[Karol]
Z uśmiechem na ustach krzątasz się po kuchni w swoim mieszkaniu, w którym od zaręczyn mieszkasz wraz z swoją wybranką życiową. Od ubiegłego już sezonu reprezentacyjnego dość sporo zmieniło się w twoim życiu. Objąłeś funkcję kapitana reprezentacji Polski, która nauczyła cię być bardziej zorganizowanym, odpowiedzialnym i sumiennie wypełniać swoje obowiązki. Dokładnie to samo opowiadał ci Michał, który bez problemu porozmawiał z tobą na ten temat i uspokajał cię, że to naprawdę świetna i prosta pozycja, którą nagradzani są najlepsi zawodnicy. Miał rację. Wystarczyło po prostu mądrze i zgodnie z prawdą wypowiadać na konferencjach prasowych, podpisywać protokoły meczowe czy też motywować zespół do gry na boisku, co było twoją ulubioną czynnością pośród obowiązków kapitana. W końcu jesteś pozytywnie zwariowanym i szalonym blondynem, w którym zakochała się Dudzicka i jest z tobą nadal po mimo tylu nieobecności, tylu samotnych wieczorów...Oprócz prowadzenia drużyny, postanowiłeś zaproponować Oli przeprowadzkę do ciebie, by przygotować się do wspólnego życia w małżeństwie i po prostu być blisko siebie, kiedy to tylko możliwe. Po sezonie reprezentacyjnym każdą wolną chwilę spędzałeś z blondynką, ale teraz znowu nadszedł czas rozgrywek, tym razem klubowych. Dziękowałeś Bogu, że tym razem są one nieco pomniejszone jeśli chodziło o ilość meczy i liczyłeś na to, że dzięki temu nadal będziesz mógł spędzać więcej czasu ze swoją przyszłą żoną. Trochę jednak się myliłeś. Każdy weekend był zapchany meczami, a tygodnie wypełnione porannymi i wieczornymi treningami. Właśnie dlatego postanowiłeś przyrządzić dla swojej ukochanej romantyczną kolację, która miała być miłym przywitaniem po powrocie z Rzeszowa i wynagrodzeniem swojej nieobecności. Dzięki pomocy Ani masz do dyspozycji całe mieszkanie, a w szczególności kuchnie. Lisicka wyciągnęła Dudzicką na zakupy do Galerii Olimpia, gdzie pewnie spędzą jeszcze z godzinę, może więcej.
Obracasz się na pięcie i doprawiasz gotujące się na kuchence krewetki. Następnie wyjmujesz z piekarnika szarlotkę, którą twoja ukochana zawsze uwielbiała. Pośpiesznie biegniesz do salonu i podchodzisz do barku, z którego wyciągasz jedno z najlepszych win. Co z tego, że jest sezon klubowy i nie możecie spożywać alkoholu? Przecież to wyjątkowa okazja, a do meczu macie dwa dni. Nim się oglądasz na zegarku widnieje siódma wieczorem, a w zamku słychać szczęk kluczyka. Natychmiast gasisz światło w kuchni i chowasz się za szafką, chcąc zaskoczyć blondynkę. Po chwili po wnętrzu budynku roznosi się charakterystyczne stukanie od wysokich obcasów dziewczyny, a ty już doskonale wiesz, że to ona. Z cwanym uśmieszkiem pod nosem sięgasz po róże, chowasz ją za plecy i powolnym krokiem podążasz w kierunku małego holu. Obserwujesz w ciszy jak twoja partnerka zsuwa z siebie długą, czarną kurtkę, zdejmuję czapkę oraz pozbywa się butów ze swoich stóp. Jakie jest jej zdziwienie, kiedy dostrzega twoją postać opierającą się o ścianę. Niczym obudzona zrywa się z miejsca i biegnie w twoją stronę, by zawiesić się na twojej szyi i zasmakować twoich ust. Odwzajemniasz jej pieszczotę i z za pleców wyjmujesz czerwoną różyczkę, którą ona z uśmiechem przyjmuję.Łapiesz ją za dłoń i ciągniesz w kierunku pomieszczenia, które przez kilka godzin było przez ciebie używane. Na widok zapalonych świec i smakowicie wyglądającego jedzenia na talerzach przykłada ręce do twarzy, szepcząc ciche "wow". Śmiejesz się uroczo pod nosem i skradasz z jej ust przelotny pocałunek. Blondynka wkłada różę do flakonu, a następnie zasiada na odsuniętym przez ciebie krześle. Totalnie cię nie poznaję, ale podobasz się jej w takim wydaniu. Szczególnie, gdy masz na sobie czarną koszulę, która idealnie na tobie leży i mega seksownie wygląda. Z uśmiechem na ustach zajada się przygotowanym przez ciebie posiłkiem, zerkając co chwilę na ciebie. Kiedy rozlewasz wino do kieliszków po pomieszczeniu roznosi się dzwonek jej telefonu. Przeprasza cię i wychodzi do łazienki. Zawsze tak robi, gdy dzwoni, któraś z jej przyjaciółek. Wzruszasz jedynie ramionami i kontynuujesz zaczęta przez ciebie wcześniej czynność.
-Jak mogłeś?! Jesteś zwykłym dupkiem! I jeszcze te oświadczyny... Co myślałeś, że uda ci się mnie oszukiwać przez całe życie?! Nie jestem taka naiwna jak ci się wydaję! Jesteś nikim! Rozumiesz?! Nikim!- z łazienki niczym proca wystrzeliła rozwścieczona, ale zarazem zapłakana Dudzicka.
-Ale o co chodzi, Ola? -pytasz zdezorientowany.
W tym oto momencie drzwi do twojego mieszkania otwierają się, a w ich progu staje uśmiechnięta od ucha do ucha Lisicka. Jednak gdy dostrzega twarz Olki natychmiast zrzęda jej mina. Podchodzi bliżej i spogląda na was zaskoczona. Wtedy Dudzicka nie wytrzymuję i po raz kolejny wybucha tego wieczoru:
-A ty czego tu chcesz?! Jak mogliście mi to zrobić?! Ty się nazywasz moją przyjaciółką?! Czy przyjaciółka za plecami całuję się z chłopakiem swojej kumpeli?! I to jeszcze publicznie! Po co się z tym kryć?! Przecież Dudzicka to zwykła idiotka i niczego nie zauważy! Ach, tak! Wiecie co?! Nienawidzę was! Jesteście oboje siebie warci! Weź sobie ten pierścionek i włóż na jej palec! Życzę wam szczęścia!
[Ania]
Z ciekawością przemierzasz blok, w którym znajduję się mieszkanie twojego przyjaciela, zastanawiając się jak mija mu wieczór z twoją przyjaciółką. Gdy docierasz już na miejsce naciskasz na klamkę, a gdy drzwi się otwierają wchodzisz do środka, uśmiechając się szeroko. Jednak gdy dostrzegasz zapłakaną twarz blondynki mina gwałtownie ci się zmienia. Podchodzisz bliżej pary i spoglądasz na nich zaskoczona. Co tutaj się wydarzyło? Gdy Dudzicka z nienawiścią w oczach wykrzykuję słowa w twoją stronę czujesz się niczym zwykła bezwartościowa szmata, która potrafi tylko psuć innym szczęście. Już doskonale wiesz o co chodzi. Jeszcze bardziej załamuję cię, kiedy partnerka siatkarza zsuwa z swojego palca brylantowy pierścionek i wypowiada, by Karol podarował go tobie. Po czym wymierza blondynowi siarczysty policzek i wybiega z mieszkania z płaczem, ledwo co nie wywracając się na pierwszych stopniach. Załamana osuwasz się po ścianie salonu i ukrywasz twarz w dłoniach, podciągając pod brodę kolana. Zraniłaś ją! Cholernie zraniłaś! Zawiodłaś jej zaufanie. Straciłaś ją na zawsze. Czy będąc na jej miejscu wybaczyłabyś swojej najlepszej przyjaciółce taki czyn jakiego ty się dopuściłaś? Przecież ona powierzała ci swoje sekrety, opowiadała o swoim chłopaku, o obawach związanymi z fankami, a ty zrobiłaś jej takie świństwo. Nawet nie chcesz teraz myśleć, o tym co będzie dalej. Czy Dudzicka wybaczy Karolowi i do niego wróci? Czy może zniszczyłaś ich szczęście już na zawsze? Unosisz swoją głowę i zamglonym wzrokiem spoglądasz na Kłosa, który załamany siedzi na krześle i tępo wpatruję się w ścianę. Nie możesz w to uwierzyć. Karol Kłos, którego ty jeszcze nigdy nie widziałaś płaczącego, właśnie podpiera głowę na łokciu i możesz przyrzec, że łka cicho, a jego oczy niemiłosiernie się błyszczą. Do czego ty doprowadziłaś?! Przecież jeszcze nigdy nie widziałaś go w takim stanie. Kapitan kadry, który zawsze emanuję radością, pozytywną energią, którą zaraza wszystkich jest doprowadzony do stanu rozpaczy, smutku. Coś ty najlepszego zrobiła!? Pośpiesznie podnosisz się z miejsca i kucasz przed siatkarzem.
-Karol ja chyba sobie pójdę.Tak będzie lepiej.-szepczesz cicho.- Będzie dobrze. Dasz radę. Olka musi ochłonąć, przemyśleć to wszystko...-mówisz dalej, ale on ci przerywa.
-Nic nie będzie dobrze! Spieprzyłem to! Nawet nie wiesz jak bardzo dręczą mnie wyrzuty sumienia, że codziennie przebywam w jej towarzystwie i kłamie jej w żywe oczy. Ja już tak dłużej nie mogę. Dobrze, że to wyszło na jaw. Bo ja chyba nigdy nie odważyłbym się jej tego powiedzieć. Nawet by mi to przez gardło nie przeszło.-wyznaje ze smutną miną.-Proszę, nie zostawiaj mnie teraz.-spogląda na ciebie tymi zielonym tęczówkami, które teraz wypełnione są bólem i smutkiem.
-Ale wiesz, że nie mogę...
Chwilę później na ponowione przez Karola prośby w końcu się zgadzasz. Z kieszeni wyjmujesz swój telefon i szybko wybierasz numer Matta. Brunet podnosi słuchawkę już po dwóch sygnałach. Kiedy słyszysz w słuchawce jego głos natychmiast opowiadasz mu o zaistniałej sytuacji i zostaniu na noc u Kłosa. Nie jest tym faktem zaszczycony, gdyż miałaś wrócić do Rzeszowa jeszcze dziś, ale zgadza się. Proponuje ci podwiezienie jakiś rzeczy na jutro oraz, że chętnie prześpi się u Karola w mieszkaniu razem z wami by nie wracać z powrotem, a od razu cię rano zabrać. Zgadzasz się na jego propozycję i kończysz połączenie. Kłos tymczasem zatapia swoje smutki w winie, a ty siedzisz na jednej z szafek w kuchni i przyglądasz się mu. Siatkarz wciąż jest dla ciebie ważny, ale dotarło wreszcie do ciebie to, że kochasz go bardziej jak brata niż chłopaka, w którym się zakochałaś. To Matthew jest miłością twojego życia i to z nim masz zamiar je spędzić do samego końca. Karol natomiast jest twoim najlepszym przyjacielem i wiesz, że możesz przyjść do niego z każdym problemem czy też po radę. W końcu wstajesz i podchodzisz do stołu, zabierając butelkę trunku i chowając ją z powrotem do barku. Blondyn spogląda na ciebie oczami zbitego psa, ale ty kręcisz stanowczo głową. Nie może się upijać. W pełni rozumiesz jego sytuację, ale jest sportowcem, a to zobowiązuję do nie nadużywania alkoholu oraz spożywania używek itp. Z rozmyśleń wyrywa cię dopiero dźwięk dzwonka do drzwi. Zeskakujesz z mebla kuchennego i udajesz się w ich kierunku. W progu stoi Matt, który wręcza ci niewielką torbę podręczną i wita cię całusem w policzek. Gestem dłoni zapraszasz go do środka, a on posłusznie zagłębia się we wnętrze mieszkania Kłosa. Środkowy natomiast wstaje wreszcie z krzesła i oznajmia, że pójdzie się odświeżyć. Kiwasz jedynie głową i opadasz wraz z Andersonem na kanapę w salonie. Siadasz mu na kolanach i po prostu wtulasz się w jego umięśnione ciało. On natomiast zamyka cię w swoich ramionach, a ty wdychasz zapach jego niesamowicie intensywnych perfum. Po chwili znowu na twoich policzkach pojawiają się łzy, a Matt głaszcze cię po głowie i stara się ciebie uspokoić. Delikatnie muskasz jego wargi, a następnie opierasz swoje czoło o jego, pocierając nosem o jego nos.
-Dziękuję, że jesteś.-szepczesz i układasz głowę na jego ramieniu.
Zmęczona emocjami dzisiejszego dnia po chwili zasypiasz, a Matt wzdycha jedynie na to głośno. Delikatnie zsuwa cię ze swoich kolan i układa na kanapie, a następnie kładzie obok ciebie, przekładając rękę na twój brzuch. Kłos widząc to uśmiecha się łagodnie, proponując przenoszenie brunetki do sypialni dla gości. Matt z jego pomocą przemieszcza twoje ciało do pokoju obok jego i dziękuje mu.
-Stary, będzie dobrze.-pociesza go, klepiąc Kłosa po plecach.
-Mam nadzieję. Dzięki, że się na mnie nie gniewasz.-posyła ci blady uśmiech.
-Kto tak powiedział? Zaraz butelką w łeb dostaniesz i będziesz tu do rana leżał.-śmieje się siatkarz.
-Ej no! Nie życzę sobie takich akcji w moim mieszkaniu.-mówi oburzony, zakładając ręce na piersi.-A tak poważnie, to się chyba położę wcześniej. Dobranoc wam życzę!-uśmiecha się w ten swój sposób.
-Dobrze ci to zrobi. Dzięki i wzajemnie.-puszcza mu oczko Matt.
~*~
Dzisiaj nieco inny odcinek niż zawsze, gdyż pojawiły się losy Karola i Oli :) Jak wam się podoba takie wydanie rozdziału? ;) Jak dla mnie to ten akurat wyszedł mi średnio i nie jestem z niego zadowolona :P No bo jak to by u Kaśkiblogery było gdyby seria dobrych rozdziałów trwała za długo :d Jeszcze jednak dwa rozdziały, bo jak widzicie jest już późno, a ja chce się wyspać :) No i oczywiście epilog, na który coś szykuję :D Nicollate ma węch niezły xD W tym tygodniu postaram się zakończyć ich losy, ale czy wyjdzie nie wiadomo, bo wycieczka klasowa w czwartek i piątek, a w weekend mecze i pewnie będę zmęczona by coś pisać, więc może jutro się tutaj news pojawi ;) Gratki dla Karola, który oficjalnie jest już kapitanem polskiej reprezentacji siatkarzy :D <333 Całuję i do następnego! ;*
Z uśmiechem na ustach krzątasz się po kuchni w swoim mieszkaniu, w którym od zaręczyn mieszkasz wraz z swoją wybranką życiową. Od ubiegłego już sezonu reprezentacyjnego dość sporo zmieniło się w twoim życiu. Objąłeś funkcję kapitana reprezentacji Polski, która nauczyła cię być bardziej zorganizowanym, odpowiedzialnym i sumiennie wypełniać swoje obowiązki. Dokładnie to samo opowiadał ci Michał, który bez problemu porozmawiał z tobą na ten temat i uspokajał cię, że to naprawdę świetna i prosta pozycja, którą nagradzani są najlepsi zawodnicy. Miał rację. Wystarczyło po prostu mądrze i zgodnie z prawdą wypowiadać na konferencjach prasowych, podpisywać protokoły meczowe czy też motywować zespół do gry na boisku, co było twoją ulubioną czynnością pośród obowiązków kapitana. W końcu jesteś pozytywnie zwariowanym i szalonym blondynem, w którym zakochała się Dudzicka i jest z tobą nadal po mimo tylu nieobecności, tylu samotnych wieczorów...Oprócz prowadzenia drużyny, postanowiłeś zaproponować Oli przeprowadzkę do ciebie, by przygotować się do wspólnego życia w małżeństwie i po prostu być blisko siebie, kiedy to tylko możliwe. Po sezonie reprezentacyjnym każdą wolną chwilę spędzałeś z blondynką, ale teraz znowu nadszedł czas rozgrywek, tym razem klubowych. Dziękowałeś Bogu, że tym razem są one nieco pomniejszone jeśli chodziło o ilość meczy i liczyłeś na to, że dzięki temu nadal będziesz mógł spędzać więcej czasu ze swoją przyszłą żoną. Trochę jednak się myliłeś. Każdy weekend był zapchany meczami, a tygodnie wypełnione porannymi i wieczornymi treningami. Właśnie dlatego postanowiłeś przyrządzić dla swojej ukochanej romantyczną kolację, która miała być miłym przywitaniem po powrocie z Rzeszowa i wynagrodzeniem swojej nieobecności. Dzięki pomocy Ani masz do dyspozycji całe mieszkanie, a w szczególności kuchnie. Lisicka wyciągnęła Dudzicką na zakupy do Galerii Olimpia, gdzie pewnie spędzą jeszcze z godzinę, może więcej.
Obracasz się na pięcie i doprawiasz gotujące się na kuchence krewetki. Następnie wyjmujesz z piekarnika szarlotkę, którą twoja ukochana zawsze uwielbiała. Pośpiesznie biegniesz do salonu i podchodzisz do barku, z którego wyciągasz jedno z najlepszych win. Co z tego, że jest sezon klubowy i nie możecie spożywać alkoholu? Przecież to wyjątkowa okazja, a do meczu macie dwa dni. Nim się oglądasz na zegarku widnieje siódma wieczorem, a w zamku słychać szczęk kluczyka. Natychmiast gasisz światło w kuchni i chowasz się za szafką, chcąc zaskoczyć blondynkę. Po chwili po wnętrzu budynku roznosi się charakterystyczne stukanie od wysokich obcasów dziewczyny, a ty już doskonale wiesz, że to ona. Z cwanym uśmieszkiem pod nosem sięgasz po róże, chowasz ją za plecy i powolnym krokiem podążasz w kierunku małego holu. Obserwujesz w ciszy jak twoja partnerka zsuwa z siebie długą, czarną kurtkę, zdejmuję czapkę oraz pozbywa się butów ze swoich stóp. Jakie jest jej zdziwienie, kiedy dostrzega twoją postać opierającą się o ścianę. Niczym obudzona zrywa się z miejsca i biegnie w twoją stronę, by zawiesić się na twojej szyi i zasmakować twoich ust. Odwzajemniasz jej pieszczotę i z za pleców wyjmujesz czerwoną różyczkę, którą ona z uśmiechem przyjmuję.Łapiesz ją za dłoń i ciągniesz w kierunku pomieszczenia, które przez kilka godzin było przez ciebie używane. Na widok zapalonych świec i smakowicie wyglądającego jedzenia na talerzach przykłada ręce do twarzy, szepcząc ciche "wow". Śmiejesz się uroczo pod nosem i skradasz z jej ust przelotny pocałunek. Blondynka wkłada różę do flakonu, a następnie zasiada na odsuniętym przez ciebie krześle. Totalnie cię nie poznaję, ale podobasz się jej w takim wydaniu. Szczególnie, gdy masz na sobie czarną koszulę, która idealnie na tobie leży i mega seksownie wygląda. Z uśmiechem na ustach zajada się przygotowanym przez ciebie posiłkiem, zerkając co chwilę na ciebie. Kiedy rozlewasz wino do kieliszków po pomieszczeniu roznosi się dzwonek jej telefonu. Przeprasza cię i wychodzi do łazienki. Zawsze tak robi, gdy dzwoni, któraś z jej przyjaciółek. Wzruszasz jedynie ramionami i kontynuujesz zaczęta przez ciebie wcześniej czynność.
-Jak mogłeś?! Jesteś zwykłym dupkiem! I jeszcze te oświadczyny... Co myślałeś, że uda ci się mnie oszukiwać przez całe życie?! Nie jestem taka naiwna jak ci się wydaję! Jesteś nikim! Rozumiesz?! Nikim!- z łazienki niczym proca wystrzeliła rozwścieczona, ale zarazem zapłakana Dudzicka.
-Ale o co chodzi, Ola? -pytasz zdezorientowany.
W tym oto momencie drzwi do twojego mieszkania otwierają się, a w ich progu staje uśmiechnięta od ucha do ucha Lisicka. Jednak gdy dostrzega twarz Olki natychmiast zrzęda jej mina. Podchodzi bliżej i spogląda na was zaskoczona. Wtedy Dudzicka nie wytrzymuję i po raz kolejny wybucha tego wieczoru:
-A ty czego tu chcesz?! Jak mogliście mi to zrobić?! Ty się nazywasz moją przyjaciółką?! Czy przyjaciółka za plecami całuję się z chłopakiem swojej kumpeli?! I to jeszcze publicznie! Po co się z tym kryć?! Przecież Dudzicka to zwykła idiotka i niczego nie zauważy! Ach, tak! Wiecie co?! Nienawidzę was! Jesteście oboje siebie warci! Weź sobie ten pierścionek i włóż na jej palec! Życzę wam szczęścia!
[Ania]
Z ciekawością przemierzasz blok, w którym znajduję się mieszkanie twojego przyjaciela, zastanawiając się jak mija mu wieczór z twoją przyjaciółką. Gdy docierasz już na miejsce naciskasz na klamkę, a gdy drzwi się otwierają wchodzisz do środka, uśmiechając się szeroko. Jednak gdy dostrzegasz zapłakaną twarz blondynki mina gwałtownie ci się zmienia. Podchodzisz bliżej pary i spoglądasz na nich zaskoczona. Co tutaj się wydarzyło? Gdy Dudzicka z nienawiścią w oczach wykrzykuję słowa w twoją stronę czujesz się niczym zwykła bezwartościowa szmata, która potrafi tylko psuć innym szczęście. Już doskonale wiesz o co chodzi. Jeszcze bardziej załamuję cię, kiedy partnerka siatkarza zsuwa z swojego palca brylantowy pierścionek i wypowiada, by Karol podarował go tobie. Po czym wymierza blondynowi siarczysty policzek i wybiega z mieszkania z płaczem, ledwo co nie wywracając się na pierwszych stopniach. Załamana osuwasz się po ścianie salonu i ukrywasz twarz w dłoniach, podciągając pod brodę kolana. Zraniłaś ją! Cholernie zraniłaś! Zawiodłaś jej zaufanie. Straciłaś ją na zawsze. Czy będąc na jej miejscu wybaczyłabyś swojej najlepszej przyjaciółce taki czyn jakiego ty się dopuściłaś? Przecież ona powierzała ci swoje sekrety, opowiadała o swoim chłopaku, o obawach związanymi z fankami, a ty zrobiłaś jej takie świństwo. Nawet nie chcesz teraz myśleć, o tym co będzie dalej. Czy Dudzicka wybaczy Karolowi i do niego wróci? Czy może zniszczyłaś ich szczęście już na zawsze? Unosisz swoją głowę i zamglonym wzrokiem spoglądasz na Kłosa, który załamany siedzi na krześle i tępo wpatruję się w ścianę. Nie możesz w to uwierzyć. Karol Kłos, którego ty jeszcze nigdy nie widziałaś płaczącego, właśnie podpiera głowę na łokciu i możesz przyrzec, że łka cicho, a jego oczy niemiłosiernie się błyszczą. Do czego ty doprowadziłaś?! Przecież jeszcze nigdy nie widziałaś go w takim stanie. Kapitan kadry, który zawsze emanuję radością, pozytywną energią, którą zaraza wszystkich jest doprowadzony do stanu rozpaczy, smutku. Coś ty najlepszego zrobiła!? Pośpiesznie podnosisz się z miejsca i kucasz przed siatkarzem.
-Karol ja chyba sobie pójdę.Tak będzie lepiej.-szepczesz cicho.- Będzie dobrze. Dasz radę. Olka musi ochłonąć, przemyśleć to wszystko...-mówisz dalej, ale on ci przerywa.
-Nic nie będzie dobrze! Spieprzyłem to! Nawet nie wiesz jak bardzo dręczą mnie wyrzuty sumienia, że codziennie przebywam w jej towarzystwie i kłamie jej w żywe oczy. Ja już tak dłużej nie mogę. Dobrze, że to wyszło na jaw. Bo ja chyba nigdy nie odważyłbym się jej tego powiedzieć. Nawet by mi to przez gardło nie przeszło.-wyznaje ze smutną miną.-Proszę, nie zostawiaj mnie teraz.-spogląda na ciebie tymi zielonym tęczówkami, które teraz wypełnione są bólem i smutkiem.
-Ale wiesz, że nie mogę...
Chwilę później na ponowione przez Karola prośby w końcu się zgadzasz. Z kieszeni wyjmujesz swój telefon i szybko wybierasz numer Matta. Brunet podnosi słuchawkę już po dwóch sygnałach. Kiedy słyszysz w słuchawce jego głos natychmiast opowiadasz mu o zaistniałej sytuacji i zostaniu na noc u Kłosa. Nie jest tym faktem zaszczycony, gdyż miałaś wrócić do Rzeszowa jeszcze dziś, ale zgadza się. Proponuje ci podwiezienie jakiś rzeczy na jutro oraz, że chętnie prześpi się u Karola w mieszkaniu razem z wami by nie wracać z powrotem, a od razu cię rano zabrać. Zgadzasz się na jego propozycję i kończysz połączenie. Kłos tymczasem zatapia swoje smutki w winie, a ty siedzisz na jednej z szafek w kuchni i przyglądasz się mu. Siatkarz wciąż jest dla ciebie ważny, ale dotarło wreszcie do ciebie to, że kochasz go bardziej jak brata niż chłopaka, w którym się zakochałaś. To Matthew jest miłością twojego życia i to z nim masz zamiar je spędzić do samego końca. Karol natomiast jest twoim najlepszym przyjacielem i wiesz, że możesz przyjść do niego z każdym problemem czy też po radę. W końcu wstajesz i podchodzisz do stołu, zabierając butelkę trunku i chowając ją z powrotem do barku. Blondyn spogląda na ciebie oczami zbitego psa, ale ty kręcisz stanowczo głową. Nie może się upijać. W pełni rozumiesz jego sytuację, ale jest sportowcem, a to zobowiązuję do nie nadużywania alkoholu oraz spożywania używek itp. Z rozmyśleń wyrywa cię dopiero dźwięk dzwonka do drzwi. Zeskakujesz z mebla kuchennego i udajesz się w ich kierunku. W progu stoi Matt, który wręcza ci niewielką torbę podręczną i wita cię całusem w policzek. Gestem dłoni zapraszasz go do środka, a on posłusznie zagłębia się we wnętrze mieszkania Kłosa. Środkowy natomiast wstaje wreszcie z krzesła i oznajmia, że pójdzie się odświeżyć. Kiwasz jedynie głową i opadasz wraz z Andersonem na kanapę w salonie. Siadasz mu na kolanach i po prostu wtulasz się w jego umięśnione ciało. On natomiast zamyka cię w swoich ramionach, a ty wdychasz zapach jego niesamowicie intensywnych perfum. Po chwili znowu na twoich policzkach pojawiają się łzy, a Matt głaszcze cię po głowie i stara się ciebie uspokoić. Delikatnie muskasz jego wargi, a następnie opierasz swoje czoło o jego, pocierając nosem o jego nos.
-Dziękuję, że jesteś.-szepczesz i układasz głowę na jego ramieniu.
Zmęczona emocjami dzisiejszego dnia po chwili zasypiasz, a Matt wzdycha jedynie na to głośno. Delikatnie zsuwa cię ze swoich kolan i układa na kanapie, a następnie kładzie obok ciebie, przekładając rękę na twój brzuch. Kłos widząc to uśmiecha się łagodnie, proponując przenoszenie brunetki do sypialni dla gości. Matt z jego pomocą przemieszcza twoje ciało do pokoju obok jego i dziękuje mu.
-Stary, będzie dobrze.-pociesza go, klepiąc Kłosa po plecach.
-Mam nadzieję. Dzięki, że się na mnie nie gniewasz.-posyła ci blady uśmiech.
-Kto tak powiedział? Zaraz butelką w łeb dostaniesz i będziesz tu do rana leżał.-śmieje się siatkarz.
-Ej no! Nie życzę sobie takich akcji w moim mieszkaniu.-mówi oburzony, zakładając ręce na piersi.-A tak poważnie, to się chyba położę wcześniej. Dobranoc wam życzę!-uśmiecha się w ten swój sposób.
-Dobrze ci to zrobi. Dzięki i wzajemnie.-puszcza mu oczko Matt.
~*~
Dzisiaj nieco inny odcinek niż zawsze, gdyż pojawiły się losy Karola i Oli :) Jak wam się podoba takie wydanie rozdziału? ;) Jak dla mnie to ten akurat wyszedł mi średnio i nie jestem z niego zadowolona :P No bo jak to by u Kaśkiblogery było gdyby seria dobrych rozdziałów trwała za długo :d Jeszcze jednak dwa rozdziały, bo jak widzicie jest już późno, a ja chce się wyspać :) No i oczywiście epilog, na który coś szykuję :D Nicollate ma węch niezły xD W tym tygodniu postaram się zakończyć ich losy, ale czy wyjdzie nie wiadomo, bo wycieczka klasowa w czwartek i piątek, a w weekend mecze i pewnie będę zmęczona by coś pisać, więc może jutro się tutaj news pojawi ;) Gratki dla Karola, który oficjalnie jest już kapitanem polskiej reprezentacji siatkarzy :D <333 Całuję i do następnego! ;*
Tamtamtatam fanfary poproszę! Przybyła ta ze zdolnością przewidywania! Ale zajechało wiochą...Ale nic przechodzę do treści. Czy ja miałam jakieś omamy czy w tym tygodniu nie miało być rozdziału? A tu proszę, niespodzianka! Ale to dobrze xD Wiesz jak ja bardzo nie chce zakończenia, ale jak bardzo chce poznać nowe opowiadanka (heu heu heu Nicol robi ci spojlery)! Kurde, znowu odbiegam od sedna. Wszystko na początku było pięknie. Właśnie...było... Serio tylko ja czułam, że pojawienie się Karola jest z góry zaplanowane? Ale nic... Kłamstwo ma krótkie nogi, ale coś mi tu nie gra. Ktoś musiał Olce powiedzieć- Karol nie, Anka też nie, Matt? Wątpię. Ktoś serio musiał mieć tupet! Pocałunek publicznie- kolejny punkt zaczepienia dla detektywa Same ^^ Z tego co pamiętam i po opublikowaniu komentarza to sprawdzę- oni nie całowali się przy ludziach. Kaśka kręcisz, ale i tak wiesz, że poznam prawdę! Przejdźmy dalej: Matt dobrze postąpił, że przyjechał.On ufa Ance, ale nie ufa Karollo. Ale moc dzidziusia niech nad nimi czuwa! Jezusiu, jakie to długie xD
OdpowiedzUsuńKarol- kapitan reprezentacji- będzie ciekawie xD Już to widzę xD
Udanej wycieczki ^^
Zapraszam na kolejną Sztukę z Włodim:)
www.sztuka-malzenstwa.blogspot.ccom
Nicol
Zrobię ci spam na gg xD
Dzięki za komentarz i pozdrawiam :*
UsuńNo to żeś namieszała ;) Ale to w końcu Kaśka i jej pomysły:) Kłamstwo ma krótkie nogi i się wydało. Ciekawi mnie kto był tak dobry,że poinformował Olkę. Matt za piękny na ten świat, jak zwykle stanął na wysokości zadania i wspiera naszą Anię, ale także Kłosa, choć wydaje mi się,że nie za bardzo go lubi. Trochę mi smutno z powodu nieuchronnego zbliżania się końca opowiadania, ale z drugiej strony cieszę się na nowe opowiadania:)
OdpowiedzUsuńKarol kapitanem, no zapowiada się ciekawy sezon:)
Udanej wycieczki:)
Czekam z niecierpliwością na następny;) Pozdrawiam.
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńPrzepraszam za spóźnienie...
OdpowiedzUsuńPrędzej czy później to musiało się wydać. Jestem ciekawa kto był tak życzliwy i doniósł Oli...dziewczyna miała prawo się tego dowiedzieć ale od Karola lub Anki. Podejrzewam o to Matta...choć nie wiem.
Swoją drogą to Anderson jest wyrozumiały, lecz samych Ich nie zostawił ma noc xD choć zapewne ufa Ance to jakoś tak nie dawałoby Mu to spokoju xD
Pozdrawiam ;**