dowalimy im w drugim secie!-uspokaja cię Skowrońska.
-Nie! Zawaliliśmy przez mnie!-krzyczysz w jej twarz, a następnie odwracasz się na pięcie i zbiegasz do szatni.
Po drodze napotykasz na swojej drodze Andersona. Chcesz już na nim wyładować swoją złość, ale nim otwierasz usta on wpija się w nie swoimi wargami, uniemożliwiając ci tym powiedzenie czego kolwiek. Przy gwoździa cię do ściany i pogłębia pocałunek. Odrywasz się od niego i próbujesz złamać oddech. Spoglądasz na niego zaskoczona, ale ruszasz z powrotem w kierunku szatni. Dzięki temu niespodziewanemu gestowi Matta zeszło z ciebie całkowicie powietrze i nie jesteś już wściekła, ale nadal zła. Dziewczyny, widząc w jakim jesteś humorze wolą nie próbować z tobą rozmawiać. Po chwili wbiegasz na drugą partię. Tym razem to wy prowadzicie od samego początku i nie oddajecie tego prowadzenia aż do połowy seta. Tam jednak USA jakby się budzi z zimowego snu i zaczyna odrabiać, a nawet wychodzi na prowadzenie 20:18. Jednak ty wiesz, kiedy uratować wam skórę. Skaczesz do bloku, przymykając powieki. Może ci się uda, a może nie. Kiedy słyszysz okrzyki grupki kibiców z Polski otwierasz oczy i uradowana skaczesz z dziewczynami w kółku. 20:19 i znowu błąd, tym razem zepsuta zagrywka. Nim zauważasz znowu przelatuję wam przed nosem set. Przegrany teraz do 22. Klniesz na siebie pod nosem i schodzisz do szatni. Ten set musicie wygrać, a później doprowadzić do tie breaka. Trzecia partia to wasze całkowite załamanie. Nie wiesz czym jest to spowodowane, ale ty to jednak bezpieczny punkt w drużynie, co widzi Bełcik. Przegrywacie dwoma punktami 22:20. Dajesz z siebie dwieście procent, ale to nadal nie pomaga. Nim się oglądasz USA ma piłkę setową. 24:23. Twoje przyjęcie w punkt, wystawa Bełcik i twój atak w środek. Cieszysz się już ze zdobytego punktu, kiedy sędzia oznajmia, że przekroczyłaś linie trzeciego metra. Co czujesz? Zrezygnowanie, złość, rozpacz. Gdyby nie to wszystko mogło się tu jeszcze stać... Zirytowana przeskakujesz przez bandy i wybiegasz z sali, kierując się w stronę szatni. Masz gdzieś, że nie podałaś ręki rywalkom po skończonym meczu. Zaczynasz głośno szlochać. Jednocześnie czujesz smutek i wściekłość. Rzucasz swoją torbą na ziemie i siadasz na podłodze, opierając plecy o zimne płytki. Do szatni niczym oparzony wpada Anderson, który momentalnie znajduję się przy tobie.
-Przyszedłeś mnie pocieszać!? Daruj sobie!- krzyczysz, głośno szlochając.
-Anka! Do cholery, co ty odpierdalasz!- zaczyna na ciebie krzyczeć, a ty unosisz wzrok na jego osobę.-Przegrałaś, okay. Rozumiem. Ale by robić takie sceny to już lekka przesada! Ogarnij się babo i przyzwyczaj do porażek!
-Przepraszam.-znowu zaczynasz szlochać.
-Nie to ja przepraszam. Chyba przesadziłem. To twój pierwszy sezon w kadrze i miałaś prawo tak zareagować na pierwszą porażkę. Przepraszam. Kocham cię.-zamyka cię w swoim szczelnym uścisku.
-Dziękuję, że tutaj jesteś. Za to, że jesteś zawsze.- wtulasz się w niego niczym małe dziecko.
-Wiesz, kocham cię i chce cię wspierać zawsze i wszędzie.-uśmiecha się łagodnie.-Jak ja przegrałem po raz pierwszy to zwiałem do domu na strych i szukali mnie przez cały dzień.- opowiada ci, unikając twojego wzroku.
-Żartujesz?!- pytasz, nie dowierzając, ale on kiwa głową.-Anderson! Ty porąbańcu.-szturcha cię w ramię i wybucha głośnym śmiechem.
-Ale twój porąbaniec.-szczerzy się w twoją stronę, a ty całujesz go przelotnie.
***
Nie możesz spać. Gnieździsz się w swojej sypialni z jednego boku na drugi, czego nie można powiedzieć o twoim partnerze. Matt śpi niczym małe dziecko, obejmując cię w pasie. Delikatnie uwalniasz się z pod jego uścisku i na palcach opuszczasz pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. Schodzisz po cichutku schodami na dół, a następnie przysiadasz na szafce ze szklanką wody i zaczynasz się zastanawiać. Od kilku dni stale odwiedzasz Truskaweczkę i z każdą wizytą coraz bardziej pragniesz poznać smak macierzyństwa. Chcesz wziąć z Andersonem ślub i być szczęśliwą mężatką z gronem dzieciaczków. Upijasz kolejny łyk zimnej cieczy i nim zauważasz szklanka jest pusta.Wtedy zauważasz Matta, opierającego się o jedną z szafek. Powoli podchodzi do ciebie i przysiada obok.
-Dlaczego nie śpisz? - pyta z troską, spoglądając głęboko w twoje oczy.
-Bo nie mogę przestać myśleć o pewnej rzeczy.-wyznajesz, bawiąc się jego palcami.
-O jakiej dokładnie? - unosi twój podbródek.
W tym oto momencie zeskakujesz z kuchennego mebla i podchodzisz do okna, wpatrując się w ciemne niebo z widniejącymi na nim milionami lśniących gwiazd i księżycem. Anderson zachodzi cię od tyłu i przytula się do twoich pleców, a ty czujesz jego ciepły oddech na swojej szyi. Po twoim ciele przechodzi dreszczyk. W tej oto chwili bierzesz głęboki oddech i postanawiasz wyznać mu prawdę.
-Matt, ja chce mieć dziecko.
-Ale Ania sama mówiłaś, że...-tłumaczy ci, ale ty mu przerywasz.
-Wiem. Co z tego teraz jest już sezon klubowy, a tu mogę stracić.
-Ale twój organizm jest wyniszczony po białaczce. Może nie dać sobie rady.-opowiada spokojnym głosem.
-Zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem zdrowa. Matt, ja chce być szczęśliwa.-wyszeptujesz.
W tej oto chwili czujesz jak Anderson łapie cię za brodę i odwraca w twoją stronę.Opiera swoje czoło o twoje, spoglądając głęboko w twoje ciemne tęczówki. Niespodziewanie wpija się w twoje usta niczym pijawka i łapie cię za biodra, unosząc do góry.Oplatasz jego pas swoimi długimi nogami. Odwzajemniasz jego gorące pocałunki, wplatając swoje palce w jego ciemne włosy. Napełnieni pożądaniem i namiętnością udajecie się w kierunku sypialni, gdzie po drodze prawie nie upadacie. Anderson rzuca cię na łóżko, a już po chwili opada na ciebie. Pośpiesznie pozbywasz się jego białego podkoszulka, który ląduje gdzieś w kącie sypialni. On natomiast jednym ruchem zsuwa z ciebie koszulę nocną, sprawiając że eksponujesz przed nim swój biust. Błądzi swoimi rozpalonymi wargami po twoim cele, zostawiając na nim mokre ślady. Ty natomiast wbijasz w jego plecy swoje długie paznokcie, co sprawia mu gigantyczną przyjemność. Po dłuższej chwili przenosi się z twoich ust na twoją szyję, sprawiając ci swoimi wargami przyjemność. A później już schodzi coraz niżej i niżej... Aż w końcu łapie swoimi zębami gumkę od twoich koronkowych majtek i zsuwa je niżej. W tej oto chwili sypialnie wypełnia twój jęk rozkoszy. On jest niesamowity... Na jego plecach pozostawiasz czerwone ślady, a następnie układasz swoje dłonie na białej pościeli, zaciskając ją mocno. Próbujesz jakoś zapanować nad wrzaskami wydzierającymi się z twojego gardła, ale nie jesteś w stanie ich powstrzymać. Z ciekawością odwracasz głowę w stronę stojącego na szafce nocnej budzika, który wskazuję 3 nad ranem. Oj będziesz jutro miała pretensje od sąsiadów... Ale to teraz się nie liczy. Teraz jesteś tylko ty i on. Mężczyzna, który umie doprowadzić cię do rozkoszy.
~*~
Nom i oto macie 35 w małym odstępie czasowym :) Mam nadzieję, że przypadła wam ona do gustu ;3 Mi tam ona się mega podoba <3 Zrealizowałam swój plan na ten rozdział i zostaje do końca jeszcze 2 rozdziały i epilog :3 Niestety, ale koniec tej historii zbliża się wielkimi krokami :( Wiem, że wyzwoliła ona w was wiele emocji i mam nadzieję, że zakończenie też się wam spodoba ;) Ułożone od początku tej historii w mojej głowie i bez żadnej zmiany :) To tyle od mnie :D Liga Światowa już się rozpoczęła <3 Kto oglądał starcie Portugalii z Holandią? :D Spełnił się wynik, który wytypowałam po pierwszym secie, który przegrali Holendrzy :D Ja to jednak na komentatora sportowego się nadaję xD Tyle już całkowicie od mnie ;) Całuję was i do następnego :*
oo mały Anderson, fajnie byłoby :D
OdpowiedzUsuńmeczu niestety nie oglądałam- brak polsatu sport news :(
Dzięki i pozdrawiam :*
UsuńRozdział jak zwykle świetny:) Pojawiła się Truskaweczka, ona jest taka słodka. Nasze zakochańce wkraczają w nowy etap, są przesłodcy i zawsze się wspierają, a wizja małego Matta jest fenomenalna. Już się nie mogę doczekać. Trochę mnie martwi nieuchronne zbliżanie się do zakończenia tego opowiadania, będę tęsknić za Anką i Mattem, ale przecież jest jeszcze Niko;) A co do meczu oglądałam i podobnie jak u Ciebie u mnie wynik też się sprawdził. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S.Nie rozumiem tylko co na ME robi reprezentacja USA?
Wiesz, tak to jest jak się pisze trochę w pośpiechu xd Przepraszam za błąd :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
Jak zawsze wszystko pieknie, tylko wkradla sie mala niescislosc: " Po chwili zbiegasz z dziewczynami do trenera, który udziela wam ostatnich wskazówek przed meczem o brąz Mistrzostw Europy" ME, a graja ze Stanami? Cos nie bardzo :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, ale potem się dopiero kapnęłam xd
UsuńPozdrawiam ;D
Gat a low ju, gat a low ju! Nawet nie wiesz jak mi się buźka śmieje! Radość nastała! Klękajcie narody- Kasia postanowiła wszystkich uszczęśliwić! I lof ju <3 Filmik dla Klary był cudowny ^^ Taki słodki itd. Mecz- kocham twoje opisy! Szkoda, że przegrały ale lajf ys brutal! Szkoda! Anka była rozemocjonowana ale to chyba normalne! Dobrze, że Matt jest przy niej! Jak to mawia Kalka, Matt za piękny na ten świat! Reprezentacja reprezentacją, ale będzie dzidziuś! Ty niedobra mnie podpuszczałaś! Niedobra! Obrażam się! Nie odzywaj się do mnie.
OdpowiedzUsuńOczywiście żartuję! Bo na ciebie nie mogę się gniewać! Już ich widzę w roli rodziców ^^ Aww.. Myry myry ^^ Nicolette jak zawsze podjarana! Ale zobacz czy to nie piękne ^^ Takie cudowne ^^ Jeszcze jedno! Nie waż się niczego spierdoli* bo cię zamorduję! Zrozumiano?! Mam nadzieję <3 Jarajmy się ^^ Moje błagania zostaną wysłuchane ^^ Masz czas do epilogu- ma być dziecko! Inaczej się obrażam i nawet ten obiecany dedyk w tej ucieczce co zgadłam mnie nie udobrucha! Pamiętaj!
Ale i tak kocham i ściskam <3
Nicolette
A ja kocham Twój angielski w "polskim wykonaniu" :D
UsuńTa... Matt za piękny na ten świat *.* <3
A tylko byś się śmiała gniewać, to zaraz bym Ci dostęp do bloga zablokowała :D Haha xD Żartuję, oczywiście ;) U mnie zawsze się coś psuję, więc nie szykuj się na jakieś losy bohaterów usłane różami :D Ciekawe czy zakończenie przypadnie Ci do gustu? ^^
Czy ty mnie straszysz?! o.O To się obrażaj! Pff... :D
Pozdrawiam "panią fochniętą" :* :D
Czy ty się czasem moja droga nie zagalopowujesz? xD Byś tylko sporóbowała zablokować to byś miała na gg jeszcze większy spam niż normalnie ;* Ty coś szykujesz na to zakończenie! Ja to czuję! Tylko co?! Oto jesy pytanie ;_; Nie mogę dłużej żyć w tej niepewności ;_;
UsuńHaha :D W sumie racja, zapomniałam :P :D
UsuńWytrzymasz :)
W takim momencie skończyłaś? No wiesz :D kiedy następny? Czekaaam! :* :3
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia Złotko, ale postaram się jak najszybciej ;)
UsuńCzego pod koniec bloga, zawsze się ukazujecie? xD
Pozdrawiam! :*
No nieźle dwa dni mnie nie było i dwie nowości u Ciebie :D Nie ma to jak nadrabiać zaległości ; ) Skomentuję hurtowo :3 Rozwalił mnie tekst Matta do Kłosa i jego obrzastwo :D Cieszę się, że wspomniałaś o Truskaweczce, mam nadzieję, że wyzdrowieje ;) Świetny pomysł z prezentem, sama planuję zrobić filmik ze zdjęciami i wszystkimi najlepszymi chwilami dla przyjaciółki na 18 :D Czułam, że będzie poruszony temat dziecka ; > Gorycz porażki jest najgorsza, ale każdy błąd buduje naszą wytrwałość. Mam nadzieję, że będą mieli małego Matta ♥ To jest po prostu cudowne ; 3 Uwielbiam Twojego bloga, nie wiem od kiedy go czytam, ale nie wyobrażam sobie, co będzie, jak się skończy :( Pozdrawiam i czekam na kolejny ; *
OdpowiedzUsuńNo ja tu piszę jak najszybciej, a ty jeszcze masz do mnie pretensje? Pff :P
UsuńBo Kłos to dzika świnia, która wyleciała z lasu, w jego przypadku z sezonu xD
Bardzo dobry pomysł ^^
Będą inne, inne w moim wykonaniu i lepsze ;)
Pozdrawiam :*
Jak Ania kocha tą małą *.* Są na prawdę zżyte ! Fajny pomysł z tym filmikiem całej drużyny z okazji 8 urodzin Klarci <3 Widać, że dziewczynka była szczęśliwa. :)
OdpowiedzUsuńAnderson i Ania to wariaci, żeby tak zareagować na porażkę , tylko oni to potrafią :3 A co do małego Andersona lub małej Anii jestm zaa ;3
Czekam na 36 ;*
Pozdrawiam ° Natalia
Oj tak *.* Kocham pisać o ich spotkania, bo zawsze są pełne uczucia ;3
UsuńDziewczyny znają swoich fanów, a najwierniejszych nagradzają, bo z nimi wytrzymać te akcje wywołujące prawie zawał to też nie byle jakie wyzwanie ^^ Poprawię Cię, bo to Anka taka wściekła jak osa wyleciała z tej hali, a Matt po prostu nie wytrzymał jej zachowania i nawrzeszczał na nią :P
Wszyscy są za, ale za Ankę rodzić nie pójdą, tacy to przyjaciele wierni haha XD
Pozdrawiam :*
Jejku, to super że Ania chcę mieć dziecko! <3 Czekałam na to hmm jakieś 8 rozdziałów xD Podobno pierwsza porażka boli najbardziej.. Dobrze że Matt był przy Lisickiej i przemówił jej do rozsądku chociaż ją rozumiem. Chciała się pokazać z jak najlepszej strony ale jestem pewna że jeszcze będzie miała na to szansę :)
OdpowiedzUsuńPrezent dla Truskaweczki był przecudowny! Szczerze to sama o takim marzę a gdyby to jeszcze byli siatkarze to po prostu bym chyba zemdlała xd
"Mi tam ona się mega podoba <3" hahah jakaś Ty skromna :* Ale wiedz że nie tylko Tobie się podoba kochana! Czemu już kończysz? Nie żeby coś ale... nie zgadzam się!! Ta historia jest naprawdę wzruszająca w pewnych momentach ale też zabawna i relaksująca, ciężko będzie się z nią rozstać wiesz? ;(
Pozdrawiam ♥
To nie tak mega wybitnie długo, więc ciesz się ^^ W przypadku Anii niestety, chyba tak było...Owszem, to jej pierwszy tak poważny sezon i to w kadrze, a to zobowiązuje do jak najlepszej gry ;) Starała się, walczyła, zdobywała punkty, ale samej meczu nie da się wygrać :P A jeden błąd przesądził o całym meczu, niestety :/
UsuńMyślisz, że ja bym takiego Winiara z wielkim smile jak w moim śnie nie chciała? *.* Zajebiście by było ^^
Jestem skromna, po prostu wyraziłam swoją opinię, a pisałam go w naprawdę nie długim czasie i wyszedł mi chyba naprawdę dobrze :) Trzeba czerpać radość z najmniejszych rzeczy ;3 Dasz radę! Każda z was da! :) Będzie Niko, Conte i w ogóle :)
Pozdrawiam :*
No a właśnie po przeczytaniu ostatniego rozdziału zastanawiałam się co się dzieje z Truskaweczką xD i mam odpowiedź mam nadzieję że mała wyzdrowieje...i dalsze plany co do Niej, ale to już zostawię dla siebie heheheh
OdpowiedzUsuńPrzegrały ;( no cóż taki jest sport, ale walczyły ;) dobrze że Matt wtedy przy Niej był. Mam nadzieję że Ance uda się spełnić swoje plany związane z Andersonem ^^
Pozdrawiam ;**
Ja ostatnio też o niej myślałam, dlatego ją tutaj umieściłam ;)
UsuńTakie to już nasze siatkarki i siatkarze, walczą do samego końca <333
Zobaczymy, zobaczymy! ^^
Pozdrawiam :*